- Dziękuje za wieczór. - jeszcze raz spojrzałam na blondyna.
- Przyjemnie było z tobą spędzać czas. - puścił prawe oczko.
- Dobra idę. - palcem wskazałam na pokój gościnny.
- Dobranoc Meg.- powiedział Jus po czym zniknął za ścianą swojej sypialni. Powoli otworzyłam drzwi.. Powieszone wokół łóżka lampki dodawały przyjemnego nastroju. Zapaliłam zapachową świeczkę po czym zaczęłam szykować się do snu. Z kolorowej walizki wyciągnęłam krótkie spodenki i o conajmniej trzy rozmiary za dużą koszulkę.
Trzeci prysznic w ciagu jednego dnia. Progres ! Megan w końcu zaczęła sie myć. Po wyjściu z prysznica starannie umyłam zęby po czym jeszcze raz spojrzałam na odbicie w lustrze. Blondynka, niebieskie oczy, drobniutka, wyglądająca fatalnie bez makijażu. Zgasiłam światło układając głowę na jednej z dwóch poduszek. Pachniała.. Szczerze nie wiem czym pachniała jednak zapach w sam w sobie był przyjemny. Nie mogłam spać.. W głowie ciągle miałam go.. Justina. Co teraz robi? Czy śpi? Czy myśli o mnie? Boże.. MEGAN PO CO ZADAJESZ tak idiotyczne pytania?! Zamknęłam oczy chcą całkowicie poddać sie zmęczeniu i zapaść w sen. Nagle na całej przestrzeni mojego pokoju zapaliło sie światło po czym znów zgasło. Automatycznie otworzyłam oczy, rozglądając sie w prawo i lewo. Nic. Podjęłam kolejną próbę zaśnięcie. W pokoju znów zrobiło sie jasno.. Tym razem towarzyszył temu zjawiskowi huk. Boże.. Nie. Tak , wiem iż może być to dość dziecinne ale panicznie bałam sie burzy. Megan, dasz radę. Zanurzyłam się pod kołdrą, tak aby całe ciało było przykryte z każdej możliwej strony. Trzecie podejście. Rozległ sie huk a ja wraz z nim wyskoczyłam z łóżka , popatrzyłam za okno. Drzewa szalały , krople deszczu leciały ku mnie, jednak szklana szyba od wielkiego okna uniemożliwiała im stuknięcia z moim ciałem. Rozejrzałam sie po pokoju. Zabrawszy biały koc, wyszłam kierując sie w bardzo dobrze znanym mi kierunku. Zapukałam, powoli wchodząc do pokoju.
- Hej, Just.. - miałam kończyć lecz to co zobaczyłam... Będę miała koszmary. Zastanawiam sie czy nie lepiej było zostać w swoim pokoju.
- Yyy.. Meg ? - popatrzył na mnie zdezorientowany. Na jego twarzy pojawiły się lekkie rumieńce spowodowane zawstydzeniem.
- Serio?! Jak możesz sobie walić konia?! Justin?! Jesteś obrzydliwy!
- Jestem chłopakiem Meg. Myślisz że fajnie tak ciagle jeździć na ręcznym? Po za tym gdybyś zapukała taka sytuacja zupełnie nie miałaby miejsca.
- Pukałam , ale tak sie podnieciłeś że nawet nie usłyszałeś..
- Bardzo śmieszne... A wiec co jest ? - czekoladowe tęczówki zmierzyły moją sylwetkę zatrzymując sie na smukłych nogach.
- Bo wiesz.. Na dworze jest burza... - zaczęłam.
- Boisz sie? - spytał dosyć poważnie. Szczerze byłam zdziwiona. Sądziłam że raczej mnie wyśmieje czy coś.. Ale nie, przyjął tą wiadomość na klatę. - Siadaj. - ręką wskazał obok niego miejsce na łóżku. Nie ruszyłam sie wciąż patrząc na Biebsa. - No co jest? - spytał zdezorientowany.
- Idź umyj rękę. - powiedziałam stanowczym tonem wskazując na toaletę.
- Dobra , to juz w ogóle pójdę sie umyć i ubrać w piżamę. Usiądź i zaraz pogadamy.
- Okey. - wykonałam tak jak kazał Biebs czekają aż Książe wyjdzie z łazienki , jednocześnie zapoznając się z wnętrzem pokoju. Umeblowane tak jak reszta domu bardzo nowocześnie. Ogólnie pokój cały biały, z szarymi podłogami. W centralnej ścianie znajdowało się duże okno, które można było wykorzystać jaką mini kanapę. Na ścianie obowiązkowo plazma a do niej podłączony Xbox. Po obuch stronach łóżka zupełnie jak u mnie w pokoju stały etażerki a na nich czarne lampy. Pod łóżkiem znajdował się wielki , przyjemny w dotyku dywan. Na drugiej ścianie znajdowały się regały z rożnymi nagrodami, albumami i książkami. Po prawej stronie były takie same drzwi jak wejściowe prowadzące do łazienki. Drzwi obok jak sie domyśliłam musiały prowadzić do garderoby , ponieważ wewnątrz pokoju nie dostrzegłam szafy. Ułożyłam sie na wielkim, miękkim łożku. Bez problemu mogły by spać na nim conajmniej cztery osoby. Z łazienki wyszedł pachnący Justin. Miał na sobie zwykle czarne spodenki i gołą klatę. Cholera.. Opanuj sie do cholery Megan. Jednym ruchem zgasił światło zostawiając włączone lamki wiszące nad oknem. Usiadł obok mnie.
- Serio boisz sie burzy? - spojrzał z niedowierzaniem.
- Mhm.. - przytaknęłam.
- Pamietam jak byłem mały.. Zawsze kiedy sie bałem mama dawała mi swoje różnorodne perfumy do powąchania. I tak wiem.. Może to trochę pedalskie.. Ale skuteczne. - spojrzałam na niego jak na idiotę. Usta przyjęły formę wielkiego rogala lecz oczy mówiły cos typu: " daj mi jakieś perfumy, a pożegnasz sie ze swoimi białymi ząbkami. " - Nie ? - spojrzał pytająco.
- Nie. - odpowiedziałam stanowczo. - Może po prostu pójdźmy spać? - spytałam.
- Okej. - przytaknął po czym odwrócił sie tyłem do mnie tak aby nasze plecy sie stykały. Można by pomysleć że jest okey.. Ale w pokoju znów rozniósł sie huk.. A ja podniosłam sie tak gwałtownie.. Jak chyba nigdy w życiu.
- Chyba raczej nie pomoże. - stwierdził Biebs siadając na łożku. - Posłuchaj... Moja mama mi tez zawsze opowiadała historyjkę.. Ale musiałbym cie przytulić.
- Czy to zadziała?- spytałam z nadzieją na jakikolwiek sen tej nocy.
- Powinno. - A wiec tak jak mówił Biebs położyłam sie na jego klatce wdychając zapach płynu pod prysznic. Swoją lewą ręką mocno mnie objął dając poczucie bezpieczeństwa. Lekko pieścił moje plecy w przyjemny sposób... Przyglądałam sie każdemu z jego tatuaży.. Zaczął opowiadać.
- A wiec burza bierze się stad.. Że kiedy Bóg jest zły.. Po prostu wali piorunami...
- Tak jak ty waliłeś sobie 15 minut temu?- zaśmiałam sie pod nosem.
- Hahaha, bardzo śmiesznie. Zatrzymajcie ten pociąg śmiechu. - odpowiedział sarkastycznie kontynuując historyjkę. - lecz światłem.. Czyli błyskawicami.. Daje nam znać na to iż mamy możliwość poprawy.. Wybacza i ufa ponownie.
Daje przykład jak to my powinniśmy wybaczyć i mimo przeciwności losu kochać bliźniego swego. - po tych słowach Justin zaczął mi śpiewać po cichu "sorry" dzięki czemu moje napięte mięśnie w końcu sie rozluźniły.. Powieki przymknęły.. A pod dotykiem ciepłych dłoni Biebera usnęłam.
CZYTASZ
Randka z gwiazdą.
FanfictionOsiemnastoletnia Megan mieszkająca w Londynie wraz ze swoją dwunastoletnią siostrą jedzie do Los Angeles na koncert idola Sary - Justina Biebera. Czy koncert odmieni jej życie ? Czy zwróci uwagę na Justina , który był dla niej tylko chłopakiem z pla...