Epilogue

4.7K 206 13
                                    

    Nie minął miesiąc, gdy ojciec podał do opinii publicznej wiadomość o tym, że niedługo zrzeknie się tronu. Nadal przerażała mnie myśl o panowaniu nad Aberdeen, ale wiedziałam, że mam na kogo liczyć. Aktualnie zostałam sama na zamku, gdyż Louis musiał na trzy dni wrócić do Francji, by pozamykać wszystkie swoje sprawy. Nie narzekam na brak zajęć. Matka wszystko rozplanowała i każdego dnia uczę się czegoś nowego. A to poprawa chodzenia i ukłonów ( no, kiedyś nie przykładałam do tego uwagi ). Niedawno nawet przez cały dzień musiałam chodzić w wysokich butach na obcasie, i szczerze nie wiem, co było gorsze. Noszenie ciężkich koron przez tydzień u Louisa, czy właśnie te buty... Całkiem się załamałam, gdy stwierdziła, że skończyły się dla mnie czasy, gdzie chodziłam w baletkach, bądź innych butach. Przecież moje biedne stopy tego nie wytrzymają!

Dwa tygodnie później i ogłoszono nowych władców Aberdeen. Bałam się, że coś może pójść nie tak, ale na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem. Wieczorem byliśmy z Louisem, jak to on stwierdził, głową i szyją Aberdeen.

Kilka dni później

- Ekhem, pani, ktoś chce rozmawiać. - Nagle pojawiła się przede mną moja nowa towarzyszka. Była to młoda dziewczyna, rok młodsza ode mnie. Bardzo dobrze wykonuje swoje zadania, więc nie mam na co narzekać.

    Co z Agnes? Aktualnie przebywa u swojego narzeczonego Liama. Wyjechała dwa tygodnie temu, oczywiście zmusiłam ją do tego. Uparcie twierdziła, że jest mi potrzebna tutaj i wiele się napociłam, zanim wepchnęłam ją do limuzyny, która odwiozła ją na miejsce, skąd miała polecieć jednym z naszych samolotów do południowej Ameryki. W końcu mi się to udało i teraz ma narzeczonego! Dzwoni do mnie kilka razy w tygodniu, skarżąc się, że praktycznie nie ma co robić. Dobrze wiem, o czym mówi, bo sama przechodziłam to samo swego czasu, ale przywyknie i sama niedługo będzie miała swoją pomocnicę.

- Kto taki? - Poprawiłam się na siedzeniu.

- O ile mi dobrze wiadomo pani, to jedna ze służących. Prosi o wysłuchanie.

- Wpuść ją. - Zdecydowałam.

    Nie wiem zupełnie, czego może chcieć. Takimi sprawami zajmował się głównie Louis, bądź rodzice, ja oczywiście zielonego pojęcia o tym nie miałam, ale czemu miałam jej nie wysłuchać? W razie czego, mogłabym poradzić się rodziców...

- Nareszcie!

    Niemal wskoczyłam na Louisa. Właśnie wrócił z Francji. Nie widziałam go półtora tygodnia i strasznie się za nim stęskniłam.

- Ktoś tu za mną tęsknił - zaśmiał się szczerze, obejmując nie w talii.

- Bardzo tęskniłam - odsunęliśmy się od siebie. On od razu złączył nasze usta w pocałunku.

- Ja tak samo. Nie mogłem się praktycznie na niczym skupić, ciągle myślałem, jak sobie radzisz.

- Nie było tak bardzo źle - zachichotałam.

- To dobrze.

- Jak tam sprawy we Francji? - zapytałam.

    Louis odsunął się ode mnie, ale nadal trzymał moje dłonie w swoich. Usiadł na brzegu łóżka, a ja stanęłam przed nim, czekając aż coś powie.

- Wszystko już w porządku. Wszystko, co miałem do załatwienia, do zamknięcia, jest zrobione i zamknięte. Teraz mogę być już tu z tobą.

- Masz dla mnie jakieś rewelacje? - zapytał, ciekawy, co działo się na zamku pod jego nieobecność.

-Wiesz no... Nawet spokojnie było.

    Tak z pewnością nawet wtedy, kiedy zemdlałam dwa razy jednego dnia, a następnego był już u mnie lekarz. Moja kochana matka była tak przerażona, że chciała ściągnąć Lou tu z powrotem, nie wiem nawet po co.

- Super, dobrze, że wszystko idzie po naszej myśli.

    No ja bym tego tak nie nazwała Louis. Chociaż on się ucieszy...

- Tak... Wiesz, że za kilka miesięcy jest ślub Agnes i Liama? - zaczęłam temat, chcąc jak najdelikatniej.

- No tak. Mamy zaproszenie i w ogóle.

- No więc, będziesz chyba musiał iść sam.

- Dlaczego niby?

- Stres i te sprawy...

-Nic nie rozumiem kochanie. Mów że jaśniej. - Złapał moje dłonie w swoje, patrząc wyczekującym wzrokiem.

- Jestem w ciąży Louis.

Rok później

    Ten czas był szalony. My wszyscy oszaleliśmy na punkcie dziecka, które przyszło na ten świat dwudziestego pierwszego stycznia. Freddie Tomlinson. Dziś kończy dokładnie trzy miesiące.

   
    Moje kochane słoneczko. Z perspektywy czasu, cieszę się, że mogłam chociaż raz zadecydować w swoim życiu. W sumie drugi raz, bo pierwszy to było, gdy blagał mnie wręcz o to, by jeszcze raz zorganizować nasz ślub. Na początku go olałam, bo przecież, co on gada, ale w końcu powiedział, że chce mnie uszczęśliwiać, a doskonale wiedział o moich myślach. Zgodziłam się, bo w końcu zagroził, że kupi pierścionek i jeszcze raz mi się oświadczy. Wtedy już nie miałam wyboru i się zgodziłam. Ślub odbył się trzy miesiące później, kiedy to byłam w czwartym miesiącu ciąży, po cichu, jak chciałam.

    A teraz mogłam decydować, jak wychowam naszego syna, następcę tronu Aberdeen. Mogłam być matką na cały etat, a nie tylko od święta. Louis też był z tym, więc moi rodzice nie mieli za dużo do gadania. Postawiliśmy ich przed faktem dokonanym, obiecując, że odpowiedni paragraf na ten temat pojawi się w konstytucji.

    Jak się między nami układa? Wyśmienicie, lecz czasem zdarzają się drobne sprzeczki, jak to bywa w małżeństwie. Louis jest tak wspaniałym człowiekiem i mężem, że po prostu nie mogę czasem uwierzyć w to, że nie odpuścił i doprowadził do tego, że jesteśmy tu oboje. Cieszę się, że nasze babcie zażyczyły sobie dla nas takiego obrotu spraw, bo przyznam szczerze, że gdyby nie one, prawdopodobnie nadal byłabym sama, bądź w małżeństwie bez grama miłości.

****
861*

Tak bardzo was przepraszam. Zjebałam po całości. Tak długo nic nie dodawałam, że dosłownie straciłam wenę i ochotę na to FF. Na początku wiedziałam, co chcę napisać, ale jak tylko pomysł się wyczerpał, za nic nie mogłam wpaść na kolejny. Po prostu w tym fanfiction się wypaliłam i nic nowego, lepszego już nie uda mi się stworzyć, nawet ten epilog jest tak musowy, że aż źle się go czyta.

Drugiej części nie będzie.

Dziękuję każdej osobie z osoba, za przyczynienie się do tego, że to FF w ogóle ruszyło i zostało tak dobrze przyjęte. Bez was by się to nie udało.😘

Status na dziś:

Wyświetlenia: 28,1 tys

Gwiazdki: 2,17 tys

Komentarze: 399

Dziękuję i zapraszam na inne moje opowiadania.

I Że Cię Nie Opuszczę ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz