Rozdział 2 'Możecie mnie zastrzelić'

1.4K 68 11
                                    

Kierowca zawiózł nas z powrotem domu. 

Po drodze zdecydowaliśmy, że wybierzemy się razem na kolację. Tylko my. Czas dla córki i taty. Bardzo za tym tęskniłam i byłam podekscytowana na myśl o tym obiedzie. Wydaje mi się, że tata chciał mi jako zrewanżować czas, którego mi nie poświęcał.

Trochę później, tego wieczoru, pojechaliśmy do ekskluzywnej, włoskiej restauracji, którą właśnie otworzyli. Świetnie się bawiliśmy w swoim towarzystwie. Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Bardzo mi się podobał ten wieczór. Oboje byliśmy naprawdę szczęśliwi.

Wielkim minusem było to, że jutro musiałam iść do szkoły. Głupia szkoła. To nie tak, że nienawidziłam tego miejsca. Byłam najpopularniejszą dziewczyną i wszyscy mnie kochali. Jakoś rok temu miałam chłopaka, ale zerwałam z nim gdy się dowiedziałam, że zdradzał mnie od samego początku trwania naszego związku.

Od tego czasu nie wierzyłam w miłość. Nigdy więcej nie chciałam się zakochać. Bardzo mi na nim zależało, myślałam, że był tym jedynym, ale bardzo się myliłam. Wtedy właśnie zdecydowałam, że żaden koleś nie jest wart złamanego serca.

Oni wszyscy byli tylko niewartymi uwagi dupkami.

Po skończonym posiłku wróciliśmy do domu. Byłam bardzo zmęczona, a jutro czekał mnie ciężki dzień w szkole. Musiałam iść wcześniej spać. Przebrałam się w coś luźnego do spania, rozczesałam włosy i umyłam zęby, a potem położyłam się do łóżka.

Założyłam moją maskę na oczy, po czym bardzo szybko zasnęłam. 

Następnego dnia obudził mnie dźwięk budzika. Wyciągnęłam rękę, żeby go wyłączyć.

- Ygh... - wrzasnęłam, gdy upadłam na podłogę.

Jęknęłam z bólu i zdjęłam z oczu maskę. Sięgnęłam po budzik drugi raz i tym razem udało mi się go wyciszyć. Westchnęłam podirytowana i wstałam z podłogi. Skierowałam się do łazienki.

Już wiedziałam, że to nie będzie dobry dzień.

Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do swojego pokoju. Weszłam do garderoby w samym ręczniku. Drugi miałam zawinięty na włosach. Wybrałam podarte, czarne jeansy, niebieski, koronkowy top i szpilki.

Założyłam na siebie wybrane ubrania i zaczęłam robić sobie makijaż. Wysuszyłam włosy i zostawiłam je rozpuszczone. Chwyciłam moją torebkę i plecak, po czym opuściłam pokój. W plecaku nosiłam książki, natomiast w torebce miałam telefon, kosmetyki i portfel.

Nie chciałam nosić książek w torebce, bo bardzo szybko bym ją zniszczyła. Byłabym wściekła, gdybym zniszczyła moją torebkę od Chanel. 

Skierowałam się do kuchni, gdzie zastałam Nannę podającą śniadanie. 

- Dzień dobry, Nanna - przywitałam się i złożyłam pocałunek na jej policzku.

- Dzień dobry, kochanie - powiedziała ciepłym tonem głosu, uśmiechając się przy tym.

Zawsze traktowałam Nannę jak mamę, która nigdy mnie nie zostawiła. Usiadłam na krześle, a Nanna zaczęła nakładać naleśniki na mój talerz.

- A ty nie będziesz jadła? - spytałam marszcząc brwi.

- Pomyślałam, że zjem śniadanie  z Masonem. On zawsze je sam - powiedziała, a ja zauważyłam lekki rumieniec na jej policzkach.

Nanna była zauroczona Masonem.

Mason był naszym kierowcą. Wiedziałam, że oboje coś do siebie mają. Można było wyczuć to napięcie między nimi.

- Jasne, to świetny pomysł - wyszczerzyłam się do niej.

Burning PLWhere stories live. Discover now