∞Rozdział 55|| Tom I∞

3.8K 397 167
                                    

Prowadzona przez Aspera na środek sali, czułam spojrzenia wszystkich zebranych

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Prowadzona przez Aspera na środek sali, czułam spojrzenia wszystkich zebranych. Jedne były pełne zaciekawienia, inne złości, a jeszcze inne oburzenia. Kątem oka widziałam, jak Asper uśmiecha się, nie spuszczając ze mnie wzroku. Stłumiłam chęć uderzenia go i spojrzałam na niego, kiedy się zatrzymał na środku parkietu. W całym pomieszczeniu panowała cisza, wszyscy oczekiwali na rozpoczęcie balu, a ja zaś na jego zakończenie. Co za ironia... Dracon stanął przede mną z uśmiechem, który najchętniej starłabym mu, po czym powolnym ruchem przesunął palcami po moim biodrze, wywołując dreszcz obrzydzenia i objął mnie w pasie, przyciągając do siebie. Drugą ręką chwycił moją dłoń, którą delikatnie uścisnął.

Nie zdążyłam nic zrobić, kiedy orkiestra zaczęła grać muzykę, a kasztanowłosy rozpoczął taniec, prowadząc mnie z wprawą zawodowego tancerza. Asper obracał mną, tak że wirowaliśmy od jednej do drugiej strony sali, a kiedy mnie uniósł w górę, światło rozbłysło, oślepiając mnie, przez co zamknęłam oczy.




Schodziłam po schodach, na końcu których stał on oraz para królewska draconów. Uśmiechnęłam się do przyjaciółki, która odwzajemniła gest i mrugnęła do mnie, kiwając ledwo dostrzegalnie na mojego małżonka. Wróciłam spojrzeniem na anioła ubranego w biały strój, ze śnieżnobiałymi skrzydłami z tyłu oraz uroczym uśmiechem goszczącym na jego przystojnej twarzy. Mężczyzna wyciągnął rękę w moją stronę i kiedy stanęłam na ostatnich stopniach, chwyciłam jego ciepłą, szorstką silną dłoń i razem przechodzimy między gośćmi balu. Anioły, elfy, draconi, syreny. Wielka czwórka obowiązkowo przybyła na rozpoczęcie święta Tantarai, pozostałe rasy zaś niekoniecznie chciały obchodzić świąt innych istot.

Stanęłam z mężem obok Aradiela i jego wybranki, którzy uśmiechali się do nas.

— Moje gratulacje, młodzi rodzice. — Elf uśmiechnął się, spoglądając na mój lekko zaokrąglony brzuch.

— Dziękujemy, Aradielu — odpowiedziałam, a mój ukochany położył dłonie na moim brzuchu.

Mój uśmiech poszerzył się, kiedy poczułam kopnięcie, a anioł spojrzał na mnie z radością w oczach.

— Witam was wszystkich na wieczorze, który rozpocznie świętowanie Tantarai. Cieszę się, że tak licznie przybyliście, gdyż im nas więcej, tym lepsza zabawa. — Władczyni się uśmiechnęła. — Zgodnie z tradycją cztery pary królewskie rozpoczną bal tańcem, a ja już tylko powiem: Bawcie się, jak najlepiej.

Po przemówieniu rozległy się brawa, a my razem z pozostałymi władcami podążyliśmy na środek parkietu, stając i oczekując na muzykę.

Orkiestra składająca się z Elfów i Draconów zaczęła grać piękną muzykę, a Anioły i Syreny zaczęły śpiewać, dopełniając i tworząc arcydzieło.




Kiedy muzyka się skończyła, ponownie poczułam, że jestem w swoim ciele, na odpowiednim balu. Zaskoczona zamrugałam i zauważyłam, jak książę się kłania i całuje moją dłoń, unosząc na mnie wzrok. W jego oczach widziałam tańczące radosne płomyki.

∞Zaginiona (Merethyl) || Dzieje Cadoii Tom I ∞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz