5 - "To ojciec Nathalie."

64 5 0
                                    

Wizyta na komisariacie minęła dość szybko. Uzgodniono, że mam zapłacić Joshowi odszkodowanie, gdy tylko wyjdzie ze szpitala. Westchnąłem, bo w sumie jestem prawie tak biedny, jak mysz kościelna. Ale postanowiłem o tym nie myśleć.

Od mojego domu dzielił mnie zaledwie próg. Wystarczył moment, żeby udowodnić samemu sobie, że pozostawianie mieszkania trzem facetom którzy ostatnio mieli w ręce miotłę wtedy kiedy im mama kazała, to zły pomysł. Wyciągnąłem klucze, i po chwili już przekręcałem zamek. Zamknąłem oczy, w myślach przeliczając sobie ile będę musiał się wykosztować na poniesione straty. Wszedłem w głąb domu. Gdy uniosłem powieki, prawie się oplułem.

Panował tu ewidenty błysk. Czysta podłoga, odbijająca od siebie światło słońca, idealnie wyczyszczone blaty, i tak naprawdę wszystko.

Wynajęli pokojówkę.

Oni nie pracują.

Nie mają kasy.

- Co do cholery?! - Weszłem do salonu, rozglądając się dookoła. Nawet ja nigdy nie wysprzątałem tak tego domu.

- O, Lucas! - Po schodach jak na zawołanie zeszli moi przyjaciele. Musiałem naprawdę mocno przygryźć wargę by nie wybuchnąć niepohamowanym śmiechem.

- Nawet nie próbuj. - Zagroził mi Calum. Tak jak pozostali, był ubrany w typowy, pokojówkowy fartuszek, a w ręku trzymali środki czyszczące i ściereczki.

- W co wy się ubraliście? - Powiedziałem już prawie przez śmiech, ale ostatnimi siłami się starałem.

- Hemmings... - Calum nadal mi groził.

On wyglądał zdecydowanie najśmieszniej.

- Dzięki za posprzątanie do... - Nie dokończyłem, bo zacząłem się śmiać jak powalony.

- Masz przejebane. - Zaczął mnie gonić po całym salonie, a ja nie mogłem przestać się śmiać. Dopiero gdy się przewróciłem, dając sobie widok na zdjęcia z Nathalie, spoważniałem.

- Luke, co jest? - Calum pomógł mi wstać, i po chwili byłem na równych nogach. Dołączyła do niego reszta.

- I potem tak naprawdę doszło prawie do bójki, z gościem który definitywnie nie jest abstynentem. Do tego mam odszkodowanie do zapłacenia na głowie. - Prychnąłem, opowiadając przyjaciołom o tym co zaszło dzisiaj w klubie. Potem spoważniałem, podając Ashtonowi karteczkę. - To mnie zdezorientowało.

- Jak on był ubrany? - Zapytał Irwin. Z jego twarzy mogłem wywnioskować że głęboko się nad czymś zastanawiał.

- Jak typowy biznesmen, tylko że miał pomiętą koszulę, rozwiązany krawat, i był nachlany w trzy dupy. - Spojrzałem na niego, a jego mina się nie zmieniła.

- A jakieś znaki szczególne? Coś na twarzy, jakieś znamiona, uczesanie? - Czułem się jak na jakimś przesłuchaniu, ale wiedziałem, że zamyślony Ash, to przydatny Ash.

- Miał czarne włosy, z prześwitami siwego, uczesany bardzo idealnie, wszystko pięknie zaczesane. - Zastanawiałem się dalej. - Na palcu, na którym miał obrączkę, miał małą bliznę, coś jak po przecięciu nożem, a na łuku brwiowym miał ślad po szyciu. - Zakończyłem swój monolog, nie mogąc wymyślić nic więcej. Ashton siedział w ciszy, a reszta patrzyła na niego zdezorientowana.

- Um, Ashton? - Spytałem.

- Luke...

- Tak mam na imię. - Zacząłem się delikatnie denerwować.

- To ojciec Nathalie.

Wstrzymałem oddech patrząc na niego tępo.

- Hemmings, oddychaj stary! - Michael zaczął mnie klepać po ramieniu. Czując że płuca zaczynają mnie poważnie boleć, zaczerpnąłem duży haust powietrza.

- Co ty pierdolisz?! - Gwałtownie wstałem patrząc na przyjaciela niedowierzająco.

- Kiedyś widziałem ich razem, tylko że wtedy był trzeźwy. To wyglądało jakby spotkali się przypadkiem, ona wracała ze szkoły, on z pracy, razem szli do domu. Całkiem przypadkiem na niego wpadłem, więc miałem okazję mu się przyjrzeć. - Spojrzał na mnie z powagą.

- Luke, dlaczego on się u was zapijał? - Zapytał Calum, spoglądając na mnie.

- Żona go zostawiła. - Przygryzłem wargę, ponownie opadając na kanapę.

- Matka Nath. - Mruknął Michael. - Powiedział ci dlaczego?

- Nie. - Westchnąłem patrząc na kartkę, którą Ashton zdążył już oddać.

- Nathalie jest bliżej niż ci się wydaje. - Zacytował Ash. - On cię zna, musiał cię gdzieś z nią widzieć.

- Ale ja go widziałem pierwszy raz na oczy. - Spojrzałem na niego, pomału w tym wszystkim się gubiąc.

- Teraz się będzie z tobą bawić, a zaczęło się od tego. - Hood wskazał na świstek który trzymałem w dłoni.

- Skoro napisał że jest bliżej niż mi się wydaje, to gdzie jest? - Szepnąłem, na nowo przypominając sobie o dziewczynie.

- Nie wiemy Luke, ale teraz, gdy doszło do takiego czegoś, pomożemy ci ją znaleźć. - Ashton spojrzał na mnie pocieszająco, a ja po dłuższym zastanowieniu kiwnąłem głową.

- Dobrze, potrzebuję was.

Calum i Michael spojrzeli na mnie z niedowierzaniem. Nigdy nie chciałem od nich pomocy ze wszystkim, co jest związane z moją byłą dziewczyną.

- Możliwe że jest w Australii. - Wtrącił Calum, na co delikatnie kiwnąłem głową, bo jest to możliwe.

- Pomimo wszystkiego, Australia jest na tyle duża, że potrzebowalibyśmy conajmniej miesiąca żeby ją przekopać. - Westchnąłem bezradnie.

Nagle dostałem SMS'a.

- Od kogo? - Wszyscy spojrzeli na mnie z zaciekawieniem.

- Jeszcze nie sprawdziłem, może operator troszczy się o moje życie i do mnie napisał? - Parsknąłem, odblokowując telefon.

Od: Nieznany

Niech los zawsze ci sprzyja, Luke.

- Operator? - Parsknął Michael, widząc mój zdezorientowany wyraz twarzy, po chwili poważniejąc. - Od kogo?

- Jakiś nieznany numer znający moje imię, cytuje mi tu Igrzyska Śmierci. - Patrzyłem niezrozumiale w telefon, tak samo jak reszta, która stanęła obok mnie.

- Co to może oznaczać? - Zaczęli się zastanawiać.

- Biorąc pod uwagę fakt, z jakiego filmu jest wzięty ten cytat, całkiem możliwe że chcą mnie wysłać na Głodowe Igrzyska. - Przy moim szczęściu to naprawdę jest możliwe.

- Nie pierdol, tu chodzi o ukryty przekaz. - Ash zabrał mi telefon z dłoni, zaczynając coś grzebać.

Ashton jakby chciał, to wbiłby się do policyjnego oprogramowania.

Raz to zrobił.

- Tak jakby ktoś chciał ci życzyć szczęścia w życiu. - Mruknął, chowając telefon do kieszeni. - Zabiorę go dzisiaj, i spróbuję dojść do tego, skąd został wysłany. Przy wszelkich wątpliwościach dzwonimy na domowy. - Kiwnąłem głową zdając sobie sprawę, że to może mi pomóc.

- Dobra Lucas, zabieramy się, a ty odpocznij po robocie. - Wszyscy wstali, i podeszli do drzwi. Pomachali rękami, i wyszli z domu. Podniosłem się z kanapy i według rady przyjaciół, poszedłem się położyć. Byłem wykończony.

Przed zaśnięciem, głęboko zastanawiałem się nad tym, kto mógł wysłać tą wiadomość.

Hejka! ♡

Jestem trochę zła, bo muszę jutro iść do szkoły. 😠 I do tego jest mi zimno. 🙇

Amnesia | L.H.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz