Stałam przed Trybunałem, trzymając Pożogę i nie byłam w stanie wydobyć głosu ze ściśniętego gardła.
- Używaj go z rozwagą. - Przerwała ciszę wyrocznia. - Mirage prosił, abyś zajrzała do niego jak skończymy rozmawiać.
- Dziękuję – szepnęłam ze łzami w oczach. Przyłożyłam pięść do serca i pokłoniłam się.Zapukałam w drzwi do pokoju Mirage'a, a po chwili usłyszałam znajome „proszę". Weszłam do pomieszczenia i owionął mnie charakterystyczny zapach książek i czekolady. Nauczyciel wyszedł z sypialni, aby sprawdzić kto przyszedł i na mój widok uśmiechnął się ciepło. Odwzajemniłam gest.
- Chciałeś mnie widzieć?
- Tak – odwrócił się do mnie tyłem i podszedł do biurka i nalał do kubka kakao.
- Masz jakąś sprawę do mnie? W czymś mogę ci pomóc? - spytałam, przyjmując od starszego mężczyzny naczynie z napojem.
- Chciałem się spytać, czy miałaś ostatnio jakąś wizję?
Zachłysnęłam się czekoladą, a Mirage zaczął klepać mnie po plecach.
- Czemu pytasz? - Spojrzałam na niego podejrzliwie, kiedy już odzyskałam oddech.
- Z tego co mówiłaś do tej pory wizje pojawiały się po silnych emocjach.
Pokiwałam głową.
- A spróbowałaś, kiedyś wywołać wizje?
Uniosłam brwi ze zdziwienia.
- Nie, nie wiedziałam, że można je przywołać.
- Dlatego chciałem cię widzieć. Pomogę ci opanować twoją moc. Zaczniemy od dzisiaj.
- Ale Mirge, jak chcesz to zrobić?
- Zobaczysz, a teraz chodź.
Nauczyciel podszedł do kominka i uklęknął. Nakazał mi gestem zrobić to samo.
- Zamknij oczy, wycisz umysł. - Mirage zaczął instruować mnie, kiedy uklęknęłam obok niego. - Niech nic nie zakłóca twoich myśli. Musisz poczuć siebie, prawdziwą siebie głęboko ukrytą.
Poczułam się dziwnie lekko, głos nauczyciela zaczął zanikać. Ciepło bijące od kominka przestało grzać moją twarz. Przed powiekami zobaczyłam białe światło, które w jednej chwili zmieniło się w tunel, który wciągnął mnie do środka.***
Na około mnie panowały ciemności. Rozejrzałam się wokół. Byłam na Hearf. Tylko, że wyglądało inaczej. Spojrzałam w górę i zamarłam. Z góry spadały kaskady wodospadów, odbijających światło gwiazd i księżyców. Patrzyłabym na to jeszcze długo zafascynowana, gdyby nie rozlegający się dźwięk dzwona. Z domów nagle zaczęły wybiegać anioły i kierować się w stronę zamku. Zdezorientowana podążyłam za nimi.
Na dziedzińcu przed moim domem zebrał się tłum. Każdy wpatrywał się w wielki balkon nad wejściem. Po paru minutach wielkie kryształowe drzwi otworzyły się, a na taras wyszedł przystojny anioł z blond włosami i śnieżnobiałymi skrzydłami. Trzymał jakieś zawiniątko na rękach.
- Ludu Hearf! - Jego donośny głos poniósł się po dziedzińcu. - Moja żona, wasza królowa powiła dziś następczynię! Pokłońcie się przed Kaylą z rodu Whitewings.
Mówiąc to uniósł zawiniątko, w którym byłam ja. Malutka ja, nowo narodzona. W momencie, kiedy anioły klękały Hearf stopniowo zaczął świecić się na niebiesko. W chwili, gdy barwa się zmieniła pod moimi stopami odwróciłam się i patrzyłam jak ziemia przybiera barwę neonowoniebieską.
CZYTASZ
∞Zaginiona (Merethyl) || Dzieje Cadoii Tom I ∞
FantasyWojna pomiędzy dobrem a złem. Szala zwycięstwa przechyla się na stronę demonów. Panuje chaos i niesprawiedliwość. Pewne swej władzy demony, nieliczące się z nikim i niczym zacieśniają swoje sieci wyłapując pozostałe przy życiu anioły. Jednak jest n...