∞Rozdział 62|| Tom I∞

3.4K 348 136
                                    

Po kłótni z Theo nie mogłam spać, jego słowa krążyły mi w głowie i przeszkadzały w udaniu się do krainy Morfeusza, niczym natrętny komar bzyczący nad uchem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Po kłótni z Theo nie mogłam spać, jego słowa krążyły mi w głowie i przeszkadzały w udaniu się do krainy Morfeusza, niczym natrętny komar bzyczący nad uchem. Coś było nie tak. Czy to ja się zmieniłam i tego nie dostrzegałam, czy coś się stało jemu?

Kręciłam się w łóżku, myśląc, że zaraz dziurę w nim wywiercę. Wstałam i wyjrzałam za okno. Kolejnym problemem był mój zanik pamięci podczas pobytu na Fireball. Usiadłam na parapecie i zamknęłam oczy. Im usilniej starałam sobie przypomnieć, tym nasilał się ból głowy. Pomasowałam skronie, marszcząc brwi. Ciemność. Szepty. Wiatr. Wisior. Ogień...i... Krzyknęłam, spadając, kiedy przed oczami zobaczyłam, jak dwa smoki rzucają się na siebie. Co to było? Czy to się wydarzyło naprawdę?

Wstając, jęknęłam z frustracji. Dlaczego, to zawsze musi być amnezja? Zacisnęłam dłoń na zawieszce i od razu odczułam ulgę, kiedy jej zimno ochłodziło moją dłoń, a wkoło zawirował lekki wietrzyk. Oparłam się o framugę i nie wiedziałam, kiedy zasnęłam.




Obudziłam się cała skostniała i obolała, co odbiło się na próbie z Lią. Driada, widząc moje ociężałe ruchy, westchnęła i stwierdziła, że czas na przerwę. Podeszłam do niej i wzięłam butelkę z wodą, upijając łyk. Oczy kleiły mi się niesamowicie, a jedyne, o czym marzyłam, to było ciepłe łóżko. Przyjaciółka przyglądała mi się uważnie, co w końcu zaczęło mnie drażnić, a jak dodałam do tego jeszcze niewyspanie, to z trudem pohamowałam się, aby na nią nie fuknąć.

- O co poszło? - przerwała ciszę, a ja wzruszyłam ramionami.

- O to, co w każdym związku. Chociaż nie wiem, czy mogę tak o nas mówić - westchnęłam - sama nie wiem, co między nami jest.

- Kayla, on cię kocha...

- Skąd, to wiesz? - Spojrzałam na nią, szukając jakieś podpory, czegoś, co pozwoliłoby mi wierzyć, że ona jest o tym święcie przekonana.

- Znam go nie od dziś. - Uśmiechnęła się. - Widziałam, jak się zakochuje, jak rozpacza i jak zabija. Na pierwszy rzut oka jest oschły, ale gdy wejrzysz głębiej, przerzucisz parę stron, tej tajemniczej księgi, zobaczysz jej prawdziwy urok.

- Cały czas mówimy o Theo, czy o ostatnim romansie, który czytałaś? - zażartowałam, na co Lia zbeształa mnie wzrokiem.

- Jeśli coś zrobił źle, to nie dlatego że miał złe intencje, tylko dlatego, że chciał cię chronić.

- I dlatego mnie okłamał? - Zmierzyłam ją chłodnym spojrzeniem.

- Czasami lepiej nie wiedzieć niektórych rzeczy - szepnęła i upiła łyk wody. - Ale to już wasze sprawy, zapewne chcesz wiedzieć czym jest Daemias?

- Z wielką chęcią, skoro mam brać w tym udział. - Zaczęłam miętosić butelkę w dłoniach.

- Daemias jest świętem, które upamiętnia założenie Zakonu Aniołą. Na ten dzień wszystkie drużyny wracają na Ender i całą noc się bawimy. Ten dzień zapisał się w historii jako ostatnia nadzieja i z roku na rok go świętujemy, mając nadzieję na wolny Wszechświat taki, jaki był kiedyś.

∞Zaginiona (Merethyl) || Dzieje Cadoii Tom I ∞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz