Właśnie kończyłam prostować swoje blond włosy kiedy zza drzwi łazienki rozległ się krzyk Sary.
- Megan ! Ruszaj dupe !
- Ja jakoś na Ciebie wczoraj czekałam więc nie marudź. - Słyszałam jak mocno wzdycha co mało mnie obchodziło.
- Gotowa ? - spytała jasnowłosa dziewczyna swoimi niebieskimi jak niebo oczkami.
- Gotowa - szeroko się uśmiechnęłam co Sara bez wahania odwzajemniła. Miałam na sobie , krótkie szorty i białą bluzkę , do tego zwykłe czarne tramki i plecak z Vansa mocno obniżony. Sara splotła swój busz, który nazywała włosami w koński ogon. Wyglądała bosko w swojej jaskrawej sukience.
- To idziemy. - Widziałam w jej oczach szczęście. Kochałam ją i wiedziałam jak ważny jest dla niej koncert i w rzeczy samej Bieber. Wsiadając do taksówki , moją uwagę zwróciło czarne BMW stojące przed hotelem. Chłopak wsiadający na miejsce pasażera wyglądał zupełnie jak on... Justin. Otrząsnęłam głową i wsiadłam do żółtego wozu stojącego przede mną.
- Proszę do areny O2. - kierowca kiwnął głową i odpalił silnik samochodu. Sara niemalże piszczała.. Dzięki Bogu potrafiła opanować się w miejscu publicznym i ogarnęła swoje emocję towarzyszące jej od wczoraj. Czarne auto , które tak bardzo przykuło moją uwagę pod hotelem jechało za nami, dosłownie przez całą drogę. Na początku troszkę się martwiłam ale przecież nie miałam czego. Niestety przez przyciemniane szyby w samochodzie nie mogłam zobaczyć kto w nim siedzi.
- Jak myślisz , jaki on jest ? - z myśli zabrała mnie Sara.
- Nie rozumiem.
- W sensie jaki jest dla fanów , czy naprawdę jest taki przystojny jak na zdjęciach ?
- Pewnie jest dla fanów miły , w końcu to ludzie dzięki którym tak naprawdę jeszcze istnieje w świecie show. Czy jest przystojny ? - spytałam samą siebie. Od razu przypomniał mi się chłopak widniejący na plakatach mojej siostry. - Chyba jest. - Lekko się uśmiechnęłam i znowu popatrzyłam do tyłu. Auta nie było.
- Jesteśmy. - Kierowca zatrzymał się przed budynkiem. Stało tam tyle dziewczyn , że nie byłabym wstanie zliczyć ich do jutra. Zapłaciłam wyznaczoną sumę i wysiadłam z wozu. Na samo szczęście miałyśmy z Sarą wykupione bilety PIORYTET dzięki czemu weszłyśmy szybciej i nie musiałyśmy stać w tej 10-cio kilometrowej kolejce fanek Justina. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy aż całe show się zacznie. Sala powoli zapełniała się piszczącymi dziewczynami. W końcu zabrakło miejsc i jedynym wolnym miejscem było stojące miejsce na samym tyle. Momentalnie światła zgasły a dziewczyny automatycznie zaczęły krzyczeć. Na scenie pojawił się on. Blondyn z plakatów. Jego włosy były idealne ułożone.Ubrany był w białe rurki z dziurami , biały t-shirt odsłaniający część jego tatuaży. Wyglądał bosko. Naprawdę był przystojny. Własnie wtedy zdałam sobie sprawę , że patrze się na niego dosyć za długo przegryzając dolną wargę. Niestety Sara to zauważyła i parsknęła śmiechem na pół areny co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.Czułam jak policzki mi płoną. Na samo nieszczęście jak na złość zapanowała cisza i w tle było słychać tylko śmiech mojej młodszej siostrzyczki , którą w tym momencie chciałam zabić. Nagle pan szanowny i cholernie przystojny Bieber podniósł głowę. Nasze wzroki się spotkały. Patrzyliśmy na siebie chyba z trzy sekundy po czym grzmotłam łokciem siostrę.
-Auć.
- Zamknij się już. - Po tych słowach jeszcze raz spojrzałam na blondyna stojącego na samym środku sceny. Na jego twarzy pojawił się łobuzierski uśmiech. Zaczęła grać muzyka a on śpiewał. I właśnie tak spędziłam godzinę. Słuchając krzyków dziewczyn i śpiewu Biebera. Nie powiem czasem były ciekawe momenty ale najlepszym był chyba ten kiedy ściągnął swoją koszulkę odsłaniając resztę tatuaży. Myślałam , że umrę na ten widok. I tak właśnie czułam się przez resztę koncertu , ponieważ Justin nie raczył ubrać tego pieprzonego t-shirtu.
********************
Stałyśmy prze areną czekając na taksówkę. Dopiero po czasie skapłam się , że zgubiłam swojego iphona.
- Poczekaj. Zaraz wrócę.- bez żadnych wyjaśnień poszłam w ciemną uliczkę , którą wychodziłyśmy z Sarą. Stało tam. To samo czarne BMW , które było przed hotelem i jechało całą drogę za nami. Na chodniku zauważyłam swój biały telefon. Dosłownie 10 centymetrów leżał dalej od samochodu. I to jeszcze od strony pasażera... Ja to mam wyjebane szczęście. Podeszłam do auta i już miałam podnieść telefon kiedy nagle poczułam mocne uderzenie drzwiami prosto w głowę. Upadłam z kolan na chodnik wciąż nie podnosząc tego telefonu. Własnym oczom nie mogłam uwierzyć kiedy zauważyłam wysiadającego z wozu Biebera. Chłopak podając rękę podszedł do mnie pomagając mi jednocześnie wstać z chodnika.
- Dzięki. - burknęłam znów spoglądając na telefon sprawdzając czy wciąż tam leży. Chłopak musiał to zauważyć ponieważ podniósł go teraz już spod auta i mi podał.
-Jeszcze raz dziękuję. - Chłopak nic nie powiedział posyłając mi ten sam łobuzierski uśmiech co podczas koncertu.
- Megan no chodź ! - odwracając się zauważyłam wsiadającą do taksówki siostrę. Puściłam rękę blondyna i zaczęłam się kierować w kierunku Sary. Nagle znów poczułam czyiś dotyk. Bieber znów złapał mnie za rękę odwracając mnie w swoją stronę.
- Megan , tak ? - parsknęłam pod nosem , puściłam rękę i przyśpieszonym krokiem doszłam do taksówki.
- Czemu tak długo cię nie było ?
- Nie mogłam znaleźć telefonu. - skłamałam. Dzięki Bogu Sara nie zadawała więcej pytań i w spokoju kierowałyśmy się do hotelu. Myślami wciąż byłam tam. W tym samym miejscu kiedy spojrzałam prosto w jego czekoladowe oczy.
Gdy już byłyśmy w hotelu rzuciłam się na łóżko. Byłam padnięta. Usnęłam
CZYTASZ
Randka z gwiazdą.
FanfictionOsiemnastoletnia Megan mieszkająca w Londynie wraz ze swoją dwunastoletnią siostrą jedzie do Los Angeles na koncert idola Sary - Justina Biebera. Czy koncert odmieni jej życie ? Czy zwróci uwagę na Justina , który był dla niej tylko chłopakiem z pla...