Stałem na środku plaży i jak dureń patrzyłem jak Megan ściąga swoją białą sukienkę odsłaniając resztę swojego boskiego ciała. Miała na sobie czarne bikini które idealnie podkreślało ciemny kolor skóry spowodowany opalenizną.
- Justin ! Halo !
- Tak ? - z myśli zabrała mnie niska blondynka, która jeszcze niedawno stała naprzeciw mnie.
- O czym myślisz?
- A o tym i tamtym..
- To co robimy?
- Zależy co chcesz robić.
- A co proponujesz ? - błękitne oczy spojrzałby prosto na mnie. Znacząco poruszyłem brwiami. - Justin, te twoje zboczone myśli...
- Ale przecież ja nic nie powiedziałem!
- Ale pomyślałeś!
- Myślałem że nauczę sie serfować, ale okey..
- Serfować ? Bo ja myślałam,że ty...
- Megan! Ty i te twoje zboczone myśli! - zabawnie przedrzeźniłem Meg.
- To co idziemy? - jeszcze raz spojrzała w moje czekoladowe oczy ujawniając swoje czerwone rumieńce na policzkach.
- Pewnie. - szeroko się uśmiechnąłem.•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Megan
Stałam na samym brzegu i obserwowałam ruchy Biebsa. W tle słyszałam jego głos tłumaczący co i jak powinnam robić. Niestety nic do mnie nie docierało. Idealna sylwetka, boskie tatuaże i blond włosy.. O MÓJ BOŻE ! Idealny widok. Chwila co? To sie wytnie.
- Rozumiesz? - Spytał znacząco Bieber. Lekko potaknęłam. - No to idziemy !
- Chwila gdzie idziemy?
- Na wodę. - nim sie odwróciłam blondyn juz biegł do morza trzymając deskę.
- Justin.. Ja nie.. - zaczęłam sie tłumaczyć..
- Spokojnie Meg. Daj rękę. - po kilku sekundach ciepła dłoń blondyna dotknęła moją, zapewniając bezpieczeństwo. Zamknęłam oczy i wykonałam polecenia chłopaka. Otworzyłam oczy. Stałam? Tak, stałam na desce! Cud Boży jednak istnieje. Hehe. Taka ironia losu.. Długo nie nacieszyłam sie szczęściem , ponieważ wraz z uśmiechem przypłynęła malutka fala dzięki której wylądowałam w morzu łapiąc do buzi piasek. Cudownie.
- Nic ci nie jest? - spytał rozbawiony Jas wyciągają mnie z wody.
- Chyba nie. - odpowiedziałam wypluwając resztę rzeczy martwych z mojej twarzy.
- To próbujemy jeszcze raz.
- W sumie.. Co mi szkodzi. - na twarzy pojawił sie wielki rogal rosnący za każdym razem kiedy udało mi sie coś zrobić na desce. Mówiąc " coś" mam na myśli stać i nie mieć bliskiego spotkania z dnem. Szczerze byłam dosyć pesymistycznie nastawiona do nauki surfowania aczkolwiek teraz wiem iż jest to mega zabawa. Przyznam że nawet pomyslałam o kupnie własnej deski. Na prawdę.
Po dwóch godzinach nauki zażądałam przerwy dzięki czemu spokojnie mogłam obserwować jak Biebs płynnie płynie po morzu. Zupełnie jakby panował nad wodą a ona dobrowolnie mu się poddawała. Tez tak chce!
Powoli sylwetka blondyna była coraz bliżej brzegu. Jego mokre ciało wyglądało jeszcze lepiej niż wyglada na sucho. Tak wiem, głupie zdanie , ale to po prostu trzeba zobaczyć. Przez moje ciało przeszło dobrze znane ciepło, jeszcze rumieńców brakowało. Zimne krople kapiące z Biebsa , spotkały sie z moim jakże rozgrzanym od słońca ciałem.
- Uwielbiam plaże. - Przyznał Justin.
- I widoki.. - nieprzemyślane dokończyłam przez co Biebs spojrzał na mnie dwuznacznie , po czym obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Jesteśmy zboczeni Biebs.
- Poprawka , ty jesteś zboczona misiu.
- Justin.. Przysięgam że jak sie zdenerwuje to ta oto łapka misia wyładuje na twojej prześlicznej twarzyczce. - pokazałam ściśnietą dłoń dając do zrozumienia Biebierowi że serio może oberwać.
- Mówisz, że jestem prześliczny? - na jego twarzy pojawił sie ten sam łobuzerski uśmiech, który towarzyszył na jego twarzy podczas koncertu.
- Raczej za bardzo pewny siebie.
- Pewność siebie to podstawa w biznesie, gwiazdko..
- Justin.. Możesz przestać mnie tak nazywać ?
- A co będę z tego miał?
- Świadomość , że przestałeś mnie wkurwiać.
- Za mało..
- Może tak. Ty mnie nie przezywasz od "księżniczek", " słoneczek" i czegoś tam jeszcze a ja pozwolę ci uczyć mnie codziennie czegoś nowego na desce.
- Brzmi kuszącą.
- Codziennie Biebs. - podkreśliłam.
- Muszę sie zastanowić czy aby na pewno mi sie opłaca iść na taką ugodę.
- Oj opłaca , opłaca. Mowię ci.
- Zobaczymy. To co zbieramy sie ? Juz 17:00.
- Poczekajmy..
- Na co ?
- Na zachód słońca. Ty w ogóle nie jesteś romantyczny. Nie dziwie sie czemu wciąż nie masz dziewczyny.
- Nie chce nic mowić ale ty tez nie masz chłopaka. - trafił w samo setno.
- Skąd wiesz, może jestem homo?
- Nie załamuj mnie.. Proszę.
- No dobrze. - przytaknęłam obserwując jak powoli słońce chowa sie za horyzont. Bezcenny widok.•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Jak dobrze było czuć sie czystym. Żadnego piasku ani suchych włosów od morskiej wody. Zegar wskazywał 21:00 a ja ubierałam krótkie dżinsowe spodenki , oraz czarny top. Na nogi założyłam znoszone trampki, włosy związałam
w koka.
- Gotowy ?! - krzyknęłam stojąc pod drzwiami Biebera.
- Jeszcze chwile!
- Ile można sie szykować! Jesteś gorszy niż baba. - w otwierających sie , białych drzwiach ukazał sie wysoki blondyn. Do czarnych Vansów ubrał luźne szare spodenki , czarną bluzkę z adidasa oraz przewiązaną prze biodra koszule w kratę. Jego bujna jak dotychczas grzywka była związana w małego koczka.
- Prawilnie. Nie powiem Bieber.
- Tak myślałem. A wiec na co masz ochotę. Kuchnia chińska , tajska czy może Portugalska ?
- A może pizza ? Jus.. Jestem normalną dziewczyną i myśle że pizza będzie idealna.
- W takim razie pizza. Popieram twój wybór.
- Czemu mnie to nie dziwi ? - lekko sie zaśmiałam wsiadając do białego Porche. Właściwie Juli. Tak kolejne auto Biebra, które posiada swoje imię. Czy tylko ja uważam to za żałosne ?••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Bieber
Takiego czegoś nie miałem w najlepszym na świecie śnie.. Może prócz pornoli.. Na przeciwko mnie siedziała moja kochana księżniczka jęczącą pizzę. Boże.. Gdzie ona była przez te wszystkie lata.
- No co? - spytała posiadając pizzę w ustach.
- No nic. - odpowiedziałem chcąc brzmiąc jak Meg.
- Okey...
- Meg. Mogę zadać ci pytanie?
- Pytaj o co chcesz.
- Jaki kierunek wybrałaś wybierając się na Oxford?
- To proste. Medycyna , w przyszłości chce być chirurgiem.
- Dosyć ambitne plany..
- A ty?
- Co ja? - spojrzałem na nią pytająco.
- Jakie ty masz plany na przyszłość?
- Robić to co robię i rozwijać się w tym co kocham.
- A rodzina? - znów spytała.
- Przyjdzie taki czas że poślubne pewną kobietę mojego serca, która zostanie panią Bieber i przyszłą matką moich dzieci. - lekko sie uśmiechnąłem dodając delikatność wypowiedzi , która jeszcze kilka sekund temu wydobyła się z moich ust.
- Ciekawe.. Nie wiedziałam że jesteś aż taki uczuciowy.
- Nie znam człowieka bez uczuć Meg..
- Ja widziałam wielu takich..
- Oni wciąż mają uczucia tylko je po prostu ukrywają Megan.
- Bez sensu. Ukrywanie uczuć nie sprawi że one znikną. Wiec czy jest tu jakikolwiek sens ?
- Nie Meg , nie ma. - odpowiedziałem patrząc w jej błękitne oczka.
CZYTASZ
Randka z gwiazdą.
FanfictionOsiemnastoletnia Megan mieszkająca w Londynie wraz ze swoją dwunastoletnią siostrą jedzie do Los Angeles na koncert idola Sary - Justina Biebera. Czy koncert odmieni jej życie ? Czy zwróci uwagę na Justina , który był dla niej tylko chłopakiem z pla...