Budzę się i nic... następny, nudny dzień w mrocznym Londynie... Spoglądam na zegar i tu w tym momencie dostaje zawału... Dzisiaj miałam iść w "odwiedziny" do Claude'a... "No chyba nie..." sobie tak pomyślałam....
Wstałam cała obolała i poszłam do łazienki ciągnąć za sobą swój ogon. Po 30 minutach wyszłam ubrana już w gorset, wystarczyło założyć tylko sukienkę... Sukienka była niebiesko czarna i przypominała trochę motyla. Gdy spojrzałam w lustro, to stwierdziłam, że przepięknie wyglądam...
Jednak dwie godziny szukałam tego listu... i nie mogłam go znaleźć... Gdy wyszłam z domu szłam tak trzy godziny, to nogi zdarzyły wejść mi w ten lisi tyłek... wreszcie po długiej wędrówce znalazłam miejsce do, którego miałam przybyć... Posiadłość Black... nawet nie wiem czyja ona jest... tylko tyle wiem, że Claude tutaj jest kamerdynerem...
Podchodzę do dużych, a nawet ogromnych drzwi wejściowych i otwiera mi znienacka Claude... aż mnie przestraszył... "^^
-Witaj, Natario, po wiekach... - Ukłonił się lekko, aż się zdziwiłam... że on tak... zrobił... nigdy tego nie robił, nawet się nie odważył...
-Witaj, Claude, dawno ciebie nie widziałam... jakbyś uciekł wręcz z Yokohamy...
-Tak, masz rację... uciekłem, ale wolę nie wspominać o przeszłości... proszę wejdź, zaraz zaprowadzę cię do panienki Lillian...
-No dobrze... z chęcią poznam twoją nową panią...- Lekko się uśmiechnęłam i weszłam do środka przyglądając się każdemu zakątkowi posiadłości...
-No więc zapraszam do salonu..Zaczął mnie prowadzić do wielkiego czerwono złotego salonu, po dokładniejszym przyjżeniu się posiadłości stwierdziłam, że to jest jednak ten sam Claude, którego znałam w Japonii, taki dokładny... perfekcjonalista... Ledwo jak otworzył mi drzwi przytuliła się do mnie Neko o białych, długich włosach i była w ładnej czarnej sukience...
Byłam bardzo zaskoczona tym co się stało, ale nie chciałam być jakaś... obojętna... i również ją przytuliłam, chociaż... w ogóle jej nie znałam...
-Witaj ^^ Jestem Lillian Black i miło cię poznać, Natario... Claude wiele mi o tobie mówił...
-Witaj, Lillian... mi również miło cię poznać...- Lekko się uśmiechnęłam do niej.
-Zapraszam, usiądź sobie, a ty Claude idź zrobić herbatę...
-Dziękuje, to miłe, że bardzo chciałaś mnie poznać i tak ciepło mnie przyjęłaś...
-Nie dziękuj, to wszystko przez to, że Claude mnie namówił na twoje odwiedziny...Lillian jest bardzo miła, radosna, pełna energii... chyba przy niej wysiadam... Rozmawiałyśmy o dawnych przygodach w Japonii, które były tak dawno, opowiadała mi również o swojej rodzinie... gdy przyszedł pajączek, tak go kiedyś nazywałam, nalał nam do filiżanek herbaty... w pewnym momencie wyczytałam w jego oczach coś, co... ukrywa? Byłam bardzo zaskoczona, lecz nie chciałam żeby wyczuł, że coś podejrzewam i dalej rozmawiałam z Neko... następne popołudnie miałam wypełnione rozmową z panienką demona... Lillian i Claude doprowadzili mnie do wyjścia, kotka mnie przytuliła na pożegnanie, jakby mnie polubiła... ale nie ważne... podarowała mi małe pudełeczko na różne przedmioty, które w życiu cenię... podziękowałam im za miłe popołudnie i bardzo dobrą herbatę... i poszłam sobie do domu... Idąc ulicą wpadła na mnie młoda lisica, które miała lekko rude włosy...
-Proszę mi wybaczyć, ja nie chciałam na panią wpaść... a poza tym jestem Meiko, miło panią poznać.
-Witaj Meiko, nic się nie stało i również miło ciebie poznać.. - Wstałyśmy i otrzepałam się z kurzu i piachu..
-Słyszałam wiele o pani, jest pani bardzo znana już w Londynie...
-Dziękuje, nie wiedziałam, że po tak krótkim czasie stanę się popularna do pewnego poziomu...
-Jest pani bardzo popularna, wszyscy wychwalają pani czyny...
-Naprawdę.. jestem bardzo zaskoczona...
-Właśnie widać to po pani i proszę mi wybaczyć, ale bardzo się spieszę w jedno miejsce...
-Dobrze, idź droga Meiko... miłego popołudnia i do zobaczenia.
-Dziękuje, nawzajem i do zobaczenia...Tego się nie spodziewałam...jestem już znana? o bardzo dziwne... chociaż mogę się pocieszyć tym, że za niedługo moje urodziny... wracając do domu spotkałam Grell'a i Ronald'a... tych ich tutaj i teraz brakowało...
-Natari-chan~! - Usłyszałam Grell'a biegnącego prosto na mnie, a za nim idącego Ron'a...
-Witaj, Grell... ponownie... - Złożyłam uszy, bo wiedziałam co się szykuje.
-Hej, Natari-chan... - Uśmiechnął się do mnie i trzymał kosiarkę na ramieniu.
-Co ty tutaj robisz, moja droga? ^^
-Wracam od Claude'a Faustus, chociaż... jestem bardzo zmęczona i chciałabym wrócić w spokoju do domu...
-Rozumiem, lisiczka w takiej cudnej sukience musi wracać do domu z spotkania... - Podszedł do mnie i objął w talii..
-Ron, czy mógłbyś mnie puścić...? - Zarumieniłam się i próbowałam odkleić...
-Ron-kun~ Daj spokój naszej przyjaciółce... jest zmęczona...
-No dobrze, dobrze... - Puścił mnie i odetchnęłam z ulgą.
-Dziękuje, Grell... i do zobaczenia, bo ja już padam... wybaczcie...
-Do zobaczenia, psiapsiółko ^^
-Do zobaczenia, Natarii... jeszcze się spotkamy... ale na dłużej...Poszłam sobie ignorując słowa Ron'a, a Grell zaczął się z niego śmiać, że olałam go... gdy ledwo weszłam do domu padłam na łóżko, na coś... zimnego? a był to wampir... jak się wystraszyłam, to spadłam z niego i z łóżka... Kim on w ogóle jest!?
-------------------------//////////////////////////---------------------------
N: Jak tam mój rozdział, Vic?
Vic: Jak na razie wychodzi z 800 słów...
N: What?! Aż 800 słów? Jak to możliwe?!
Vic: Nie wiem... *wzrusza ramionami*
N: Dobra, spadaj... będziesz w następnym rozdziale... *wyrzuca go przez okno*Witam~ Dawno mnie nie było... Stęskniłam się za wami wszystkimi ^^ i o to mój rozdział z Pajączkiem... Pozdro~
W następnym rozdziale: trochę przygód z wampirem... trochę tajemnic... trochę szokującej prawdy... trochę "romansowania"... i tylko tyle mogę powiedzieć...
CZYTASZ
Kitsune Desu «Opuszczone»
FanfictionNataria Miriwa - Ktoś ważny, czy jednak zwykła lisica? Japońska hrabina zaszczyca swoim przybyciem do Londynu wszystkich mieszkańców. Nikt i tak nie zna jej prawdziwej twarzy oprócz rodziny i znajomych, do których wróciła. Czy znowu będzie szanowaną...