Walentynki

2.8K 209 40
                                    

A//N: Jesteście przeciwieństwem Frosta ( ogień, lato, te sprawy...). W sumie, sami możecie mi podsyłać jakieś swoje wizje, nie obraże się ( wręcz przeciwnie ). Chętnie się jakoś zainspiruje :3 Jak się okazało, to nie jest wcale takie proste.

(t.i) - twoje imię

Luty. Zima. Zimno. Mroźno. Walentynki. Samotna. Nie żeby fakt spędzenia samej walentynek jakoś napełniał cię depresejnymi myślami, nie. Po prostu nie rozumiesz, dlaczego taki w sumie, dla niektórych, ważny dzień musi odbywać się w czasie niekiedy mocniejszych mrozów. Co dzieci widzą takiego fajnego w lepieniu bałwana albo sankach?  Na pierwszy rzut oka fajnie ale zaraz nawet najlepsze rękawiczki przeciekają i odmrażasz sobie palce, jesteś mokry, masz katar i siedzisz w domu przez najbliższe dwa tygodnie, wyznając miłość grzejnikowi. Obracasz się, marszcząć brwi słysząc śmiech dzieci. Bitwa na śnieżki. Najgorsza z możliwych zabaw. Dostaliście kiedyś kawałkiem lodu w twarz,  w dekold? Nie? Możecie się cieszyć. Bardzo nie przyjemne uczucie. Siadasz na śniegu. Właściwie, to na trawie zmieszanej z ziemią, bo żar którym emanujesz roztapia wszystko dookoła ciebie. Myślisz o tym "kto wynalazł zimę, no ja się pytam?" . Gdy obrywasz śnieżką w tył głowy. Dzieci? Nie... nie widzą cię. Spoglądasz na gałęzie drzew nad tobą.

- Co ci znów odjebało Frost? Znów usmażyć ci tą białą czuprynę?! - syknęłaś w jego stronę jednocześnie strzepując śnieg z włosów.

- Oh, (t.i.),(t.i), twoje kolej przychodzi za dobre cztery miesiące, nie roztapiaj mojej ciężkiej pracy - zeskoczył na dół.

- O cztery za dużo - mruknęłaś do siebie.

- Pobawimy się? - uśmiechnął się promiennie trzymając w prawej ręcę śnieżke.

- Nie.Ma.Mowy. Frost - warknęłaś - Idź w czeluścia piekieł, z skąd przybyłeś.

- Myślę, że z naszej dwójki, to ty tu masz geny samego szatana.

- Cokolwiek - poszłaś. Nie wiesz gdzie, byle jak najdalej od niego. Nienawidzisz śniegu. Nienawidzisz zimy. Nienawidzisz zimna, świąt, Frosta. Wszystkiego co jest związane z tym białym, błyszczącym puchem. Zatrzymałaś się na jakimś wzgórzu. Wokół drzewa i jakieś pojedyńcze domy. Westchnęłaś ciesząc się ciszą i samotnością, ale nie na długo.  Kolejne śnieżne ożeźwienie na plecach. Zdenerwowana, cisnęłaś kulą ognia w najbliższe drzewo.

- Ajajajaj, (t.i.), co tak agresywnie? - Jack, jak zawsze znikąd pojawił się przed tobą.

- Co z tobą nie tak?

- Dziś są walentynki - oparł się nonszalancką o swoją laskę.

- No i co z wiązku z tym? - nie wiedziałaś co kombinuje. Irytuje cię to.

- Pomyślałem, że może razem spędzimy ten dzień - patrzyłaś na niego tępo przetwarzając w głowie jego słowa. 

- Co masz na myśli? - trzymasz dystans. Znasz go. Pewnie zaraz strzeli w ciebie soplami lodu, jak to kiedyś było u Northa. Pamiętny Dzień Dziękczynienia.

- Nie masz przecież chłopaka, w sumie trudno żebyś miała ze względu na naszą sytuację "fizyczną"... ja nie mam dziewczyny. Dlaczego nie połączyć sił? - czy on nie próbuje ci w jakiś pokrętny sposób zadać tego banalnego tektsu w stylu "zostaniesz moją walentynką?".

- Mówisz w taki sposób, jakby coś między nami było - byłaś już zdenerwowana, a jednocześnie nieco rozbawiona. 

- A nie ma? - spojrzał na ciebie zdziwiony.

- Owszem jest - uśmiechnęłaś się promiennie - Niechęć na przykład  - tylko się zaśmiał. Wziął swoją laskę w ręcę i podszedł do krawędzi wzgórza, stając obok ciebie tyłem. Nie ruszyłaś się. Nie wiesz czego możesz się teraz spodziewać.

- Masz w sobie pewne elemeny tsundere* co, (t.i.)? - był spokojny, choć w jego głosie można było dojrzeć nutkę rozbawienia.

- Masz chyba zbyt wysokie mniemanie o sobie Frost. Nie lubię cie. Od zawsze, na zawsze - prychnęłaś.

- Oczywiście Pani "Od zawsze, na zawsze". Czekam na Mount Hill ( jakaś randomowa nazwa XD ) . Są tam piękne widoki. Zwłaszcza przy zachodzie słońca. - zniknął. Dupek.

* Tsundere ( jakby może ktoś się nie orientował ) - Jest to japoński procej rozwoju postaci. Najczęściej dziewczyna, na początku nie lubi danego faceta ( szydzi z niego, obraża, itp. ) by z czasem ocieplić z nim relacje ( nawet zakochać ) . W moim tłumaczeniu  - Idź się utop = Kocham cię

Jack Frost x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz