Fifteen

5.2K 236 28
                                    

- Mogłabyś chociaż udawać szczęśliwą - usłyszałam szept Louisa przy swoim prawym uchu.

     Aktualnie siedzimy przy stole dla nowożeńców tak, że każdy może na nas spokojnie popatrzeć z każdej strony. Było kilku fotografów i kamerzystów. Nie mam nic przeciwko. Czasem lubię być w centrum uwagi. Obok mnie siedzi Agnes, którą poprosiłam, by była moją świadkową, a obok niej moi rodzice. Świadek Louisa to niejaki Liam Payne, przyjaciel mojego męża. Boże, czemu dopuściłeś do tego ślubu?

- Czas na pierwszy taniec młodej pary! - męski głos jednego z grajka z orkiestry wydobył mnie ze swoich myśli.

     Poczułam, jak Louis łapie moją prawą dłoń i ciągnie na parkiet. Rozbrzmiała spokojna melodia. Wielka sala balowa w zamku Louisa została przyciemniona przez jakieś efekty... Aha, klimat. Mniejsza, ważne jest to, co dzieje się na parkiecie.

     Louis objął mnie prawą dłonią w talii, a drugą sięgnął do mojej lewej ręki, złączając je ze sobą i lekko przyciągając moje ciało do swojego. Zaczął kierować nami w tańcu. Spojrzałam na niego. Przemierzyłam każdy odcinek jego twarzy, pierwszy raz tak dokładnie od pół roku, choć miałam na to tyle czasu, to właśnie nastąpiło dziś. Jego grzywka jest zaczesana do góry, co nadało mu charakterku. Oczy. Nie wiedziałam, że Louis ma niebieskie oczy. Nie można ich do niczego przyrównać, bo zapewne nawet niebo nie ma takiego odcienia w swoich barwach. Co ja gadam?! Ogarnij się Nathalie, bo się jeszcze zakochasz. Dalej usta. Dolna warga wydaje się być pełniejsza od górnej, są lekko zaróżowione.  Dalej zarost. Zauważyłam, że często się goli. Jak dla mnie, w zaroście wygląda lepiej, odpowiednio na swój wiek i status. Zdecydowanie zarost dodaje mu sto procent męskości.

- Ślicznie wyglądasz w tej sukni - usłyszałam. Zrobiło mi się miło, przez co na moje policzki wstąpiły szkaradne rumieńce. Czy on mnie właśnie skomplementował?

- Dziękuję.

     Chłopak spojrzał na mnie z lekko zdziwioną miną, nie przestając ruszać się w takt muzyki. Obrócił mną dookoła i zapytał:

- Wow, co się stało z tą wredną i niemiłą Nathalie, która mnie nie lubi?

- Nic, nadal jest. Aktualnie poszła spać, bo nudzi ją ta cała szopka.

- Rozumiem. - Uśmiechnął się lekko. Kolejny obrót. - Dlaczego nie chcesz mnie poznać, polubić? Nie jestem takim złym człowiekiem, za jakiego mnie uważasz. - Kolejne szepnięcie do mojego ucha, gdy zbliżył się znowu do mnie. Przewróciłam oczami i spojrzałam na niego.

- Jeszcze przyjdzie na to czas - odszepnęłam, choć wiem, że teraz wszystko się zmieni. Będę przebywać z nim cały czas i będę musiała go poznać; co sprawi, że prędzej czy później zmienię zdanie o brunecie.

     Muzyka się skończyła, a my zatrzymaliśmy się w miejscu. Niespodziewanie zobaczyłam, jak Louis przybliża się do mojej twarzy i łączy nasze usta razem w pocałunku. Jego usta lekko, ale stanowczo napierają na moje, a ja bez żadnego ' ale ' oddaje całusa. Gdy chce przejść do czegoś więcej, odsuwam się, słysząc głośne oklaski gości weselnych.

  

    Wesele trwa już kilka godzin. Ludzie świetnie się bawią, co wnioskuję po pustych butelkach alkoholu i zabawie. A ja? Ja chyba też. Zmiękłam i pozwoliłam Louisowi na kilka tańców. Przy każdym wychwalał, jak to dobrze się poruszam. Nie wiem, czy mówił prawdę, czy tylko się podlizywał, ale to było naprawdę miłe. Nie wiem, czy Nathalie nie zmieni zachowania w stosunku do Louisa szybciej niż myślę...

    Wznieśliśmy kolejny toast, a goście zaczęli śpiewać * gorzko, gorzko *. Nie mieliśmy innego wyjścia, jak pocałować się na oczach kilkuset gości. Spoko. Staliśmy i patrzyliśmy przez moment na siebie. Louis pewnie chciał to mieć za sobą, ale ja nie mogłam się poruszyć. Super, jakiś zastój mi się jeszcze trafił. W końcu dłonie bruneta wylądowały na mojej twarzy, przez co przyciągnął mnie do siebie. Nasze usta się zetknęły, a ja usłyszałam gwizdy. Ktoś zaczął liczyć, a przy szóstce, wszyscy goście liczyli od nowa. Pocałunek był długi. Musieliśmy zaczerpnąć w końcu powietrza, a oni nadal liczyli. Zasłoniłam nasze twarze welonem w momencie, w którym Louis się ode mnie odsunął. Widziałam w jego oczach, że dobrze się bawi. Pocałował mnie jeszcze raz szybko i odsunął się całkiem, na co widownia cicho zabuczała. Czy my gramy w teatrze, że nas wybuczeli? Usiedliśmy, a muzykanci wznowili jakąś skoczną piosenkę. Kilka par poszło zatańczyć, w tym moi i Louisa rodzice. Nasze mamy chyba znalazły wspólne tematy do rozmów, bo jakiś czas siedziały obok siebie i ciągle rozmawiały.  A może obgadywały nas? Zapewne.

- Napijesz się? - usłyszałam pytanie Louisa. Spojrzałam na niego. W prawej ręce trzymał butelkę wódki. A co tam.

- Polej.

- Myślałem, że odmówisz - uśmiechnął się, ale wykonał moją prośbę i mały kieliszek został zapełniony bezbarwnym alkoholem.

- Czemu miałabym? W końcu to moje wesele. - Chwyciłam za szkło w tym samym momencie co Louis. Stuknął swoim kieliszkiem o mój i wypił całą zawartość od razu, co i ja uczyniłam. Ugh, okropieństwo. Od razu popiłam to jakimś sokiem.

- Racja, żono.

    Nie zwróciłam na to zbyt dużej uwagi, bo w tamtym momencie na salę wjechał wielki tort. Podeszliśmy do niego oboje. Przez moment podziwiałam wykonanie tego dzieła, czym niewątpliwie był ten tort. Liczył sobie podobno trzysta porcji, więc miało starczyć dla każdego, a nawet trochę zostać. Jakaś kobieta podała mi nóż. Louis chwycił moją dłoń i nakierował na mały odcinek tej słodkości. Kawałek tortu wylądował na małym, białym talerzyku. Louis porwał go, wraz z dwoma widelcami. Poczułam, jak chwyta moją dłoń i kieruje nas do naszego stolika. Nie wiem, ale czy nie powinniśmy rozdawać w tym czasie ciasta dla gości?

- Louis, co ty robisz? - zapytałam, gdy usiadłam na swoim miejscu.

- Jak to co? Muszę nakarmić swoją żonę, nie wiesz o takiej tradycji? - Skierował na mnie swój wzrok, a mnie momentalnie zrobiło się głupio, bo ma rację. - Nie przejmuj się, nikt się o tym nie dowie. - Mrugnął do mnie. - A teraz otwieraj te swoje seksowne usteczka.

    Nabrał na widelec kawałek ciasta i skierował go w moją stronę. To samo zrobiłam ja. Nie obyło się od zdjęć, w tamtym momencie fotograf chyba nie miał co robić, bo ciągle pstrykał nam zdjęcia. Jak nie z lewej, to z prawej, z przodu... To mnie strasznie denerwowało. Louisa chyba też, bo w końcu kazał mu odejść od nas. Chociaż tyle.



    Po oczepinach, byliśmy jeszcze trochę z gośćmi. Mój welon złapała Agnes, a muchę Louisa Liam. Gdy tak sobie razem tańczyli, wyglądali nawet całkiem przyzwoicie. Widziałam. jak rozmawiali, co jakiś czas śmiejąc się z czegoś. Eh, chciałabym mieć od pierwszego dnia taki kontakt z Louisem.

- Chyba zaczną ze sobą kręcić - Louis stanął obok mnie z zadziornym uśmiechem, widząc, że patrzę na nich. - Powiedzieć jej, że Liam to książę Ameryki Północnej?

- Do niego należy pół Ameryki? - zdziwiłam się. Szczerze, nie wyglądał na księcia. Gdy Louis mi go przedstawił, podał tylko swoje imię i tyle.

- Nie całkiem. Nie ma jeszcze swojej wybranki, ale chyba niedługo ją znajdzie. - Kiwnął głową na Agnes i wspomnianego bruneta. - Jeśli już nie znalazł.

- Myślę, że sam jej powie - oznajmiłam i odeszłam szybko od niego.

- Ej, co jest? Nadal jesteś zła o tą podwiązkę? - zapytał, jakby to, co zrobił, było dla niego co najmniej codziennością. Zamiast ściągnąć ten głupi kawałek materiału bez żadnych ceregieli, ten postanowił zrobić widowisko i ściągnął ją zębami! Prawie wlazł mi pod suknię!

- Tak, dokładnie.

- Oj tam, nie bądź dziewicą Nathalie. Chyba, że jesteś? - Spojrzał na mnie pytająco. Usiadłam na swoim krześle, sięgając po jakiś owoc.

- I tak nie sprawdzisz - odpowiedziałam, na co on tylko się zaśmiał w głos.

- Nigdy nic nie wiadomo.



*****

1206 słów.

1. Wiem, że rozdziały są krótkie. Ten jest dłuższy? Piszę na bieżąco, byście nie musiały czekać nie wiadomo ile na kolejny rozdział. Cieszę się, że podoba się wam ta historia, ale jeśli chcecie szybko  długie rozdziały po spełnieniu warunku, to nie liczcie, że będą one właśnie szybko. Mam pracę, przez co wracam późno od domu. Jem coś, dopisuję kilka zdań tutaj i idę spać... Jeśli są komentarze, dodaję rozdział od razu, nie patrzę, czy jest długi, czy nie. Dodaję to co mam... Wybaczcie mi więc, że są krótkie... Nie wiem, czy cokolwiek zrozumieliście...

2. Dałam w tym rozdziale tyle, ile mogłam. Piszcie więc, jak się podoba i czy taka długość wam odpowiada i w ogóle piszcie wszystko;)

3. 10 kom = next

    


I Że Cię Nie Opuszczę ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz