Eighteen

4.6K 228 29
                                    

    Nagle oprzytomniałam i szybko odsunęłam się od niego. Oddychałam szybciej, coś mnie omamiło i pozwoliło na ten zły ruch, jakim był pocałunek z Louisem. Podpłynęłam do drabinki i wspięłam się po niej na podłogę, szybkim krokiem kierując się do naszych leżaków. Zgarnęłam z niego ręcznik, chaotycznie się nim wycierając. Przede mną znowu pojawił się Louis. Z każdego centymetra jego ciała, skapywała woda i szybciej oddychał. Cholera, wyglądał jeszcze lepiej, niż kilka minut temu!

- Nathalie, to nie tak...

- Nie próbuj wciskać mi tu żadnych bajeczek, okej? - powiedziałam zła. Chciała odejść, ale jego dłoń na moim brzuchu mi to uniemożliwiła. - Weź tą rękę - warknęłam.

- Nat...

- Nie Louis. Przed chwilą właśnie wszystko zniszczyłeś, więc nie licz, że coś będzie lepiej, inaczej.  - Odepchnęłam go i ruszyłam szybkim krokiem z powrotem do swojego pokoju.

Louis

    Nareszcie ją pocałowałem! - Ta myśl kotłowała się w mojej głowie od momentu, gdy moje wargi spotkały się z jej.

    Marzyłem o tym od naszego pierwszego pocałunku w kościele. Nie zakochałem się w niej, ale do cholery, jeśli nadal będzie taka wkurwiająca, to się w końcu stanie. Nie lubię grzecznych dziewczynek, a Nathalie ewidentnie do takich nie należy, co strasznie mnie kręci. Udaje tylko taką niedostępną, a naprawdę jest całkiem normalną  i ciekawą dziewczyną i jeśli się ją dobrze podejdzie, można z nią spędzić miły wieczór, jak nie cały dzień. Już się o tym przekonałem i wcale nie żałuję, że tu przylecieliśmy, nie żałuję żadnego dnia spędzonego z tą dziewczyną.

    Gdy naburmuszona księżniczka odeszła w stronę hotelu, do mojego boku przykleiła się jakaś blond włosa piękność. Jej strój kąpielowy, o ile można tak nazwać trzy skrawki materiału, odsłaniał więcej, niż zakrywał, a ja nie miałem ochoty na jej zaloty.

- Cześć przystojniaku - zaćwierkała mi do ucha. Spojrzałem na nią, by nie wyjść na aroganckiego dupka i ją olać, a na to właśnie miałem ochotę.

- Czego chcesz? - zapytałem, choć i tak wiedziałem, że chce, żebym ją przeleciał, nawet tu, na tych leżakach.

- Sprawię, że będzie ci dobrze - kolejne zdanie wypowiedziane przez nią. Jej prawa dłoń zaczęła jeździć po moim torsie i zjeżdżać niżej.

- Sorry kochanie, ale nie zdradzam żony na naszym miesiącu miodowym. - Odsunąłem od siebie zszokowaną dziewczynę i zabierając ze sobą swój ręcznik, wróciłem o hotelu.

    To nie miało tak wyjść. Ona miała być szczęśliwa, ten dzień miał być niezapomniany... Jak zwykle Tommo, nie wyszło Ci. Po dotarciu do swojego pokoju, wziąłem prysznic, by zmyć z siebie chlor. Założyłem zielone spodenki, do tego żółte Polo i wyszedłem z pokoju, by móc iść do Nathalie i ją przeprosić. Po ominięciu kilku drzwi, stanąłem przed pokojem sto dwadzieścia osiem, czyli pokojem Nat. Lekko się stresowałem, czy aby nie dostanę w twarz, ale w sumie wszystko mi jedno. Zapukałem cicho do drzwi. Usłyszałem, jak dziewczyna podchodzi i naciska klamkę. Po chwili drzwi się otwierają szeroko, a w nich staje Nathalie, nadal w czerwonym stroju kąpielowym, który doskonale podkreślał jej piesi i pupę.

- Czego chcesz? - zapytała od niechcenia, nie patrząc na mnie.

- Mogę wejść? - zadałem pytanie.

- Nie chcę ryzykować, że znowu się do mnie przyssiesz - odpowiedziała, twardo stojąc na swoim miejscu.

    Westchnąłem tylko i mimo jej sprzeciwu, ominąłem jej osobę i wszedłem do pokoju. Jej ' królestwo ' nie różniło się bardzo od mojego, panowały tu te same kolory i wyposażenie, co u mnie. Panele były brązowe, łóżko zapewne miało mieć baldachim, ale chyba ktoś zapomniał go zawiesić i zostawił same krokwie.

- Wszedłeś, jak do siebie. To, że jesteś teraz tak jakby królem, nie oznacza, że możesz robić, co ci się żywnie podoba.

    Zatrzasnęła drzwi i podeszła do łóżka, na którym usiadła i wzięła do ręki książkę, którą zaraz zaczęła czytać. Nie wiem, czy robiła mi na złość i ignorowała mnie, czy naprawdę wolała czytać książkę. W sumie chyba na jedno wychodzi. Westchnąłem i podszedłem do niej, kucając przy jej prawym boku. Ona nadal nie reagowała.

- Nathalie, wiem, że mnie nie znosisz i przepraszam za bycie dupkiem, ale nie zmienię się tylko dlatego, że ty tego chcesz. Jestem facetem i cholera, mam swoje potrzeby, tak? To był tylko niewinny, nic nie znaczący pocałunek, a ty zareagowałaś, jakbym chciał cię w tym basenie, co najmniej wykorzystać! - wyznałem. Nie wiem, czy w tamtej chwili właśnie tak myślałem, ale musiałem jakoś ją przekonać i chyba mi się to udało, bo odłożyła książkę i patrzyła na mnie nic nie mówiąc. - Przepraszam. - Przez kilka długich chwil nie odzywała się, intensywnie patrząc w moje oczy. Miała śliczny, zielonkawy odcień koloru oczu, jeśli dłużej się im przyjrzałeś.

-  Załóżmy, że ci wierzę. Co z tym zrobisz? - W końcu coś powiedziała.

- Zabiorę cię na lody, do tej samej budki o zawsze, spędzimy cały dzień na plaży, albo pójdziemy na basen i obiecuję, ze nie będę próbował wrzucić cię do wody, ani całować- obiecałem i naprawdę, byłem w stanie tak zrobić, byle by już mi nie uciekała.

- Okej, niech ci będzie.



*****

- Powiedz, co byś zrobiła, gdybym poinformował Cię, że czuję coś do ciebie? - zapytałem.

    Słońce już zachodziło, a my nadal leżeliśmy na swoich leżakach przy basenie. Nathalie przykryła się moim ręcznikiem, wpatrzona w powoli zachodzące słońce.

- Całkiem możliwe, że bym cię wyśmiała - odpowiedziała po chwili zastanowienia.

- Tak myślałem - mruknąłem. Oczy mi się schodzą, najlepiej zasnąłbym tutaj, ale to nie wypada.

-  A co byś zrobił, gdybym to ja tak powiedziała? - Spojrzała na mnie.

 - Wyśmiałbym cię - odpowiedziałem, na co Nathalie wybuchnęła głośnym śmiechem.

- Widzę, że się rozumiemy - powiedziała, gdy uspokoiła się trochę.

- Tak, pasujemy do siebie idealnie.

    Parzyłem na dziewczynę z boku. Stwierdziłem, że jest ona jedną z najładniejszych dam, z jakimi przyszło mi w jakikolwiek sposób obcować. Nie, mój tok myślenia schodzi na złą drogę i zaraz zacznę oceniać to, jak jest dziś ubrana i jak w tym świetnie wygląda. NIE.

- Późno już, a musimy się wyspać na jutro, chodźmy, odprowadzę cie do twojego pokoju.

- Okej.

    Chwyciła moją dłoń wyciągniętą w jej stronę i wstała. Objąłem ją lekko w talii, nie odsunęła się ode mnie, co uznałem za przyzwolenie i przysunąłem się bliżej niej. Szła ze spuszczoną głową, patrząc na podłogę. Nic nie mówiła, co było troszkę dziwne, ale uznałem to za objaw zmęczenia.

- Pamiętaj, jutro przy recepcji o jedenastej - powtórzyłem jej, zanim odsunąłem się od niej i ruszyłem do swojego pokoju.

- Oczywiście - przytuliła się do mnie jeszcze i chwyciła za klamkę od drzwi swojego pokoju. Szybko zareagowałem, może zbyt impulsywnie, ale przybliżyłem się do niej i złożyłem na je czole całusa. Całus w czoło to chyba nic złego, prawda?

- Dobranoc - powiedziałem jeszcze, zanim odszedłem i zostawiłem ją samą przed drzwiami jej pokoju.





*******

1081 słów!

Jej, warunek spełniłyście szybciej, niż ja napisałam rozdział, ale dobrze, że mam dziś wolne, to to nadrobiłam xd.

Kocham was mooooooooooooooocno!!!!!

Piszcie, co sądzicie o dzisiejszym rozdziale!

Dziękuję za 2.5 tys wyświetleń!

10 kom = next

I Że Cię Nie Opuszczę ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz