9

5.1K 172 24
                                    

Równo wybiła 14:30 a ja z Sarą czekałam na pajaca zwanym Bieber.
- Jestem! - z hotelu wyłonił sie przystojny jak cholera blondyn. Miał na sobie zwykle białe spodenki ubrane do połowy dupy ( to takie oryginalne ) i zwykły podkoszulek.
- W końcu. - rzuciłam. Fakt iż to najprawdopodobniej ostatni raz kiedy widzę Justina ale to nie znaczyło że mogę traktować go jak równy z równym.
Jak zwykle zajęłam miejsce pasażera z przodu. Sara natomiast siedziała z tyłu. Walizki były spakowane wiec mogliśmy ruszać.
- Masz. - ku mojemu zdziwieniu pojawiła sie mapa w ręku Biebera.
- Że.. Ale... Ja... Nie umiem. - serio. Wiem że może być to troszkę dziwne ale naprawdę nie potrafiłam obsługiwać sie czymś co zwało sie mapą.
- Serio ?
- Serio. - powiedziałam lekko sie czerwieniąc.
- Dasz radę.
- Radzę nie. Kiedyś mnie i mamę wciągnęła w jakieś bagna bo nie wiedziała jak jechać.
Nagle w samochodzie rozniósł sie śmiech mojej kochanej siostry i blondyna zajmującego miejsce obok.
- Spokojnie. Dasz Megan radę.

Droga mijała całkiem przyjaźnie .. Pomijając moment kiedy Justin sam śpiewał swoją piosenkę lecącą w radiu. Jedyne co mnie martwiło to czarna ciężarówka jadąca już dobrą godzinę za nami.
- Justin.. - zaczęłam jednak on był zajęty czym innym.
- Justin... - spróbowałam jeszcze raz jednak znów mnie nie słuchał.
- Justin ! - wydarłam sie na cały samochód. Chłopak zajęty rozmową z małą blondynką w końcu zwrócił na mnie uwagę.
- Tak Megan ?
- Od kilku kilometrów jedzie za nami ta sama ciężarówka. Nie martwi cię to ?
- O cholera. - krzyknął Biebs.
- O cholera co ?
- To paparazzi. Jak zwykle nie dają mi spokoju nawet podczas urlopu.
- Oh jakiś tu biedny..
- Megan to nie jest śmieszne. Gdzie jest jakiś najbliższy zjazd.
- Już sprawdzam. - podczas kiedy ja szukałam najbliższej bocznej drogi w którą mogliśmy zjechać , Justin przyspieszył. Niestety nic to nie pomogło, ponieważ paparazzi wciąż jechali za nami.. Tylko jakby trochę bliżej.
- Za 100m zjedź w lewo. Ta droga powinna nas rownież zawieść na lotnisko.
- Spk. - po zaledwie 2 minutach Justin niespodziewanie wykonał skręt w lewo co pozwoliło na zgubienie czarnego wozu.

- Megan jesteś pewna że jedziemy dobrze. - spytał Justin kierując cały swój wzrok na mnie.
- Tak.. Chyba.
- Chyba czy tak. - wokół nas tak naprawdę nie było nic szczególnego poza wysoką trawą.
- Możesz na mnie nie krzyczeć ?! Nie wiem.
- Jak mam nie krzyczeć ?! Przez ponad pół godziny jedziemy jakąś drogą , którą pierwszy raz w życiu widzę na oczy.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz.. - rzuciłam sarkastycznie.
- Megan !
- Co ?!
- Przestańcie.- całą kłótnie zakończyła  Sara. - tak mocno sie kłócicie że nawet nie zauważyliście jak stoimy.
- Jak stoimy ? - spojrzałam na Biebera , który automatycznie nacisnął pedał gazu. Auto nie ruszyło. Obydwoje popatrzyliśmy na siebie ze strachem.
- Spróbuj jeszcze raz. - zaproponowałam.
Niestety auto tak samo jak wcześniej nie ruszyło.
- Ej... Bo my.. Stoimy w bagnie.. - powiedziała z przerażeniem Sara.
- Jak to w bagnie ?! - wyjrzałam przez okno czarnego BMW. Było to całkowicie nie potrzebne , ponieważ za każdym razem kiedy poruszył sie ktoś w środku samochodu od razu pojazd zapadał sie w dół.
- Musimy stąd wyjsć.
- Ale jak.. Przecież drzwi... - i tu był problem. Nie mogliśmy otworzyć drzwi.
- W takim razie przez okno. - po moich słowach blondynka spojrzała na mnie jak na wariatkę. Nie zwracając uwagi ani na Biebera ani na Sarę powili zaczęłam wychodzić z auta.
- pomogę ci. - przez moje ciało przeszedł drzesz wraz z momentem w którym Bieber dotknął mojej nogi. Znajdowałam sie już na dachu.
- Sara teraz ty. - wyciągałam rękę aby pomóc blondynce. Powoli lecz skutecznie rownież ją udało sie wydostać z auta. Biebs wyszedł na końcu , jednak on nie potrzebował niczyjej pomocy. Sam sobie poradził.
- No ładnie. - zarzuciła Sara mocno mnie trzymając za rękę. - miała racje. Trojka nastolatków stała na dachu czarnego BMW otoczonym bagnami. - i co zrobimy ? - spytała spanikowanych głosem.
- Widzicie tą gałąź ? - palcem wskazałam na ukazany kawałek drzewa.
- stanowi idealny "most." Musimy tylko na nią stanąć i ostrożnie przejść. - obydwoje patrzyli na mnie jak na wariatkę niezupełnie wiedząc o co mi chodzi.
- Boże.. - przekręciłam oczami po czym sama ostrożnie stanęłam jedną nogą na kłodę.
- Megan ! - krzyknęła Sara słysząc dźwięk pękającego drewna.
- Bez paniki. Dam radę. - i rzeczywiście ostrożnie przeszłam stojąc na lądzie.
- Teraz twoja kolej Sara. - Z nią rzeczywiście nie było tak łatwo. Od strony samochodu asekurował ją Bieber dzięki czemu malały szanse iż Sara wykąpie sie w błocie. Ja trzymając ją za rękę powoli kierowałam aby równie dobrze i łatwo mogła zejść.
Ostatnim ogniwem był Justin.
- Pomóc ci ? - zaoferowałam.
- Dam radę.
- Justin, to nie takie proste jak ci sie wydaje.
- Nie mam pięciu lat. Poradzę sobie Megan.
- Jak wolisz.
Z bezpiecznej odległości obserwowałam z blondynką jak Biebs próbuje bezpiecznie zejść z auta. Wyglądało to dość komicznie i wyglądało jakby jednia potrzebował pomocy, jednak nie będę sie wtrącać. W końcu sam powiedział : " Dam sobie radę". W ułamku sekundy usłyszałam dźwięk pękającego drewna. Nawet nie zdążyłam zareagować kiedy blondyn znajdował sie w bagnie. Nie zostało mi nic innego jak tylko pomóc tej ślamazarze wyjść z błota. Nie powiem. Łatwo nie było , jednak kiedy Bieber stał już obok mnie byłam dumna. W końcu wyciągałam potężnego mężczyznę , który do najlżejszych niestety nie należał.
Wszystko było by idealnie gdyby nie fakt iż przepiękne auto Biebera utonęło. Niestety nie zostało po nim nawet śladu. Jedyne co mogliśmy zobaczyć to na sam koniec małe bąbelki unoszące sie ku górze.
- Na zdrowie.
- Lucy ! - krzyknął Justin.
- Lucy ? Tak nazwałeś swoje auto. - wybuchałam z Sarą śmiechem. Serio ? Jak można nazwać tak auto ?
- To nie jest śmieszne. Przez ciebie ona nie żyje. Zabiłaś ją.
- O nie ! Tylko nie Lucy. - wciąż nie mogłam przestać sie śmiać. Spoważniałam wraz z poważna miną blondyna.
- Spoko luz, nasze walizki tez zatonęły.
- To wszystko twoja wina ! Jak można nie umieć czytać mapy ?!
- Mówiłam ci ! Jak zwykle mnie nie słuchałeś !
- Bo myślałem że w twojej blond głowie jest trochę inteligencji ! - zamarłam. Nie sądziłam że z jego ust mogą wydobyć sie tak mocne słowa jak te. Czy naprawdę uważał że jestem tylko głupią blondynką.
- Przepraszam pana szanownego Biebera. Nie musiałeś nas zawozić ! Nikt ci nie kazał ! Mogłyśmy spokojnie pojechać autobusem ale ty jak zwykle musiałeś sie wtrącić. Nie możesz docenić tego co masz ?! Nie ! Bo ty zawsze chcesz więcej ! Ciagle dostajesz to co chcesz. Może w kocu przejrzyj na oczy ! Idziemy Sara.- w tym momencie złapałam Sarę pod rękę i zaczęłam kierować przed siebie.
- Megan stój ! Ja nie chciałem.
- Gówno mnie obchodzi co chciałeś a czego nie ! Po prostu sie odczep. - przede mną i Sarą stał Justin. Ponieważ wciąż nie przestawałyśmy iść Justin był skazany na chód tyłem.
- Megan... Posłuchaj.. Ja..
Ja...
Aaaaa ! - Justin zniknął w trawie. Spanikowałam , całkowicie nie wiedziałam gdzie jest. Rzuciłam sie szukając tego marudnego dupka. Wpadłam do wody jednak nie podawając sie wciąż go szukałam.
- Justin ! - krzyknęłam.
- aaaa ! - przede mną ukazała sie mokra postać blondyna. Jego włosy nie były już zaczesane idealnie jak zawsze jednak lekko poczochrane i mokre. Bluzka rownież mokra okrywała jego idealne mięśnie brzucha. Wyglądał.. Idealnie. Złapał mnie za biodra i zaczął chlapać wodą.
- Nie umiem pływać. - skłamałem udając spanikowaną.
- O nie ! - Justin był już gotowy mnie wyciągnąć z wody kiedy zaskoczyłam go szybkim ruchem z mojej strony. Złapałam go za szyje i szybko pot topiłam. I właśnie w ten sposób obydwoje zaczęliśmy chlapać sie wodą. Była niezła zabawa lecz kiedy dołączyła Sara była to zacięta walka. Nie było osoby która nie oberwała wodą. To śmieszne.. Osiemnastolatki w tym dwunastolatka chlapiące sie w stawie wodą...

Randka z gwiazdą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz