Zamyślona leżałam na łóżku. Obok mnie znajdował się blondyn, zapadnięty w głeboki sen. Wyglądał naprawdę uroczo gdy spał. Patrzac w jasne gwiazdy, świecące za oknem myślałam nad dwoma słowami wypowiedzianymi wcześniej przez Biebera ''Kocham cię''. Powoli zsunełam się z objęć Biebsa po czym pomaszerowałam do łazienki. Założyłam za dużą koszulkę chłopaka po czym spojrzałam we własne odbicie lustrzane, zastanawiając się czy również darze Justina tym samym uczuciem, którym on darzy mnie. Ujrzałam duże, błękitne oczy. Spojrzałam głebiej szukając odpowiedzi na tak waże pytanie. Z moich ust niekontrolowanie wydobyły się dwa dobrze znane mi słowa. ''Kocham go" Przemyłam twarz zimną wodą aby pobudzić swoje myśli. Miałaś się w nim nie zakochac idiotko- Skarciłam samą siebie. Wróciłam pod ciepłą kołdrę, próbując zasnąć. Na nic. Mysli przejeły nade mną władzę. Sama myśl iż kocham tego wkurwiającego, przystojnego i zarazem kochanego blondyna była sama w sobie dobra. Jednak.. Kiedy pomyślałam o końcu tegorocznych wakacji i powrocie do rodzinnego domu robiło mi się smutno.. Miejąc podświadomość, że tak mocno go kocham, a i tak będę musiała stracić. Postanowiłam jedno. Powinnam porozmawiać z Justinem .Nie mogę go kochać. Nie chce cierpieć.Justin
- Hej - rzuciłem wchodząc do kuchni. Za marmurowym blatem stała Megan. Blond włosy tym razem związane w luźnego warkocza, większa bluzka wisiała na niej jak sukienka, odsłaniając szczupłe nogi.
- Hej- pośpiesznie odpowiedziała, unikając mojego wzroku.
- Ładnie pachnie.-nie uzyskałem odpowiedzi na mój komplement. - o której śniadanie?- spytałem.
- Za 5 minut. Możesz przyszykować talerze i postawić na stół sok. - głową wskazała dzbanek z pomarańczową cieczą. Zgodnie z prośbą Meg postawiłem na stole wybrane rzeczy po czym sam zająłem miejsce na jednym z szcześciu miejsc. Nie musiałem długo czeka na śniadanie. Zaledwie po dwóch minutach na moim talerzu ukazał się tost z nutellą.
- Smacznego. - spojrzałem sie na siedzącą naprzewciw mnie blondynkę. Nie odpowiedziała. Wciąż była zajęta jedzeniem swojego tosta i wpatrywaniem się w ten choerny talerz.- Megan..- rzekłem spokojnie czekając na reakcje dziewczyny. Nic. - Megan! - tym razem krzyknąłem. Nie wytrzymałem. Świadomość , że Megan się do mnie nie odzywa była fatalna tym bardziej iż nie znałem powdou tego oto milczenia. Przestraszone, niebieskie oczy uniosły się znad talerza, wlepiając się w moje czekoladowe tęczówki. Coś ją trapiło. Spędziłem z Meg już na tyle dużo czasu, że łatwo było mi wywnioskować jej emocje po wyrazie twarzy blondynki.
- Przepraszam, nie chciałem się unieść. - kiwneła na znak iż rozumie po czym znów spuśliła wzrok na niedojedzonego tosta. - Megan co jest?-Nic. Co miałoby być? - odpowiedziała. Kurwa progres!
-Widzę, że coś cię martwi. Megan wiesz , że możesz mi powiedzieć o wszytskim.
- Nic mi nie jest.
- Okey, dopóki mi nie powiesz co się dzieje, nie odejdziesz od stołu.
- Justin... - zaczęła. - Chodzi o to , że dużo wczoraj myślałam o Tobie, o Nas.
- Nie kochasz mnie? - spojrzałem zasmuconą miną na blondynkę.
- Nie chodzi o to.- jej oczy nabrały szklanego koloru.
- W takim razie o co? - zamknęła oczy dzięki czemu kilka kropel spłynęło po jej policzku.
- Ja za niedługo wyjeżdżam. Ty bedzięsz miał trase koncertwoą. Rozstaniemy się Justin. Wrócimy do swojego dawnego życia, zapominając kim tak naprawdę dla siebie jesteśmy. Serce mi się kraja na myśl iż nie będę się budzić obok ciebie nad ranem, nie będe jadła z tobą śniadań , chodzić na imprezy...Nię będzie Ciebie przy mnie. Nie chce cierpieć.- Jej łzy zaczęły lecieć coraz szybciej. Zakrywając swoją twarz, oparła łokcie o stół. Podeszłem bliżej swojej księżniczki. Znów idioto przez ciebie płakała. Mocno ją utuliłem.
-Nie zostawię cię.- powiedziałem, całując Meg w głowę. - Nigdy nie zostawię.
CZYTASZ
Randka z gwiazdą.
FanfictionOsiemnastoletnia Megan mieszkająca w Londynie wraz ze swoją dwunastoletnią siostrą jedzie do Los Angeles na koncert idola Sary - Justina Biebera. Czy koncert odmieni jej życie ? Czy zwróci uwagę na Justina , który był dla niej tylko chłopakiem z pla...