Rozdział 7

129 5 0
                                    

   Następnego dnia wstałam ok 10. Poszłam do pokokoju Michała aby go obudzić. Lecz nie zastałam go w łóżku. Zeszłam na dół do kuchni, mamy oczywiście nie było. Michał robił śniadanie.
   - Hej śpiochu - powiedział dając mi herbate, która o dziwo była ciepła.
   - Hej, dzięki. Co robisz? - zapytałam kładąc herbate na stole.
   - Śniadanie nam.
   - Nam? - byłam zaskoczona. Zwykle jak robił śniadanie to robił tylko sobie.
   - Dziwi cie coś kochana?
   - Nie no co ty.
   - Dzwonił do mnie tata. - powiedział Michał kładąc talerz z kromkami na stole.
   - I co ci powiedział? - zapytałam.
   - No przyjedzie na jakiś tydzień przed Zakpanem.
   - Jej jak super - ucieszyłam sie dawno go nie widziałam - a co z Oliwią?
   - Podobno ma jechać do swoich rodziców - powiedział.
   -  Aha
Po jakimś czasie jak posprzątaliśmy po śniadaniu otworzyły sie drzwi do domu. W drzwiach stanęła mama.
   - Gdzie byłaś? - zapytał Michał
   - W aptece.
   - A po co? - zapytałam
   - Później wam powiem - poszła do łazienki.
   Poszliśmy do mojego pokoju z Michałem pogadać. Zastanawialiśmy sie czemu jak mama wchodziła do domu i była zadowolona i od razu weszła do łazienki. Dopuszczaliśmy do siebie myśl, że może jest w ciąży. Mówiła że była w aptece, poszła do łazienki z całą torebką. No i nie myliliśmy sie...
   -Kinga, Michał chodźcie tu na sekunde. - zawołała a my od razu zeszliśmy - musze wam coś powiedzieć. To jest trudne, ale...ja...jesrem...
   - W ciąży? - powiedział Michał
   - Skąd wiesz? - zapytała pokazując nam dwa pozytywne testy ciążowe.
   - Pewnie z tym twoim Darkiem co? - powiedziałam po czym poszłam na góre z Michałem.

Ski Jumping My Life (Po Polsku) ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz