Rozdział 1 'Weźmiesz ślub z Justinem'

2.5K 88 4
                                    

- Okej, zacznijmy od początku - powiedziałam, oddychając ciężko. Pochyliłam się lekko i oparłam dłonie na kolanach. 

Spojrzałam w ogromne lustro znajdujące się na ścianie, na przeciwko mnie. Zauważyłam, że wszyscy byli równie zmęczeni. Jestem tancerką, z resztą... wszyscy tutaj obecni zajmowali się tym zawodowo. Tańczyliśmy w tym składzie od dawna, czasem mieliśmy wrażenie, że od zawsze. Byliśmy jak rodzina. 

- Nie możemy zrobić sobie przerwy? Ćwiczymy to już od dobrych kilku godzin - marudził Dallas. 

- Nie, nie możemy. Nie mamy czasu na przerwy - powiedziałam, potrząsając głową. 

- No weź, Maddie. Myślę, że wystarczy nam na dzisiaj - rzucił Tyler, patrząc na mnie z uniesionymi brwiami. 

- Okej, macie pięć minut - zarządziłam, wzruszając ramionami. 

- Pięć?- spytał Caleb, piorunując mnie wzrokiem. 

- Ludzie, koniec na dzisiaj! Jutro o tej samej porze, okej?- oznajmił Tyler, a oni wszyscy przytaknęli w zgodzie. 

Opadła mi szczęka, gdy to usłyszałam. Obserwowałam jak zbierają swoje rzeczy i opuszczają studio. Nie poruszyłam się dopóki wszyscy nie wyszli. Gdy tylko zamknęły się za nimi drzwi, odwróciłam się do Tylera i posłałam mu mordercze spojrzenie. 

- Co to, do cholery, miało znaczyć? Z tego co wiem, to ja jestem kapitanem, nie ty!- wyplułam, krzyżując ramiona na klatce piersiowej. 

- Nie musisz być taką divą, Maddie. Trenowaliśmy od rana bez przerwy. Poza tym, występ jest dopiero za trzy miesiące - Tyler skomentował, przewracając oczami. 

- Nie jestem divą - powiedziałam z przekąsem. 

- Ta, jasne - potrząsnął głową i podszedł do krzesła by spakować swoje rzeczy do torby. 

- Nie rozumiesz, Tyler. Ten występ jest dla mnie bardzo ważny. Fajnie by było gdybyśmy... nie, my musimy to wygrać - westchnęłam. 

- Wiem, zrobimy wszystko co w naszej mocy. Jednak nie sądzę, że uda nam się to wygrać jeśli umrzemy z wycieńczenia - wymądrzał się. 

- Boże, czasem jesteś taki irytujący - powiedziałam, potrząsając głową. 

Taniec jest moim życiem. Od zawsze marzyłam żeby pójść na uniwersytet nowojorski. Niestety jestem z LA. Tańczę chyba od zawsze. Taniec jest drugą najważniejszą rzeczą w moim życiu. Na pierwszym miejscu jest zawsze tata. Od zawsze mnie wspierał i odkąd skończyłam pięć lat, wychowywał mnie sam. No okej, może nie sam, a z małą pomocą Nanny. Są moją jedyną rodziną i nie mam pojęcia co zrobiłabym bez tej dwójki. Mama zostawiła mnie i tatę na pastwę losu. Nie mam pojęcia gdzie jest. Myślę, że tata wie, ale nie chce żebym ja wiedziała. 

Przyglądałam się plecom Tylera, gdy chował do torby ręcznik i butelkę wody, a następnie powlokłam się do miejsca, w którym znajdowały się moje rzeczy i zaczęłam się pakować. 

- Wiem, co poprawi ci humor - usłyszałam głos dobiegający zza moich pleców. 

- Czy to ma coś wspólnego z bombami, bronią, nożami, czy czymkolwiek innym czym mogłabym cię zabić?- zapytałam, zarzucając torbę na ramię i odwróciłam się do niego z wrednym uśmieszkiem na ustach. 

- Boże... myślisz jak psychopata kiedy jesteś wściekła - powiedział kręcąc głową i zaśmiał się lekko. 

- I jestem z tego dumna - posłałam mu uśmiech i spojrzałam na niego z wyższością. 

Burning PLWhere stories live. Discover now