2.

528 53 3
                                    

Stałem w jakimś pomieszczeniu, było ciemno i pusto, nikogo poza mną nie było. Rozejrzałem się i postanowiłem pójść przed siebie z nadzieją, że coś lub kogoś znajdę. Zrobiłem kilka kroków i ujrzałem go, przydługie blond włosy, swobodnie opadające na ramiona, smukła sylwetka, był niezbyt wysoki, jednak nie mogłem zobaczyć jego twarzy, gdyż stał tyłem do mnie. Po chwili zniknął, a wokół mnie wszędzie zaczęły się pojawiać napisy z łazienki.
"Pomóż mi"
"Pomóż mi"
"Pomóż mi"

- Pomóż mi... - wymamrotałem, budząc się ze snu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, byłem w salonie i spałem z wtuloną we mnie Amandą, natomiast Jacob na rozłożonym fotelu. Przetarłem oczy, wyplątałem się z uścisku dziewczyny i skierowałem się do łazienki. Po załatwieniu się podszedłem do umywalki żeby umyć ręce, nachyliłem się, by opłukać jeszcze twarz, a kiedy uniosłem głowę do góry, na zaparowanym lustrze widniał napis "pomóż mi" . Przerażony sięgnąłem po ręcznik i zacząłem ścierać parę z powierzchni, ale nic to nie dawało, napis nie znikał. Wyleciałem z pomieszczenia nawet nie gasząc światła i szybko podszedłem do Jacoba, by go obudzić. Zaspany wysłuchał tego co mu powiedziałem i z lekką kpiną zgodził się pójść ze mną do łazienki, w której lustro wyglądało już całkiem normalnie.

- Stary... chyba oszalałeś... - zaśmiał się i drapiąc się po plecach, wrócił na fotel, by po chwili na nim usnąć. Ja przez dłuższy czas wpatrywałem się w lusterko, jednak nic się nie działo. On ma rację... oszalałem... bo niby jakim cudem tak nagle pojawiłaby się para? Zaśmiałem się sam z siebie, zgasiłem światło i wróciłem na kanapę, gdzie prawie od razu usnąłem. Znowu miałem ten dziwny sen, jednak rano Amandzie skutecznie udało się odciągnąć mnie od myślenia o tym. Mianowicie, kiedy Jacob wyszedł do sklepu, dziewczyna usiadła tuż przy mnie, złapała mnie za rękę, przez co spojrzałem na nią trochę zaskoczony. Była tak blisko, bez problemu mogłem przyjrzeć się jej pięknym oczom, zgrabnemu noskowi i tym idealnie pełnym, różanym usktom, które bardzo chciałem pocałować. Na twarzy Amandy nagle zakwitły delikatne rumieńce. Chciała się odsunąć, jednak nie pozwoliłem jej na to i ujmując jej twarzyczkę w swoje dłonie, zmusiłem ją, by na mnie spojrzała. Po chwili patrzenia jej w oczy, pochyliłem się lekko i zrobiłem to, co pragnąłem zrobić odkąd ją poznałem, pocałowałem ją. Jej miękkie, delikatne usta zadrżały lekko, ale dziewczyna nie odsunęła się, tylko objęła mnie swoimi drobnymi rękami. Nagle poczułem się trochę skrępowany, przez uczucie jakby ktoś mi się przyglądał, więc delikatnie odsunąłem Amandę od siebie, ona uśmiechała się szeroko, jednocześnie była słodko zarumieniona.

- Co ty na to żeby pójść dzisiaj do kina? Tylko we dwoje? - zaproponowałem, na co energicznie pokiwała głową.

- Tylko będziemy musieli coś zrobić z Jacobem...

- Nie martw się, zajmę się nim. - puściłem jej oczko, na co zaśmiała się cicho i przytuliła do mnie. W tym momencie wszedł jej brat, a widząc nas, uśmiechnął się i usiadł obok siostry.

- Dzwonił do mnie Mike, robią dzisiaj imprezę i nas zapraszają...

- My odpadamy. - przerwałem mu z uśmiechem, przyciągając do siebie jeszcze bliżej Amandę.

- Domyśliłem się, dlatego chciałem powiedzieć, że ja sobie pójdę na imprezę i nie będę wam przeszkadzał, a wy zajmijcie się sobą. - zaśmiał się, klepiąc siostrę po ramieniu. - Tylko nie szalej za bardzo. - dodał jeszcze, otwierając puszkę coli. Po około dwóch godzinach pożegnałem się z przyjaciółmi, po czym udałem się do sypialni, by wyjąć czyste ubrania i ręcznik, a następnie poszedłem do łazienki żeby wziąć prysznic. Przez dłuższą chwilę po prostu stałem w kabinie, rozkoszując się gorącym strumieniem wody spływającym po mojej skórze. Znowu to dziwne uczucie, jakby ktoś mi się przyglądał... Obejrzałem się dookoła siebie, jednak nic nie widziałem. Trochę skrępowany szybko się umyłem, a kiedy wyszedłem z kabiny i spojrzałem w stronę lustra, poraz kolejny zobaczyłem ten napis...

- To są jakieś kpiny? Ukryta kamera, czy co... - westchnąłem i zacząłem wycierać lusterko, jednak znowu nic nie schodziło. Po kilku próbach zakląłem pod nosem i zdenerwowany zarzuciłem na nie ręcznik, po czym ubrałem się i wróciłem do pokoju, gdzie zacząłem powoli szykować się na wieczór. W międzyczasie zamówiłem bilety na film, o którym Amadna ostatnio ciągle mówiła. Byliśmy umówieni, że wpadnę po nią o 18, więc musiałem wyjść prawie godzinę wcześniej, by kupić po drodze jakiś prezent. Przed wyjściem zajrzałem do łazienki, by ocenić czy wyglądam wystarczająco dobrze, lecz kiedy zdjąłem ręcznik z lustra, ono było dalej zaparowane, jednak napis był inny... Nie zostawiaj mnie... proszę... zdezorientowany przez dłuższy moment przyglądałem się temu, aż poczułem wibracje w kieszeni. Szybko zamknąłem drzwi i odbierając telefon, wybiegłem z mieszkania.

- Przepraszam, już biegnę! - powiedziałem do słuchawki, po tym jak Amanda zapytała, gdzie jestem. Po chwili rozłączyłem się, a po kilku minutach stałem zdyszany pod mieszkaniem bliźniaków. Dziewczyna była już gotowa, więc od razu wyszliśmy, by spędzić ze sobą najpiękniejszy wieczór odkąd się poznaliśmy. Przy niej zapomniałem o dziwnej sytuacji sprzed kilku godzin, a kiedy tylko wróciłem późno do domu, od razu wylądowałem w łóżku i po chwili już spałem.
Znowu jestem w tym pomieszczeniu i widzę tego drobnego chłopaka, nadal stoi do mnie tyłem. Nagle znika a dookoła widzę tylko "zostawiłeś mnie" "dlaczego to robisz?" "Nie zostawiaj mnie więcej " "proszę, zostań ze mną" "nic ci nie zrobię " "nie bój się mnie" "chcę tylko mieć przyjaciela"
- Kim ty jesteś?? - wołam, a napisy znikają, znowu pustka, czuję czyjąś dłoń na ramieniu, ale nikogo nie widzę.
Budzę się, patrzę na zegar, który wskazuje 10, biorę telefon i piszę do Jacoba, prosząc, by jak najszybciej do mnie przyszedł. Nie chciałem iść do łazienki, to wszystko zaczynało mnie przerażać, cały czas czułem ten dotyk na ramieniu... kiedy zdecydowałem się wstać, udałem się do kuchni, żeby przygotować sobie śniadanie. Ręce ciągle mi się trzęsły, a przed oczami cały czas miałem te zdania... Na szczęście zawsze mogłem liczyć na przyjaciela, który dotarł do mnie niespełna pół godziny po tym jak do niego napisałem. Trochę skrępowany opowiedziałem mu o śnie i lustrze, nie chciał mi wierzyć, ale nie dziwię mu się. Sam też bym nie był w stanie w to uwierzyć. Na lusterku nic nie było, więc nie mogłem mu tego udowodnić...

- Chyba masz rację... oszalałem... - powiedziałem, chowając twarz w dłoniach. Chłopak tylko poklepał mnie po ramieniu i zaproponował, bym przez jakiś czas pomieszkał u nich. Bez zastanowienia zgodziłem się i po kilku minutach spakowałem najpotrzebniejsze rzeczy, po czym razem wyszliśmy ode mnie, kierując się do mieszkania bliźniaków.

Save me...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz