24

3.5K 126 14
                                    


Pod rozdziałem jest notka. Przeczytajcie ❤️
- Powiedz Meg... - zagadywał Bieber przy okrągłym stole. Po twarzy chłopaka można było stwierdzić iż był lekko wypity.
- Co mam ci powiedzieć Justinku?- spojrzałam znacząco na chłopaka siedzącego obok mnie. Oprócz nas przy stole siedział kolega Justina Rob oraz kilka innych celebrytów znanych mi tylko i wyłącznie z kinowych ekranów.
- Kto był tym szczęściarzem.. - zaczął lekko bujając sie na krześle.
- Który mnie pierwszy zaliczył? - wyprzedziłam pytanie Biebsa.
- Dokładnie. - przytaknął pytanie, które utwierdziła czkawka.
- Mój pierwszy chłopak w liceum... Wiesz myślałam że to ten jedyny ale..
- Okazał sie dupkiem.- tym razem przerwał mi blondyn.
- Nie. - zaprzeczyłam.- Był GEJEM , a ja byłam przykrywką. - Boże! Gdybyście widzieli minę Biebsa! Chłopak siedział podparty łokciem z otwartą buzią wciąż myśląc nad słowami wypowiedzianymi z moich ust.
- Serio?- spytał.
- Mhm. - powiedziałam starając sie być poważną. Nie wyszło, śmiech sam wybuchł. Po prostu, jak taka bomba emigrantów. Hehe, taki nieśmieszny żarcik. Tak, czy siak, w porę ogarnęłam swoje poczucie humoru po czym znów przyjęłam śmiertelnie poważną minę.
- Kurde... Mam pomysł! - krzyknął dość głośno , zwracając przy tym uwagę osób obok.
- Ciszej.. - uspokoiłam blondyna , dając znać iż jeszcze nie ogłuchłam.
- Znajdź mi lesbijkę.
- Co? - spytałam, niekontrolowanie śmiejąc sie na pół sali.
- Ciekawe jak to jest..
- Boże.. Jesteś chory..
- To nie ja bzyknąłem sie z GEJEM.
- Przyznaj... Chciałbys..- zabawnie poruszyłam brwiami.
- Nie powiem ze nie.. Wiesz moglibyśmy....
- Nie! Justin stop! - zatrzymałam chłopaka. Kolacja była dobra , a ja nie miałam zamiaru zwrócić nadmiar mojego żołądka przez bujną fantazje tego zboczeńca.
- Nie chcesz słuchać? - spytał lekko zdziwiony.
- Może pózniej.. - zaproponowałam skupiając sie na innych gościach.

- Wiesz co?! - znów nachalnie, przerwał ciszę Bieber. On nie był wypity, on był po prostu piany i irytujący przy okazji.
- Co?
- Kiedy umrę, chce mieć na nagrobku napisane "Bóg popełnił błąd." Wiesz, że mnie zabrał z tego świata i w ogóle.. - zaczął tłumaczyć , gestykulując przy tym dłońmi.
- Nie miałeś tego samego na akcie urodzenia? - spytałam rozbawiona.
- Bardzo śmiesznie..
- Foszek? - spojrzałam na blondyna.
- Nie. - powiedział. W ogóle.. Mniejsza z tym iż zarzucił dłonie na klatkę piersiową, całkowicie sie ode mnie odwrócił i przestał rozmawiać. Przecież on NIE ma focha.
- Justin?
- Megan , chce sie z tobą kochać. - oświadczył , gwałtownie odwracając sie w moją stronę. - Tu i teraz.
- Justin... Tak w miejscu publicznym. - spytałam licząc na ogarnięcie sarkazmu przez blondyna.
- Masz racje, chodźmy do domu.
- Nie!- krzyknęłam, łapiąc Justina w skutek czego znów usiadł na krzesło.
- Czemu?
- Bo nie.
- Możesz mi to wyjaśnić?
- To jest jak z latającym talerzem.. - zaczęłam.
- Ale one nie istnieją..
- Tak samo jak twoja szansa na zaruchanie Bieber. - wystawiłam język w kierunku chłopaka.

- Bieber czy ta dziewczyna dała ci właśnie kosza? - obok nas pojawił sie dobrze mi znany blondyn z zespołu 1D- O nie? Jak ona mogła.. Potne sie masłem.. - zaczął prowokować chłopak co według mnie było całkowicie zbędne.  Widziałam jak ręce kluczowi zaciskają sie w pieści a mięśnie momentalnie sie napieły. Mimo tego Biebs dalej siedział na swoim miejscu zamykając oczy. Ja czekałam na ciąg dalszy akcji.. - Płaczesz Bieberek? - Podszedł bliżej.
- Stary a ile lat ma twoja laska? - spytał Justin odwracając sie w stronę chłopaka.
- 41.
- Ona mogłaby być twoją matką.
- Ale jest twoją. - parsknął chłopak. Nim zauważyłam rękę Justina wyładowała na jego idealnie prostym nosie. Chłopak niczemu sobie rzucił sie na Biebera zrzucając go z drewnianego krzesła. Obydwoje z panów wylądowali na podłodze. Na początku dominował blondyn, jednak role sie szybko odwróciły. Tym razem to Justin siedział w górze okładając pięściami chłopaka. Czerwona ciecz rozprysła , brudząc biały garnitur Biebsa. Sprawa zrobiła sie dość poważna wiec do akcji wkroczyła Megan.
- Justin!- krzyczałam na chłopaka. Próbując oderwać go od idioty pod nim.
- co?!- spytał wściekły nie przerywając bójki.
- Przestań! - na nic.- Justin. - przesunęłam sie bliżej ucha Biebsa. - jeśli przestaniesz obiecuje że jak wrócimy do domu będziemy sie kochać. - oznajmiłam , twierdząc iż bójka sie skończy. Miałam racje. Blondyn zszedł z chłopaka kierując sie do wyjścia.

- Boże Justin jak ty wyglądasz! - krzyczałam na chłopaka mierząc go z góry do dołu. Biały garnitur tym razem był czerwony, nos rozbity oko podbite. - Trzeba cie opatrzyć.- złapałam chłopaka za rękę kierując go do kuchni.
Sięgnęłam po apteczkę po czym wyciągnęłam potrzebne rzeczy do zrobienia opatrunku.

- Dobranoc. - powiedziałam otwierając drzwi do mojego pokoju. Różową sukienkę ściągałam wieszając ją na wieszaku. Z powody zmęczenia zrzuciłam swoją bieliznę kierując sie do łazienki. Ubrałam piżamie, umyłam zęby i wyszłam chcąc zapaść w sen.
- Jezu, co ty tu robisz?!
- Nie jestem Jezusem.
- Serio? Dobry jesteś!- krzyknęłam na chłopaka siedzącego w samych bokserkach na moim łożku. Jaki on jest irytujący! - Idź stąd!
- Nie. - zaprzeczył nie ruszając sie z łóżka.
- Justin. Tam są drzwi. -Palcem wskazałam na dany obiekt.
- Obiecałaś mi coś.
- Ja? - spojrzałam zdezorientowana na blondyna.
- Chce sie z tobą kochać Meg.
- Niby pijany a jednak pamięta. - przewróciłam oczami.
- Justin wyjdź. - niestety blondyn nie posłuchał mojego rozkazu. Wręcz przeciwnie. Wstał , przysunął mnie bliżej siebie. Suche usta dotknęły moich. Delikatnie wbił sie językiem przyprawiając moje ciało o dreszcze. Próbowałam kontrolować każdy swój ruch jedna emocje zapanowały. Nasze języki zgranie ze sobą współgrały. Rzucona na łóżko, leżałam pod Justinem. Jego dłonie zaczęły wędrować po moim ciele ściągając przy tym bluzkę. Leżałam pół naga przed Bieberem. No ładnie Megan! Mamusia nie byłaby z ciebie dumna. Powoli zaczął pieścić moją skórę językiem, schodząc niżej. Zębami dotknął czarnych spodenek od piżamy. Delikatnie je zsunął zostawiajac mnie zupełnie nagą. Schodził coraz bliżej aż doszedł do czułego punktu. Jego język gwałtownie sie przesuwał przez co chciałam aby jak najszybciej we mnie wszedł.
- Justin.. - wyjąkałam, wyginając swoje ciało. Chłopak jeszcze chciał sie podroczyć,  jednak w pewnym momencie ściągnął swoje bokserki. Rozerwał szeleszczącą paczuszkę z prezerwatywą po czym powoli sie wsunął zaczynajac przychodzić do głębszych ruchów , czułam jak dochodzę. Byłam u szczytów górowania. Cała energia sie rozeszła. Na łóżko obok mnie rzucił sie dyszący Bieber.
- Wo. - zareagowałam.
- To było cos. - oznajmił Biebs. - Megan kocham cie.- wyznał patrząc w moje błękitne oczy.
- Jesteś pijany Biebs. Sam nie wiesz co mówisz.
- Wiem. - zaprzeczył.
- Idźmy spać. Odwróciłam sie plecami do blondyna okrywając sie białą kołdrą. Wyprzedzając wszystkie pytania.. Ona po prostu jest biała. Ręka Justina mocno mnie opatuliła. Jego ciało czułam oparte na moich plecach. I tak oto wtulona w Biebera usnęłam.
•••••••••••••••••••••••••••
W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment. Mam nadzieje że rozdział Wam sie podobał. Naprawdę chciałam aby był wyjątkowy i taki wiecie.. Magiczny 😂 to iż jest zboczony to swoją drogą 😂❤️ A wiec moge Wam oświadczyć iż do końca zostało nam trzy lub cztery rozdziały. Oczywiście myśle nad tym czy stworzyć drugą cześć Biebera. Dlatego proszę Was o wasze zdanie na temat tej propozycji. Szczerze nie wiem kiedy pojawi sie kolejny rozdział. Postaram sie aby był jak najszybciej. Oczywiście zapraszam Was na moje inne książki
- Nie zadzieraj z dziewczynami
        Oraz
- Cześć. Kocham Cie( skończona książka)
   Kocham Was ❤️😍

Randka z gwiazdą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz