∞Rozdział 19|| Tom I∞

7.8K 679 211
                                    

Charllote cały dzień razem z Lią szukała informacji o rodzie Kayli w nadziei, że znajdą odpowiedź na gnębiące wszystkich pytanie. Niestety oprócz historii obu rodów i bogatego opisu ślubu rodziców anielicy. Zmęczona i ze szczypiącymi oczami szła korytarzami zamku Endera, a za wielkimi oknami dało się widzieć zachód Słońca. Zerknęła na pomarańczową kulę, która znikała za panelami podtrzymującymi cały budynek w powietrzu i zaczęła rozmyślać o Theo. Chciała być z nim i go wspierać, ale rozkaz to rozkaz. Ledwo ze zmęczenia widząc, szła do swojego pokoju. Kiedy otworzyła drzwi, poczuła okropny ból, a następnie była już tylko ciemność.

***

Po ostatnich słowach Lii czas zwolnił

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po ostatnich słowach Lii czas zwolnił. Theo zerwał się do biegu, w susach pokonywał kolejne metry korytarza. Biegłyśmy z driadą tuż za nim. Widziałam obraz, tak jakbym płynęła pod wodą w tunelu. To nie mogła być prawda.

Po paru minutach dobiegliśmy do pokoju Charlotte. Drzwi były otwarte na oścież, więc wbiegliśmy do środka i nogi ugięły się pode mną. Pamiętałam pokój kotołaczki, kiedy pierwszy raz tu byłam. Wszystko było uporządkowane, posprzątane, poustawiane. Teraz pokój wyglądał jak pobojowisko. Theo stał przede mną i zacisnął dłonie w pięści, widziałam, jak jego ciało drżało. Spojrzałam w kierunku, w którym patrzył brunet i przyłożyłam dłoń do ust. Moją piersią wstrząsnął szloch i tracąc czucie w ciele, oparłam się o skrzydło drzwi i zaczęłam łkać. Zsunęłam się na podłogę i przyciągnęłam kolana do siebie, widząc tę straszną scenę. Na sofie, leżała Charlotte. Zamknęłam oczy, ale to nie pomogło, obraz uparcie tam pozostawał.

Spojrzałam jeszcze raz na przyjaciółkę. Wyglądała tak jakby spała, ale czerwona rana na szyi i w piersi zaprzeczały mojej teorii. Zobaczyłam, jak na zwolnionym filmie, jak Theo podchodzi do ukochanej, jak bierze ją w ramiona po raz ostatni. Ostatkiem sił podciągnęłam się do pozycji stojącej i przytuliłam do Lii. Po naszych policzkach ciekły łzy.

Wzdrygnęłam się, kiedy ktoś położył mi dłoń na ramieniu, gwałtownie oderwałam wzrok od załamanego chłopaka i spojrzałam na intruza. Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju jest cały Trybunał, bliźniacy i Mirage. Spojrzałam w te opiekuńcze, teraz smutne, oczy naszego mentora. Dla niego to też musiał być cios, Charlotte była dla niego jak córka.

— Kto to zrobił? — warknął Theo, przerywając ciszę.

Nauczyciel podniósł smutny wzrok na dawnego ucznia.

— Theo...

— KTO? — krzyknął i spojrzał na Trybunał świecącymi, czerwonymi oczami.

Stwierdzenie, że w Theo kipiał gniew i nienawiść byłaby tu wielkim niedopowiedzeniem. Chłopak był gotów rozszarpać na kawałki sprawcę. Jakby było wszystkiego mało, do pokoju wszedł Gordon z uśmiechem przylepionym na twarzy, dolewając oliwy do ognia. Z Lią wytrzeszczyłyśmy oczy i spróbowałyśmy go wypchnąć z pokoju Char, zanim doszłoby do nieszczęścia, jednak Theo zdążył go zauważyć. Doskoczył do nas, chwycił blondyna za szyje i przygwoździł do ściany, a po jego ramionach zaczął wędrować ogień. Gordon wybałuszył oczy ze strachu i zaczął wierzgać i się krztusić.

∞Zaginiona (Merethyl) || Dzieje Cadoii Tom I ∞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz