VI

954 75 5
                                    

Rano obudził mnie zapach naleśników wydobywający się z kuchni. Spałam w pokoju gościnnym obok pokoju Jasia, na drugim łóżku spał Kiślu. Reszta wróciła do swoich domów, bo mieszkają w Warszawie. No tak, niedługo też będę Warszawianką. Sama nie wiedziałam czy już wstawać, czy może lepiej nie narażać się na złość Jasia. Nie tak wyobrażałam sobie nasze pierwsze spotkanie. Usiadłam na łóżku wpatrując się w Rafała a po chwili drzwi uchyliły się i do pokoju zajrzał brązowooki brunet. Czułam, jak serce zaczyna bić mi szybciej.

- Myślałem, że jeszcze śpisz. Skoro wstałaś, to czemu nie przyjdziesz? Zrobiłem naleśniki - powiedział cicho żeby nie obudzić Kiśla. Czułam, jak powoli delikatnie opada mi szczęka. Spojrzałam na Jasia zdziwiona. Czy on... był dla mnie miły? - No dalej. Wstawaj. - rzekł i wyszedł z pokoju. Okej, czyli jednak mi się zdawało. Ale na pewno był milszy niż wczoraj, bez dwóch zdań. 

Wstałam i smętnym krokiem podążyłam do łazienki by szybko się ogarnąć. Ubrałam dżinsowe szorty i granatową bluzkę na ramiączkach, usta poprawiłam jasną konturówką a na powiekach zrobiłam lekkie kreski. Wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Ku mojemu zdziwieniu na stole były tylko dwa talerze. Naprawdę, ma tak niskie ego i nie przygotował dla mnie nakrycia?

- Ja już jadłem.

- Rozumiem. W takim razie może pójdę obudzić Kiśla? Nie chcę, żeby jadł sam.

- Dla niego to bez znaczenia czy je sam, czy w towarzystwie. Dla niego jest ważne to, że je. Niech się wyśpi, dzisiaj jedziemy na Terecamp i nie będzie miał możliwości spać tak długo.

Przytaknęłam. W sumie, to była tylko wymówka by nie musieć siedzieć z nim sam na sam w jednym pomieszczeniu. Wzięłam jednego naleśnika i ozdobiłam bananem oraz miodem. Jadłam powoli, ale wcale nie dlatego, żeby się nimi rozkoszować. One po prostu były kurewsko nie dobre. Zakrztusiłam się lekko.

- Nie smakuje Ci? - parsknął śmiechem.

- No naprawdę. Albo Ci dzisiaj tak humorek dopisuje, albo po prostu kompletnie nie umiesz gotować. Obstawiam oba. 

- Tak, masz rację. Przypadkiem dodałem soli zamiast cukru i postanowiłem to wykorzystać. Ja też się na nich przejechałem. Tylko nic nie wspominaj Rafałowi, go też chcę nabrać.

W sumie to mi ulżyło. Już myślałam, że tylko ze mnie chce sobie robić bekę.

- Nie ma sprawy. A teraz wybacz, ale pójdę umyć zęby, bo połączenie słonych naleśników z bananem i miodem niezbyt mi odpowiada. - wstałam i poszłam umyć zęby. Gdy wróciłam Kiślu siedział przy stole i zadowolony nakładał sobie nutellę na naleśnika. Usiadłam obok Jasia i czekałam na reakcję Kiśla. Wziął pierwszy gryz.

- Mm, dobre! - powiedział zadowolony. Myślałam, że zaraz padnę na zawał - Dobra, jednak nie - odłożył sztućce i wyglądał jakby zaraz miał zwrócić wszystko to co przed chwilą przełknął - Ale z was śmieszki, no przyznać się, który z Was to zrobił - powiedział i przybrał minę smutnego pieska. Ja zaczęłam dusić się ze śmiechu.

- To ona - wskazał na mnie palcem Jaś i uśmiechnął się prawie niezauważalnie.

- No chyba nie! - uśmiechnęłam się udając oburzoną.

- Jak to nie! Jeszcze się upierałaś, żebym Kiślowi nie mówił! - Jaś coraz bardziej uwidaczniał swój uśmiech.

- No jasne! Najlepiej zwalić na mnie! - oboje zaczęliśmy parskać ze śmiechu. Kiślu tylko w ciszy przyglądał się całej sytuacji.

- No już nie ważne, ale jestem ZDEGUSTOWANY waszą postawą - udawał poważnego po czym zaczął się głośno śmiać. Nie minęła chwila a wszyscy śmialiśmy się szczerze.

- Dobra, moi mili, lecę się ogarniać, bo za dwie godziny autobus - powiedział Kiślu i ruszył w kierunku łazienki.

I znowu ta niezręczna cisza.

- Słuchaj, Mania... Bo ja to bym chciał Cię przeprosić - zaczął mówić Jasiu jąkając się. - No bo ogólnie to głupio wyszło... - wyszczerzył się i podrapał po karku. Spojrzałam na niego. Naprawdę myśli, że działają na mnie te jego gatki i słodkie uśmieszki? Jeśli tak, to ma rację. Jego uśmiech był tak czarujący, że nie umiałam się złościć.

- Spoko, nie ma za co. Nie chcę żadnych spin. Zapomnijmy o tym.

***

Właśnie weszliśmy do autobusu. W środku było pełno fanów Terefere, którzy jak tylko nas zobaczyli zaczęli głośno klaskać. Kilka dziewczyn się nawet popłakało. Co najmniej słodki widok. Usiedliśmy z tyłu. Byłam przy oknie, po drodze musi być mnóstwo pięknych widoków. Zaraz obok mnie był Kiślu, potem Jasiu, Dezy i Majka. Skkf, Smav i Thor usiedli w drugiej części autobusu. No to teraz 30 godzinna podróż. Pewnie i tak większość prześpię.

______________________________________

Tak wieeeem, rozdział jakiś bez wyrazu i wogle ale no musieli się pogodzić xD zaraz się borę za następny ;3

Druga twarz || FF JDabrowskyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz