Nie bijcie za tą przerwę ;____;
I szykujcie się na całkowity zwrot akcji :D już praktycznie nic nie będzie takie, jak było wcześniej :D
Zresztą przeczytajcie, zobaczcie sami i powiedzcie co o tym sądzicie :D
Btw, myślę, że już baaardzo niedługo będzie koniec opowiadania ;)
To... miłego czytania i czekam na opinie C:
~~~~~~~~~~~~~- Albo zostanę tutaj, będę żył z tobą, dostanę kolejne życie, ale nigdy więcej, aż do śmierci, kolejnej śmierci, nie wrócę do siebie, nie zobaczę się z mamą i resztą mojej rodziny, która była tam ze mną, albo.... wrócę tam i już nigdy się nie spotkamy, nawet po twojej śmierci... - Cisza. po słowach blondyna było właśnie to, tylko i wyłącznie pusta cisza, przerywana jedynie lekkim wiatrem. Nawet nasze oddechy stały się niesłyszalne. Jak to ma wybrać... dlaczego? Kto mu każe? Przecież to nie ma sensu... ale... nie powinienem go zatrzymywać, to przeze mnie tutaj jest, przeze mnie nie może wrócić do siebie, za dużo czasu z nim spędzałem i stał się zbyt człowieczy.... muszę go odesłać. On musi wrócić do rodziny... Chociaż... z drugiej strony, zobaczy się z nimi kiedy umrze... przez ten czas będziemy mogli być razem, a po śmierci też nas nic nie rozdzieli. Przecież nic by się nie stało jakby został tutaj na dłużej, prawda? Nie wiem czy wytrzymałbym z myślą, że już nigdy go nie zobaczę... Ani we snach, ani po śmierci... Nigdy... Co robić, co robić...
- Jass... co mam robić? - przerwał moje rozmyślania, spojrzałem na niego i dostrzegłem w jego oczach pustkę. Nie było tego blasku co zawsze, teraz była zwykła nicość. - Muszę się spieszyć... jeśli nie wybiorę, oni zdecydują za mnie, a wtedy na pewno więcej się już nie spotkamy. Jasper... Nie chcę cię zostawiać, ale kiedy zostanę tutaj, oni mogą być źli, mogą się mścić, jednak... Jasper... powiedz coś... proszę... - ostatnie słowo wyszeptał płaczliwie. Miałem mętlik w głowie, jacy "oni", kim oni są i dlaczego mają złościć się na tego aniołka?
- Nath... nie wiem co mam ci doradzić... lubię cię, nawet bardzo, nie chcę żebyś mnie zostawił, ale też nie chcę żebyś miał jakieś problemy.
- Jeśli tutaj zostanę, zaopiekujesz się mną? Obiecasz mi, że nigdy mnie nie zostawisz? - zapytał, a z jego oczu popłynęły łzy.
- Oczywiście! Zawsze i wszędzie, nie zostawię cię choćby nie wiem co. - powiedziałem tuląc go do siebie. Chłopak przez dłuższą chwilę trząsł się od płaczu, aż odsunął się trochę ode mnie i wziął głęboki wdech.
- Muszę im przekazać, że zostaję z tobą. - rzekł twardo i wstał, jednak kiedy już chciał odejść, złapałem go za rękę.
- Gdzie idziesz? Nie zostawię cię, chcę iść z tobą. - nalegałem, ale Nath pokręcił głową, a gdy już miał znikać tak, jak zawsze wracał "do siebie", chwyciłem jego dłoń, przenosząc się tam razem z nim. Nagle wszystko stało się strasznie jasne, oczy zaczęły okropnie boleć, po chwili doszedł do tego przeszywający ból głowy i pieczenie w klatce piersiowej. Nie wiem ile czasu minęło, jednak czułem jakby to trwało dobrych kilkanaście godzin. Wiłem się na ziemi z bólu, krzyczałem na całe gardło, ale nikt nie przychodził mi z pomocą. Wołałem Nathaniela, Jacoba, nawet moich rodziców, jednak nic się nie działo, ból nie ustępował choćby na chwilę. Po pewnym czasie nie byłem w stanie wziąć głębszego oddechu. W końcu rażące światło zaczęło jakby ciemnieć, ból zaczął ustępować a w oddali zobaczyłem Nathaniela, wraz ze starszą kobietą i mężczyzną. Zacząłem go wołać, ale on nie reagował, próbowałem wyciągać w jego stronę ręce, lecz był zbyt daleko. Stali tak nieruchomo, a ja nie byłem w stanie się podnieść. Po chwili blondyn zaczął iść w moim kierunku, na początku byłem szczęśliwy, jednak zaraz później zobaczyłem jego czerwone jak krew oczy i przeraziłem się. Próbowałem uciec, jednak byłem sparaliżowany, nie mogłem ruszyć choćby palcem. Serce waliło mi z ogromną prędkością,a na czole zaczęły pojawiać się kropelki zimnego potu. W oczach zebrały mi się łzy, próbowałem prosić żeby mnie zostawił, jednak nie mogłem zmusić się do wydobycia jakiegokolwiek dźwięku. Kiedy chłopak podszedł do mnie, najpierw przejechał dłonią po moim policzku, później po klatce piersiowej, by następnie zejść dłonią na nogę, po której przesunął palcami aż do stopy. Od razu po tej czynności odszedł, a po całym moim ciele rozszedł się przerażający ból. Moje ciało przestało mnie słuchać, zaczęło wywijać się w każdą stronę, jakby próbując uciec od bólu, który z każdym ruchem był coraz gorszy. Nie byłem w stanie wydobyć z siebie żadnego dźwięku, gdyż czułem w gardle ogromną gule, która skutecznie mi to uniemożliwiała. Po jakimś czasie zacząłem powoli odpływać, ból mnie wykańczał. Co jakiś czas wstrząsały mną bolesne dreszcze w okolicy klatki piersiowej, jednak nie miałem siły i po chwili z powrotem odpływałem. Nie wiem ile to trwało, ale jedyne czego pragnąłem w tamtej chwili to moment odpoczynku. Próbowałem o to błagać, by choć na chwilę dali mi zasnąć, ktokolwiek lub cokolwiek co sprawiało mi ten ból. Chciałem to prosić o chwilę wytchnienia, jednak ból non stop wracał, raz z większą, a raz z mniejszą siłą. W pewnym momencie czułem się jakby ktoś, a raczej coś bardzo ciężkiego łamało mi wszystkie kości. Najgorsze w tym wszystkim była ta pustka, nicość, ciemność i głucha cisza, niemoc z mojej strony, to, że nie mogłem choćby krzyczeć bądź ruszyć się. Po jakimś, niewyobrażalnie długim czasie, zacząłem czuć, że ból ustępuje, a ja, jakby obciążony wielkim głazem, wpadałem w przepaść, ze świadomością, że na dole w końcu nie będę czuł tego wszystkiego. Nie wiedziałem skąd brało się to przekonanie, jednak w pewnym sensie zacząłem się z tego cieszyć, pomimo tej ciemności i nicości. Kiedy ból już praktycznie zniknął, ponownie poczułem wstrząs w okolicy klatki piersiowej, a po chwili oślepiło mnie białe światło. Zacząłem gwałtownie mrugać, ale oczy nie mogły przyzwyczaić się do blasku. Kolejny wstrząs, a z mojego gardła wydobywa się okropny wrzask, ukazujący cały ból który mi towarzyszył. Czuję spływające po policzkach łzy, jednak nie mogę się ruszyć, żeby je zetrzeć. Staram się poruszyć każdym kawałkiem ciała, ale nie jestem w stanie. Okropne, jasne światło wciąż mnie oślepia, a z ust wydobywają się kolejne krzyki, których nie jestem w stanie kontrolować. W końcu udaje mi się zasnąć. Sen przyszedł tak nagle, za co dziękowałem Bogu, że mogę choć trochę odpocząć.
CZYTASZ
Save me...
Teen FictionMieliście kiedyś takie wrażenie, że będąc samemu, czujecie obecność innej osoby? Czujecie jej wzrok na sobie, czasem jej dotyk, widzicie ślady jakie pozostawia? No ja właśnie mam coś takiego, nawet teraz, pisząc to, czuję dotyk na ramieniu tejże oso...