II

1.3K 78 2
                                    

   *około tygodnia później*

Z Kiślem piszę codziennie. Strasznie się stresuję odpisując mu, mimo wszystko nasza rozmowa zdaje się być luźna i uwielbiam z nim pisać. 

Kisielek :D  15.26
"Już po szkole, młoda damo? :P"

Ja, 15.31
"Przecież już skończyłam szkołę xD Zdaje mi się, że Ci o tym mówiłam."

Kisielek :D 15.33 
"Faktycznie. Chciałem jakoś zagadać. Słuchaj, sprawa jest mega pilna i musisz do mnie zadzwonić jak najszybciej dasz radę"

Ja, 15.34

"To już dzwonię, mam chwilę wolną."

Weszłam w spis kontaktów i wybrałam numer Kiśla. To miała być nasz pierwsza rozmowa telefoniczna. Po kilku sygnałach usłyszałam jego miły głos.

"Słuchaj Maryś, nie mam za wiele czasu ale sprawa niecierpiąca zwłoki jak to się mówi. 29 czerwca Ekipa Terefere wyjeżdża na Terecamp i zapytali mnie czy chcę wziąć osobę towarzyszącą za darmoszke. Stwierdziłem, że chyba się ucieszysz. Spotkasz ekipę terefere, ja też zresztą cię bardzo polubiłem. Jeżeli nie to zrozumiem, w końcu dosyć późno się z tym ogarnęliśmy. To jak będzie?"

Zamarłam. Przez prawie 4 lata marzyłam o tym by choć na chwilę ich zobaczyć, a teraz taka okazja i w dodatku... oni sami mnie zaprosili! Mam nadzieję, że to nie jest sen i za chwilę się nie obudzę.

"Haaaaloooo, Marysiu! Muszę znać odpowiedź."

"T-tak!" - wydukałam - "Oczywiście, że tak! Ty mówisz serio!?"

"To świetnie! Pakuj się, za dwa dni jedziemy do Warszawy bo stamtąd wyjazd. I nie, to absolutnie to nie są żarty. Będziesz w pokoju z ekipą Terefere, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza. A teraz muszę kończyć, jakbyś miała jakieś pytania to pisz śmiało. Narazie!"

"N-nn-narazie...?"

Odłożyłam telefon na łóżko nawet się nie rozłączając i usiadłam. Czułam, że robi mi się gorąca a nogi stają się miękkie jak wata. Złapałam się za głowę, miałam tysiące myśli. Przede wszystkim, zapomniałam o najważniejszym; co na to moja mama. Kocham ją, ale w tej chwili nawet gdyby się nie zgodziła to pojechałabym. Za bardzo mi na tym zależy, a taka okazja na spotkanie wszystkich z Terefere może się już nie zdarzyć. Powolnym krokiem wstałam i wyszłam z pokoju. Zeszłam cicho po schodach do salonu. 
- Mamoo.. - powiedziałam niepewnie

- Tak? - spojrzała na mnie spokojnie odrywając wzrok od jakiegoś telewizyjnego programu 

- Bo.. Jest sprawa. Jutro zaczynają się wakacje. Dzisiaj zadzwonił do mnie kolega, czy chciałabym jechać z nimi na obóz. No i właśnie, chciałabym, ale pytanie brzmi, czy Ty mi na to pozwolisz. - mama oparła się o fotel i namyśliła się chwilę. Najdłuższe 2 minuty w moim życiu.

- Hmm... Słuchaj. Masz już prawie 18 lat i myślę, że jesteś wystarczająco odpowiedzialna aby wyjechać gdzieś na własną rękę. Powiedzmy, że zapłacę Ci połowę kwoty potrzebnej na obóz. Jeżeli taki układ Cię satysfakcjonuje, to nie widzę przeszkód - spojrzała na mnie kojąco. Nie mogę uwierzyć. Naprawdę jadę na Terecamp! Zakryłam usta rękoma i zaszkliły mi się oczy.

- No, to jak? - wyrwała mnie z zamyślenia mama

- Tak.. tak! Nie wierzę! Dziękuję! - rzuciłam się mamie na szyję.

- Haha, nie ma sprawy, w końcu Tobie też należą się jakieś wakacje.

Wstałam i ruszyłam do pokoju aby zacząć się pakować. Zmieścić moje wszystkie ulubione ciuchy w walizkę na dwutygodniowe wakacje? Misja niemożliwa.

______________________________________
Mam nadzieję, że spodobał Wam się ten rozdział, chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest jakiś wybitnie długi. Prawdziwa akcja zacznie się od wyjazdu do Warszawy, a właściwie to na Terecamp 8)

Druga twarz || FF JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz