17

4K 138 2
                                    

Obudziłam się około 8:00, dosyć wcześnie jaka na mnie, poszłam do łazienki , załatwiłam poranną toaletę, ubrałam czarne spodenki i top, przez biodra przywiązałam koszule w kratę, włosy związałam tak samo jak wczoraj w warkoczyki , makijaż składał sie z korektora i maskaryGotowa. Schodząc dyskretnie do kuchni aby nie obudzić reszty domowników wywaliłam się na schodach. Zajebiście Megan, oby tak dalej. Skarciłam samą siebie po czy szybko się podniosłam i ruszyłam w danym kierunku.  Pogoda była piękna , zero deszczu lub wiatru. Słonecznie i ciepło. Ah, Kalifornia. W Londynie cieżko było zadbać o dobrą pogodę , w wakacje temperatura maksymalnie zazwyczaj dochodziła tylko 26 stopni Celsjusza. Tak jak kazała intuicja otworzyłam jedną z szafek w poszukiwaniu patelni. Resztę składników takich jak: masło , jajka , cebula , pomidor - znalałam w lodówce. A wiec.. Uwaga! Megan gotuje!
Na rozgrzaną patelnie dałam troszkę masła , następnie wrzuciłam jajka , pokrojoną wcześniej cebulę jak i pomidora , przyprawiłam, zaczęłam mieszać i bum! Słynna czyli niesłynna jajecznica gotowa. Wszystko elegancko podałam na talerze , posmarowany chleb i herbaty postawiłam osobno. Teraz zostało obudzić księcia. Pomaszerowałam schodami do góry jednak tym razem bardziej uważając. Nie pukając weszłam do środka. Biebs spał na całej powierzchni łóżka rozwalony w cztery strony świata i przykryty do połowy. Podeszłam bliżej
- Justin.- zaczęłam po cichu lekko łapiąc go za policzek. Blondyn tylko się przekręcił mówiąc cos pod nosem. - Justin. - spróbowałam jeszcze raz. Nic. Postanowiłam podjąć kolejną próbę. - Justin śniadanie. - oznajmiłam lekko szturchając Biebsa za ramie.
- Nie wstaje,jeszcze wcześnie.
- Justin , śniadanie czeka.
- Jak kocha to poczeka. - oznajmił przewracając sie na drugi bok. Kurde jak by go tu obudzić.. Spojrzałam się na otwarte drzwi łazienki. No przecież! Ponownie poszybowałam do kuchni, tym razem w poszukiwaniu miski. Po jej znalezieniu weszłam do pokoju Justina a właściwie to łazienki. Napełniając miskę lodowatą wodą zastanawiałam się jak szybko wstanie na równe nogi. Lekko podeszłam do łóżka gotowa przechylić napełnioną miskę.
••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Nagle moje ciało spotkało się z zimną cieczą, otworzyłem oczy i wybiegłem z łóżka jak poparzony. Zacząłem badać sytuacje. Łóżko całe mokre a obok niego Megan z miską.
- Idziesz na śniadanie , czy tez mam ci pomoc dojść? - spojrzała na mnie śmiejąc się pod nosem.
- Nie można było mnie normalnie obudzić?
- Próbowałam.
- Serio? Byłaś tu?- kiwnęła głową na znak mojej odpowiedzi - Idę do łazienki się ubrać
- Ja wywiesza mokrą pościel na balkon. - o dziwo  że to ja zostałem oblany wodą na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Schodząc do kuchni podziwiałem idealne nakrycie do stołu. Na nim dwa talerze z jajecznicą, chleb, herbata i rożne przekąski.
- Kiedy ty to zrobiłaś?- spojrzałem zdziwiony na dziewczynę.
- Kiedy Książe spał.
- Mhm... - lekko przytaknąłem siadając do stołu. - nie zatrujesz mnie? - spojrzałem znacząco na blondynkę.
- Nie, spokojnie. - odpowiedziała rozbawiona.
- Dzisiaj myślałem o desce.. Ale wiesz nie tej na wodzie..
- Dobrze się składa bo wzięłam swoją deskę do Kalifornii, możemy pojeździć.- przerwała moją wypowiedz. Znów. Zawsze lubiła to robić, pamietam jak przed naszym wyjazdem się kłóciliśmy , zawsze miała dużo do powiedzenia.
- Anie nie sami. - powiedziałem jak najszybciej potrafiłem aby Megan nie miała możliwości mi przerwać.
- Super! A z kim?
- Mój przyjaciel Kam i jego dziewczyna Olivia bedą z nami.
- To co, koło plaży?
- Zawsze tam jeżdzę.
- W takim razie idziemy tam. - oznajmiła z uśmiechem. 
Po porannym posiłku wszytko poszło jak z płatka.
Staliśmy opierając się o metalową barierkę jednocześnie czekając na Kam'a i Olivie.
•••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••••
Megan
Przed nami ukazały sie dwie sylwetki. Kam- wysoki , umięśniony brunet , cholernie przystojny. Olivia- śliczna dziewczyna , tak samo jak ja , blondynka. Długie włosy opadały na ramiona o wiele wyższa niż ja, bardzo zgrabna. Mogłaby zostać modelką..albo może juz nią jest.
- Cześć. - powiedziała Olivia zbliżając się do naszego towarzystwa.
- Hej. - odpowiedziałam optymistycznie. - Megan- wyciągnęłam rękę do blondynki.
- Olivia. - lekko się uśmiechnęła po czym przytuliła Justina na przywitanie.
- Kam- przede mną ukazała sie umięśniona sylwetka bruneta.
- Megan - powtórzyłam lekko ściskając dłoń chłopaka.
- To co, gdzie jedziemy? - spojrzała na nas znacząco Olivia.
- Myślałem abyśmy pojechali na klify. - zaproponował Justin.
- Myśle że to dobry pomysł.- pochwalił Kam.
- A ty co o tym myślisz Meg? - poczułam na sobie wzrok blondynki.
- Mi wszystko obojętnie. - grzecznie odpowiedziałam. Wszyscy zgodziliśmy się z propozycją Biebsa wiec zgodnie ruszyliśmy. Kolorowe deski na zmianę się przemijały. Poranny wiatr wiał w nasze twarze. Słońce świeciło. Przechodnie nie zwracali uwagi na bandę nastolatków jeżdżących deptakiem. Szli dalej ciesząc sie życiem. Było idealnie. Jak nigdy, czułam sie wolna i jednocześnie spełniona.

Myślałam że sama przejażdżka deską jest super ale kiedy ujrzałam piękne widoki. Woda morska rozbijała się o klify. Zieleń wraz ze świeżym powietrzem otaczały nas wokół. Nikt się nie odzywał. Każdy był zatopiony w swoich myślach. Nikomu nie przeszkadzała cisza, którą po pewnym czasie przerwała Olivia.
- Co powiecie na lody? - chłopy spojrzeli się na siebie po czym jednocześnie zaczęli ruszać brwiami. Wybuchnęliśmy śmiechem. - Głupki, nie takie.
- Czekoladowe?- spytałam z nadzieją.
- Na jakie tylko macie ochotę. - na twarzy dziewczyny pojawiły się szeroki uśmiech.
- Ja stawiam. - zaproponowałam przez co chłopcy jeszcze raz wybuchnęli śmiechem. Boże! Co za zboczuchy.
- Wy i te wasze czarne myśli. - zaśmiała się Olivia wstawiając z zielonej trawy. - chodźcie juz na te lody cielaki. - złapała mnie pod rękę i dumnie kroczyłyśmy do budki z lodami.

Randka z gwiazdą.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz