3.

373 49 4
                                    

Amanda była niezwykle ucieszona, że zostaję u nich na kilka dni, od razu przygotowała mi pokój, szafę, półkę w łazience... To było strasznie miłe z jej strony jednak czułem się odrobinę osaczony przez nią. Nie odstępowała mnie nawet na krok. Na początku było to całkiem urocze z jej strony, ale po dwóch tygodniach miałem jej szczerze dosyć. Codziennie w nocy wbijała mi do łóżka, mówiąc, że boi się spać sama, rozpychała się na całość tak, że w końcu lądowałem na podłodze a później na kanapie...

- Jacob... sorry za to co powiem, ale... twoja siostra działa mi już na nerwy... wcześniej strasznie mi się podobała, myślałem, że ją kocham, ale... jezu, ona jest tak irytująca!! - wypaliłem, kiedy poszedłem z bliźniakami do galerii i Amanda siedziała w jakimś sklepie z ciuchami, a my poszliśmy coś zjeść do KFC. Chłopak spojrzał tylko na mnie i uśmiechnął się lekko, zdziwiony gapiłem się na niego przez dłuższy moment, jednak zanim zebrałem się na to żeby zapytać o co chodzi, dostałem w głowę jakąś torbą, a po chwili usłyszałem szloch za sobą. Kiedy się obejrzałem, zobaczyłem zaczerwienioną od płaczu Amandę... Postanowiłem, że nie będę owijał w bawełnę i po prostu powiem jej co mi leży na sercu, tak też zrobiłem. Starałem się być delikatny, ale ona jak zwykle dramatyzowała i skończyło się na tym, że zostałem zwyzywany od debili i nieczułych palantów, i na naszym zerwaniu. Po tym wszystkim Amanda gdzieś pobiegła, a ja usiadłem z impetem na kanapę. Wszyscy dookoła się na mnie oglądali, wskazywali palcami, obgadywali, a niektórzy nawet posyłali mi pełne pogardy spojrzenia... cóż poradzę... takie życie, coś się zaczyna i kiedyś musi się skończyć. Jacob natomiast przez cały czas uśmiechał się podejrzanie i przyglądał mi się.

- Czemu się tak gapisz? Też sądzisz, że jestem podłym gnojem i idiotą? - zapytałem, śmiejąc się z kpiną pod nosem.

- Podziwiam cię stary... - przyznał po chwili, przysiadając się bliżej mnie.

- Dlaczego niby?

- Wiesz... - zaczął siadając bokiem do oparcia kanapy tak, że teraz był całkiem zwrócony w moją stronę. - Jesteś pierwszy, który z nią aż tyle wytrzymał... - powiedział, posyłając mi uroczy uśmiech. - Przedtem jej najdłuższy związek trwał pięć dni... - przez chwilę panowała cisza, którą przerwał mój głośny śmiech, Jake zaśmiał się tylko pod nosem klepiąc mnie po udzie.

- Wracam dzisiaj do siebie... będzie trochę niezręcznie siedzieć z Amandą... - przyznałem kiedy wracaliśmy już z galerii, chłopak tylko przyznał mi rację, mówiąc jeszcze, że w razie czego on w każdej chwili może do mnie przyjść. - Dzięki, Jake. Na ciebie zawsze można liczyć. - przyznałem klepiąc go po przyjacielsku w plecy. On tylko uśmiechnął się, zatopił pół twarzy w dużym szaliku, który miał na szyi i schował zmarznięte dłonie głęboko w kieszenie. Widziałem, że dalej było mu bardzo zimno, w końcu spadło bardzo dużo śniegu, a Jake nienawidzi zimy... niewiele myśląc zdjąłem swoją puchatą czapkę i założyłem ją na głowę bruneta. Jacob spojrzał na mnie zszokowany.

- Co ty robisz? Przeziębisz się! Zabieraj ją! - wykrzyknął, szybko zdejmując nakrycie.

- To samo mogę powiedzieć o tobie. - powiedziałem spokojnie, naciągając kaptur na głowę. Chłopak tylko westchnął i założył czapkę. Kątem oka widziałem jak się uśmiecha, był taki uroczy, jak próbował zgrywać takiego "twardziela". Doszliśmy do jego mieszkania, śmiejąc się ciągle, a kiedy weszliśmy do środka i Amanda nas zobaczyła, od razu pobiegła do swojego pokoju, gdzie zamknęła się na klucz i tyle było ją widać.

*pamiętnik*

Ah... przez tą całą sytuację z Amandą kompletnie zapomniałem o najważniejszym... przez całe dwa tygodnie, które spędziłem u nich w domu dziwne sny mnie nie opuszczały... Prawie każdej nocy słyszałem wszędzie wokół siebie cienki, chłopięcy głosik, który krzyczał na mnie jak mogłem go zostawić, dlaczego odszedłem do tej dziewczyny, że on boi się być sam i na koniec prosił, żebym wrócił. On śnił mi się, siedzący w ciemnym kącie, odwrócony tyłem do mnie. Słyszałem jego płacz i widziałem jak jego drobne ciałko trzęsło się, a jego blond włoski dalej swobodnie opadały na jego ramiona. Wtedy czułem się tego winny, chciałem podejść do niego, przytulić go, pocieszyć, jednak za każdym razem jak próbowałem zbliżyć się do niego, budziłem się... Po tych dwóch tygodniach, kiedy tylko wszedłem do domu uderzył we mnie ogromy chłód.

*retrospekcja*
No tak... zostawiłem mieszkanie na tak długo bez ogrzewania... Przeszło mi przez myśl i szybkim krokiem poszedłem do piecyka gazowego, by włączyć ogrzewanie, całe szczęście, że się nie zepsuł... przez dłuższy moment siedziałem w kurtce przy kaloryferze, a kiedy w końcu się ogrzałem, zostawiłem wierzchnie ubranie w korytarzu i udałem się do pokoju, by rozpakować rzeczy. Z brudnymi ubraniami skierowałem się do łazienki, żeby od razu nastawić je do prania, jednak zawahałem się przed wejściem do pomieszczenia. Po krótkim namyśle, wziąłem głęboki wdech i z rozmachem otworzyłem drzwi, a we mnie uderzył okropny powiew chłodu. Zdziwiony wszedłem do środka, dotknąłem grzejnika, który był gorący i wtedy zauważyłem, że wszystkie rzeczy są przewrócone z półek... no nie powiem, zdziwiłem się. Odłożyłem ubrania do kosza i zacząłem porządkować rzeczy, cały czas nucąc sobie jakąś melodię, która akurat wkradła mi się do głowy. W pomieszczeniu z każdą chwilą robiło się coraz cieplej, a kiedy skończyłem porządki, nastawiłem pranie i poszedłem zrobić coś do jedzenia. Minęły dwa miesiące, przez ten czas nie miałem żadnych snów, ani dziwnych sytuacji. Chociaż dalej dużo o tym myślałem...

~~~
Wiem, strasznie nudne i w ogóle ;__;
Ale w następnych rozdziałach zacznie się dziać więcej c:

Save me...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz