Ta lisica jest w ciąży.

69 5 5
                                    

Po tym zdarzeniu minęły dwa tygodnie, a od kolejnego tygodnia zaczęłam się czuć okropnie, wszystko mnie bolało, a czasem nawet z łóżka nie mogłam zejść, tak mnie bolał kręgosłup. Szybko się męczyłam, jak nigdy, byłam osłabiona, a raz nawet Ron'owi zemdlałam. Nie wiedziałam co mi w ogóle jest, więc Ron zaprowadził mnie do lekarza w obawie, że to znowu jest powrót tej choroby Shinigami... ale to było coś gorszego od tej choroby.

Otóż sam, cały przebieg wydarzeń u lekarza wyglądał następująco:
1. Zbadał mnie po prostu w kierunku przeziębienia lub innej choroby,
2. Kazał mi opisać wszystkie moje dolegliwości,
3. Zrobił dodatkowe badania, znaczy sprawdził, czy nigdzie nie boli mnie brzuch,
4. Kazał iść na USG i wrócić z powrotem do niego,
5. Poszłam, pani doktor zaczęła przeprowadzać zabieg i po kilku minutach zrobiłam się blada, prawie jej tam mdlejąc..
6. Po badaniu wróciłam do doktora i powiedział mi, że jestem w 3 "tygodniu"* ciąży oraz muszę zacząć się oszczędzać,
7. Podziękowałam za wszystko i wyszłam będąc nadal blada, co szybko Ron zauważył...

Usiadłam na krześle i podparłam głowę o ręce załamana, nie wiedziałam co ze sobą zrobić, liseł był zaskoczony, bo nigdy nie widział mnie tak załamanej i poddanej.

-Coś... się stało, lisku? - usiadł obok mnie i objął ręką.
-N-nie... nic takiego... opowiem ci wszystko w domu. - uśmiechnęłam się do niego i wstałam.
-No dobrze, kochanie... ufam ci i chodźmy już~ - objął mnie w talii i wyszedł z przychodni.

Wróciliśmy do domu i wręcz padłam na twarz, kładąc się na łóżku, jęknęłam do poduszki ze zmęczenia, a Ron usiadł obok mnie i ponownie zapytał co mi lekarz powiedział. Wypuściłam ciężko powietrze z ust i nie wiedziałam, jak zacząć. Bałam, że jeśli mu to powiem, to mnie jednak zostawi i będę sama... z takim ciężarem, ale... jeśli szczerze kocha, to zostanie. Język plątał się niemiłosiernie lecz wreszcie ułożyłam sobie w głowie wypowiedź, którą mogłam mu przedstawić. Zaczęłam cicho i pochylił się lekko nade mną, co spowodowało wyłonienie się lekkich rumieńców na moich polikach. Wzięłam się w garść i powiedziałam mu, że jestem w ciąży, z nim. Wyglądał na bardzo zszokowanego, nie dziwiłabym mu się, zbiłam go z stropu mówiąc o tym tak... w pół smutna? Sama nie wiem czemu byłam smutna, zazwyczaj ludzie się cieszą z tego, że będą mieć dzieci, a my... milczeliśmy, cisza już nam dzwoniła w uszach i wpatrywaliśmy się w siebie. Po prostu bałam się cokolwiek powiedzieć, bo myślałam, że źle się to skończy, ale... zaskoczył mnie przytulając do mojego brzucha. Jedyne co tylko zrobiłam to uśmiechnęłam się i pogłaskałam go po włosach. Leżeliśmy tak razem przez kilka godzin, aż wreszcie zasnęłam po pełnym wrażeń dniu, teraz jest dla mnie tego za dużo... niestety.

~~~~~~~~~~~~Time Skip~~~~~~~~~~~~~~

Po tych kilkunastu godzinach spania obudziły mnie lekkie bóle brzucha i kłucia, to oznaczało, że malutki lisek dawał już o sobie znaki istnienia. Jak nigdy w życiu nie miałam ochoty wstać, gdziekolwiek pójść, a miałam zobaczyć jak się układa mojej siostrze. Ronald jak zwykle musiał pójść do pracy, ale z... znaczy bez uszu i ogona, inaczej to Willuś dawno by go wyrzucił z pracy za to, że jest lisim demonem. Trochę się podniosłam i pomasowałam brzuch, żeby maluch wreszcie dał mi żyć. Gdy ta chwila nastała zebrałam się w sobie, umyłam, ubrałam się w ciepłą, a zarazem przewiewną sukienkę. Szykując się do wyjścia myślałam, że słyszałam jak ktoś wchodzi po schodach, zawsze mogło mi się przewidzieć. Wychodząc z mieszkania spotkałam sąsiadkę, która mnie lubiła, o dziwo, przywitałam się, a kobieta spojrzała na mnie i na mój brzuch lekko uśmiechając. Zapytała czy jestem w ciąży i przytaknęłam, bo oczywiście Kitsune ma trochę "przyspieszony" okres czasu, kiedy lisica nosi płód w we własnym ciele, życzyła mi szczęścia i poszła do siebie Powoli zaczęłam schodzić po schodach nie mając siły pomóc sobie swoimi mocami. Fakt, że drugie piętro nie jest masakrycznie wysoko, ale to był dla mnie większy wysiłek, niż ze złamaną nogą.
Ledwo wyszłam na dwór i orzeźwił mi się umysł, wydawało że znów jestem lekka~ ale myliłam się... nawet bardzo. Poszłam na spacer, miałam już dosyć śledzenia siostry, w końcu jest dorosła i powinna mieć już dawno poczucie odpowiedzialności oraz jakieś sumienie.

Przez cały Londyn wiał chłodny lecz przyjemny wiatr, przyjemnie się szło do parku. Na swojej drodze napotkałam wiele osób, które mi przyglądały się mojemu brzuchowi, dziwili, a nawet mieli zniesmaczone miny. Nie powiem, że trochę posmutniałam i poczułam się odepchnięta, jakbym nie wiadomo kim była. Kiedy weszłam do parku usiadłam sobie na przypadkowej ławce i kłucie znowu objawiło się, złożyłam uszy oraz masowałam lekko brzuch. W pewnym momencie podbiegła do mnie mała dziewczynka z młodszym od siebie chłopcem, wyglądała na zaciekawioną, bo ciągle we mnie się wpatrywała, jakby nigdy nie widziała Kitsune. Aż wreszcie posłała do mnie ciepły uśmiech, chłopiec również,a ja od razu odzjemniłam go i zaczęła nieśmiało mówić.

-P-przepraszam panią... jest pani lisem? - lekko przechyliła głowę na bok zaciekawiona.
-Tak, jestem lisem. Przyjaznym, jak reszta moich kuzynów i kuzynek. - podniosłam uszy i pomachałam nimi uśmiechając się, a mówiąc o kuzynach i kuzynkach to miałam na myśli zwykłe, mieszkające w lesie lisy.
-Ma pani bardzo ładne uszy i ogon. A coś się stało, że pani jest trochę przygnębiona? - usiadła z chłopczykiem obok mnie jakby... zmartwiona...?
-Dziękuje ci... Nic mi nie jest, tylko będę miała niedługo małego liska. - zwróciłam głowę w jej stronę kładąc delikatnie ogon na jej kolanach, a dziewczynka zrobiła duże oczy z zaskoczenia.
-Naprawdę? Pani będzie miała malutkiego liska? Jejku, to wspaniale, prawda? - uśmiechała się ciepło i była wręcz zachwycona tym, co powiedziałam oraz z jej małym towarzyszem głaskali mój miękki ogon.
-Tak, nawet bardzo wspaniale. I jak? Podoba wam się ogon~? - uśmiech nie znikał mi ciągle z twarzy będąc w towarzystwie tych dzieciaków. Czułam się bardzo dobrze w otoczeniu dzieci, jak nigdy...
-Jest cudowny w dotyku~ Nigdy czegoś takiego nie miałam okazji spotkać~ - Ciągle głaskała ogon, co mi nie przeszkadzało.

Po kilku chwilach usłyszałam wołanie ich mamy, która szła w naszą stronę, a dzieciaki puściły mój ogon i prawie pobiegły do mamy żegnając się ze mną. Widziałam uśmiech na ich twarzach po takim krótkim spotkaniu z lisem. Rozglądałam się po okolicy i moją uwagę przykuła Yui z Lucas'em, która... również jest w ciąży?! Siedziałam zszokowana wyglądem siostry, ale nie chciałam jej przeszkadzać, więc zostałam na swoim miejscu. Nie mogłam w to uwierzyć, zrobiło mi się trochę słabo przy okazji i postanowiłam wracać do domu lecz przypomniałam sobie, że warto by było pójść może do wujcia, ale zrobię to, gdy Ron przyjdzie z pracy, chyba że będzie miał nocną zmianę...

-------------------///////////////////////--------------------

Ciąża u Kitsune i/lub innego Youkai (według zapisanej zasady w RP): Od momentu zapłodnienia lisicy bądź innego Youkai ciąża trwa od 2-3 tygodni, maksymalnie miesiąc. Jeśli stanie się taki przypadek, że ciąża się przedłuża o 2 kolejne tygodnie od wyznaczonej daty, to oznacza, że coś złego dzieje się z dzieckiem.

---------------------///////////////////////---------------------

A/N: Coś kiepsko ostatnio było u mnie z weną, ale dla odpłaty warto było przesiedzieć kilka dni nad tym rozdziałem..
Gomene~

W następnym rozdziale: Nataria, Ron, Lillian i Claude pójdą do Undertaker'a... na coś... Nataria urodzi, Grell zostanie "ciocią". (xD)

Kitsune Desu «Opuszczone»Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz