Rozdział 11 'Miejmy nadzieję'

839 44 2
                                    

Irytujące promienie słoneczne wpadały przez okno do pokoju, budząc mnie. Otworzyłam szerzej oczy, gdy zorientowałam się, że spałam na Justinie. Zauważyłam, że spał bez koszulki i na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Boże, te jego mięśnie. Jest naprawdę gorący. Zaczęłam przesuwać dłońmi po jego brzuchu, zatrzymując się na chwilę przy tatuażu przedstawiającym koronę. 

Ma naprawdę dużo tatuaży. 

Zamarłam, gdy zauważyłam, że zaczyna mrugać, budząc się. Już po chwili otworzył oczy i mogłam zobaczyć jego karmelowe tęczówki. Przyglądał mi się badawczo, sprawiając, że czułam się niezręcznie. Momentalnie się od niego odsunęłam i wstałam z łózka. Nie chciałam czekać, aż coś powie bo wiedziałam, że po prostu zacznie sobie ze mnie żartować. Wyszłam z jego pokoju i ruszyłam w kierunku swojej sypialni. Gdy tylko się w niej znalazłam, zatrzasnęłam za sobą drzwi i zsunęłam się po nich. Potrząsnęłam głową, próbując pozbyć się tego dziwnego uczucia w dole mojego brzucha. 

Wstałam i poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i wróciłam do pokoju. Podeszłam do szafy by wybrać zestaw, który na siebie założę. Ubrałam się, zebrałam włosy w kucyk, a następnie nałożyłam lekki makijaż. Niestety dzisiaj musiałam iść do szkoły, nie mogłam sobie odpuścić tak, jak zrobiłam to wczoraj. Chwyciłam swoją torbę, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół. W kuchni czekał już na mnie talerz z naleśnikami przygotowanymi przez Nannę. 

- Dzień dobry - przywitałam się, całując ją w policzek, a następnie zajęłam miejsce na jednym ze stołków barowych, na przeciwko Justina. 

Odwróciłam wzrok, gdy zauważyłam, że ciągle mi się przygląda. Uśmiechał się pod nosem, dokładnie lustrując mnie wzrokiem. Zachichotał, gdy zorientował się, że sprawia, że czuję się niezręcznie. Nanna zajęła miejsce obok nas i wszyscy zajęliśmy się spożywaniem naszego posiłku w ciszy. Czułam, że powinnam go przeprosić za to, że go uderzyłam, ale naprawdę na to zasługiwał. Co dawało mu prawo do tego, żeby całować mnie kiedy tylko chce i sprawiać tym, że czuję się tak cholernie dziwnie?

- Mam dzisiaj wywiad, a później jadę na arenę. Chcesz żebym po ciebie przyjechał? - zapytał. 

- Nie, dziękuję. Uczę się na swoich błędach - dogryzłam mu. Posłałam mu uśmiech, chcąc żeby wiedział, że tylko żartuję, gdy zauważyłam ból w jego spojrzeniu. 

- Więc po prostu wyślę ci adres - powiedział z lekkim uśmiechem. 

- Okej - zgodziłam się, wzruszając ramionami. 

- Nanna, pewnie nie zdążymy na kolację, więc po prostu na nas nie czekaj - rzucił Justin. 

- Dlaczego? - zapytała Nanna. 

- Koncert kończy się koło dziesiątej - wyjaśnił, patrząc na mnie. 

- Ja wracam do domu zaraz po treningu. Nie mam zamiaru czekać na twój koncert, koleś - powiedziałam, uśmiechając się pod nosem, a on spiorunował mnie wzrokiem. 

- Zobaczymy - wymamrotał, ale i tak go usłyszałam. 

Wstałam, odłożyłam swój pusty talerz do zlewu, a następnie chwyciłam swoją torbę. Pożegnałam się jeszcze z Nanną, całusem w policzek i już miałam wychodzić, gdy zatrzymał mnie głos Justina. 

- Dlaczego ja nie dostaję buziaka na pożegnanie? - zapytał, robiąc smutną minkę. 

Przewróciłam oczami, rzuciłam 'Narazie, Bieber' i wyszłam z domu. Wyjechałam z podjazdu i ruszyłam w kierunku szkoły. Czułam, że dzisiejszy dzień będzie jednym z najbardziej niezręcznych w całym moim życiu, po tym wszystkim co zdarzyło się na wczorajszej imprezie, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że prędzej czy później będę musiała stawić temu czoła. Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie co myślą inni i wcale nie żałuję tego, co powiedziałam wczoraj Brooke'owi. 

Burning PLWhere stories live. Discover now