Sixteen

4.9K 230 21
                                    

- Chodź, musimy już iść. - Usłyszałam głos Louisa.

    Znowu wziął mnie pod rękę i wyprowadził z sali, każąc strażnikom zamknąć za nami drzwi. Na zegarze wiszącym na jednej ze ścian w korytarzu, zobaczyłam, że dochodzi godzina druga w nocy. A jeszcze chciałam porozmawiać z kilkoma osobami...

- Gdzie idziemy? - zapytałam, gdy przemierzaliśmy niekończący się korytarz. Przez to wszystko, nawet nie wiem, gdzie idziemy.

- Do twojej sypialni żono - odpowiedział.

    Spojrzałam na niego, jak na idiotę, wyczuwając w jego głosie śmiech. Jego to wszystko bawi? Nie wiem, ten alkohol tak na niego działa? Następnym razem nie dotknie nawet kieliszka.

 - Do sypialni?

- Tak. Będziemy uprawiać dziki seks tak głośno, że usłyszy cię każdy gość w tym zamku.

    Zatrzymałam się raptownie, przez co i jego pociągnęłam do tyłu, sprawiając, że jego dłoń wyślizgnęła się z mojej. Spojrzałam na niego, jak na ostatniego debila i parsknęłam:

- Powiedz mi, co ty odwalasz? Cały wieczór usiłuję być dla ciebie miła, a ty cały czas próbujesz mnie zdenerwować!

- Bo w mojej naturze nie leży okazywanie dobroci dłużej, niż pół godziny, a teraz chodźże do tego pokoju - syknął.

    Ponownie zostałam chwycona za rękę i tym razem, jak skazaniec, doprowadzona do swojej komnaty.  Otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą, zamykając za sobą drzwi.

- Idź się przebierz w coś wygodnego - polecił, a sam usiadł na moim łóżku.

- Po co? - zapytałam, nie ruszając się nawet o milimetr ze swojego miejsca na puszystym pastelowym dywanie, centralnie przed łóżkiem.

- Boże. Nie możesz tego zrobić, bez zadawania zbędnych pytań? - westchnął i spojrzał na mnie zmęczonym wzrokiem.

    Westchnęłam teatralnie i dałam za wygraną. Weszłam do znajdującej się w wym pokoju garderoby ( tak, mam takie pomieszczenie, zapomniałam wspomnieć ), głośno zatrzaskując za sobą drzwi tak, że futryna zadygotała. Niech wie, że nie będzie mi rozkazywał. Jeszcze tak bardzo nie zgłupiałam, by na to pozwolić. Przejrzałam swoje ubrania i zdecydowałam się na czarne legginsy, do tego białą koszulę z małą kieszonką na prawej stronie klatki piersiowej. Zdecydowanie ten zestaw jest o wiele lepszy od wszystkich sukienek. Zdjęłam suknię wraz z welonem i odłożyłam je do jednego pokrowca, wieszając go w szafie. Włosy zostawiłam związane i szybko się przebrałam, mając gdzieś to, by się odświeżyć. Gdybym to zrobiła, byłabym senna i możliwe, że zasnęłabym gdzieś w nieodpowiednim miejscu, co byłoby jednoznaczne z nieprzychylnym wzrokiem ludzi. Po kilku minutach wróciłam do chłopaka. Nadal siedział na łóżku, z tym, że przeglądał mój album ze zdjęciami. Zawsze, gdy gdzieś się wybieram, biorę go ze sobą. Miałam niewiele zdjęć, około dwustu, może mniej.  Większość z Agnes, bądź z Harrym, ale też kilka z rodzicami i dziadkami, gdy czasem nas odwiedzą. Przez głowę przeszła mi przez moment myśl, że fajnie by było mieć choć jedno zdjęcie z Louisem, ale szybko wyrzuciłam ją z głowy, bo mogłoby to skutkować tym, że chwyciłabym za aparat i faktycznie zrobiła sobie z nim zdjęcie. Nie chcę, żeby pomyślał, że jestem w nim zakochana, czy cokolwiek, a nie jestem.

- Znalazłeś coś ciekawego? - Usiadłam obok niego, tym samym przerywając mu, wpatrywanie się w jedno ze zdjęć.

- Kto to jest? Masz z nim większość zdjęć w tym albumie. - pokazał na jedną z fotografii, gdzie byłam ja i Harry. Siedziałam na huśtawce, śmiejąc się radośnie, a on popychał przedmiot naszej zabawy, bym była za każdym razem wyżej. Miałam wtedy piętnaście lat.  - Widziałem go na naszym weselu, jak z nim tańczyłaś i rozmawiałaś.

I Że Cię Nie Opuszczę ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz