- Hemmings do jasnej cholery ocknij się! Tłumy czekają aż w końcu im coś podasz! - Ni z tąd ni z owąd, zaraz obok mnie pojawił się mój szef, wyraźnie zdenerwowany moją postawą.
Miałem 19 lat, pracowałem w klubie, jako pomoc do spicia ludzi do nieprzytomności. Krótko mówiąc byłem barmanem. Byłem barmanem w całodobowym klubie. Czy mi się to podobało? Oczywiście że nie, tak samo jak moja pensja, ale na to akurat nie powinienem narzekać bo skończę bez grosza w kieszeni.
- Hemmings! - w mgnieniu oka zostałem przyparty do ściany, by móc patrzeć w rozwścieczoną twarz mojego przełożonego.
- Co?! - uniosłem głos pomału dając upust emocjom.
Ten gość doprowadzał mnie do białej gorączki ilekroć przychodziłem do tego miejsca na swoją zmianę. Dalej nie rozumiem dlaczego tu pracuje, dlaczego inni pracownicy jeszcze się na niego nie skarżyli. Ah, no tak. Może dlatego że tylko ja byłem przedmiotem do wyładowania jego negatywnych emocji, bo tylko ja przez całą swoją zmianę stałem za barem całkowicie odpływając i nie słuchając żadnych głosów z zewnątrz.
Od dwóch miesięcy, myślałem tylko o jednym. O jednej osobie, jednej dziewczynie która była miłością mojego życia. Dla której robiłem wszystko, by było jej jak najlepiej. Starałem się jak mogłem, oddałem jej całe swoje serce. Ona natomiast rozerwała je na kawałeczki, dokładnie dwa miesiące temu mówiąc że...
Wyjeżdża.
Tak, wyjeżdża. To słowo ledwo przechodziło mi przez gardło, nawet przez moje myśli szło dość opornie. To wszystko działo się tak nagle.
Siedzieliśmy na kanapie oglądając jakąś komedię przez którą bolały nas brzuchy ze śmiechu. Obejmowałem swoją ukochaną ramieniem, ona wtulała się w mój bok głaszcząc mnie dłonią po brzuchu. Było idealnie. Miałem przy sobie swój cały świat, miałem ją tylko dla siebie. Nagle jak gdyby nigdy nic wyłączyła telewizor, a jej mina z rozbawionej zmieniła się na poważną. Spojrzałem na nią pytająco nie bardzo wiedząc o co jej chodzi. Ona parę razy próbowała cokolwiek powiedzieć, ale nie bardzo jej to szło. Widziałem jak nerwowo zagryza wargę. W końcu się przełamała.
"Luke, wyjeżdżam, już więcej się nie zobaczymy."
Te słowa uderzyły we mnie z ogromną siłą. W mgnieniu oka mój świat zawalił się, a ja czułem że ze mną już nigdy nie będzie tak jak dawniej. Spojrzałem na jej twarz, na jej rozmazany makijaż. Płakała.
"Nie możesz, nie możesz mnie zostawić..."
Ale ona nie słuchała, nie słuchała moich błagań o to żeby ze mną została, żeby mnie nie zostawiała. Wiedziałem że bez niej nie dam sobie rady.
Minęły dwa miesiące, dwa miesiące odkąd wyjechała, bez żadnych słów wyjaśnień, nie powiedziała nic. Dwa miesiące temu ją straciłem, straciłem ją na zawsze.
Nathalie White, miłość mojego życia, całkowicie mnie zniszczyła.
- To, że masz robotę, i masz ją wykonywać, bo jak nie zaczniesz tego robić, to wywalę cię stąd na zbity pysk! - Z zamyśleń po raz kolejny wyrwał mnie mężczyzna który od dobrych pięciu minut przypiera mnie do ściany i wypala dziury w twarzy swoim wzrokiem. Odwróciłem głowę by patrzeć wszędzie tylko nie na tego irytującego człowieka. Wszyscy stojący przy barze bacznie nam się przyglądali. Większość była pijana w trzy dupy, ale w tym pijackim gronie z pewnością znajdzie się ktoś kto dopiero tu przyszedł, i nawet nie miał możliwości dostania alkoholu. A te osoby właśnie obserwują pracownika baru całodobowego i jego wkurwionego szefa. To rozniesie się po mieście szybciej niż ja zdążę mrugnąć.
CZYTASZ
Amnesia | L.H.
FanfictionChciałbym obudzić się z amnezją, i zapomnieć o tych małych głupich rzeczach... Chociaż nie, nigdy nie chciałbym utracić wspomnień związanych z nią.