ROZDZIAŁ II „Szkoła"

443 19 17
                                    

Helena weszła za Meridą do jakiegoś wolnego przedziału.
Było w  nim sześć zielonych foteli. Nad nimi były czarne pułki na walizki i tam właśnie bagaże położyły dziewczyny i Czkawka.
-Długo się już znacie?-zaczęła rozmowę Helena
-Nie.-Merida roześmiała się na widok zawstydzonej miny koleżanki.-A ty?Znasz tu kogoś? A tak w ogóle to jestem Merida Forest.-tu wyciągnęła rękę do Heleny.
-Helena Tower.-dziewczyna uścisnęła rękę Meridzie.
-Czkawka Ważki.
-Ważki?-spytała Merida z udawaną ironią i wybuchła śmiechem.
-Ha,ha,ha.Bo to takie śmieszne.-warknął Czkawka
-Oj no dobra. Przecież jaja sobie robię!
-Aha.
-Pff...-Helenę śmieszyła kłótnia przyjaciół.
-Ej. Dobra. Stop.-powiedziała
Oboje zamilkli.
-Do jakiego domu chcielibyście trafić?- spytała pogodnie Merida.
-Co?!Będą tam jakieś domy?!- zdziwiła się Helena.
-No raczej tak.Gryffindor,Ravenclaw,Huf- felpuf i Slytheryn.-tłumaczyła spokojnie.
-Ja bym chciał do Gryffindoru albo Huffelpufu.-wyznał Czkawka.
-Ja do Gryffindoru.A ty, Helciu?
-Nie wiem.-westchnęła
-No bo... W domu lwa cechuje się odwaga. U borsuka dobroć,a w Ravenclawie mądrość. W domu węża cechuje się spryt.
-No to Ravenclaw.
-Mhm. Tak myślałam.
Reszta podróży upłynęła w miłej atmosferze.
Do szkoły dotarli około godziny 14:50.
Helena i Merida sprawnie wygramoliły się z pociągu. Tuż za nimi na stacji pojawił się Czkawka.
-No to co? Do szkoły wracamy?-zawołał ktoś,a gdy wszyscy spojrzeli w tamtą stronę ujrzeli olbrzyma!*Miał ponad 3m wzrostu i krótką brodę.
-Pirszoroczni!Za mną do łodzi!Ale już!- wszyscy  podreptali za nim we wskazanym kierunku.
Łódki były 2-osobowe,więc Merida usiadła z Heleną,a Czkawka z jakimś niskim blondynkiem.
Nagle wszyscy oniemiali z zachwytu. Przed nimi stał wielki,stary zamek. Był podświetlony od dołu i wyglądał pięknie.
-Wow!!!Jaki widok!-zachwyciła się Merida,a Helena tylko przytaknęła.
Około 15:05 dzieci wraz z olbrzymem wygramoliły się z łodzi i poszły za nim w stronę zamku.
Tam,czekała na nich wysoka kobieta ubrana w czarną szatę do ziemi i blond włosach spiętych w wysoki kucyk. Długa grzywka opadała jej zakrywając jedno oko.
-Witam pierwszorocznych.-jej głos był miękki i niski.-Zaraz zacznie się ceremonia przydziału. Wtedy tiara przydzieli was do waszego domu,który w czasie roku szkolnego zastępuje rodzinę. Domy to Gryffindor,Ravenclav, Huffelpuf i Slytheryn. Ja jestem opiekunką Ravenclavu i nauczam Zaklęć . Mam na imię Irena War.-dodała-Uwaga!Wchodzimy!
Helena złapała Meridę za rękę i przysunęła się do niej.
Wielkie drzwi otworzyły się bez najmniejszego hałasu. W WS stały cztery stoły,a nad każdym z nich wisiał inny "gobelin". Profesor War szła szybko i niktórzy pierwszoroczni musieli biec,by nie zostać w tyle. Przed stołem nauczycielskin stał stołek ze starą tiarą. Była brudna i podarta.
Nagle profesor War zatrzymała się i Helena wywróciłaby się,gdyby nie Czkawka.
Tiara zaczęła śpiewać. Merida zatkała sobie uszy i zamknęła oczy. Wycie tiary skończyło się jakieś 20minut potem. Wszyscy odetchnęli.
-A teraz odbędzie się ceremonia. Kogo wyczytam,podejdzie do mnie ,a ja założę mu tiarę na głowę. Anna Shine!
Z tłumu wyszła chuda dziewczyna średniego wzrostu. Miała rude włosy związane w dwa warkocze. Ubrana była w czarną szatę.
Gdy usiadła na stołku tiara wykrzywiła się i zaczęła coś mówić.  W końcu wykrzyknęła:
-Huffelpuf!-szczęśliwa dziewczyna ześlizgnęła się ze stołka i podbiegła do wiwatującego stołu.
-Daria Ametyst!- wykrzyknęła profesor War,a z tłumu wyłoniła się niska dziewczyna o brązowych włosach związanych w kucyka. Gdy tylko pani profesor  nałożyła jej tiarę na głowę kapelusz wykrzyknął:
-Slytheryn!
-Rich Fox tales!
Dziwczyna została przyjęta do Ravenclavu.
-Merida Forest!
-Trzymam kciuki- szepnęła Helena,a Merida weszła na podest.
-Gryffindor!-gdy tylko kobieta zdjęła tiarę z głowy dziewczyny ta pobiegła do stołu gdzie przywitały ją dzikie brawa.
-Helena Tower!
Helena wyszła z tłumu. Czuła,że nogi ma jak z galarety. Podeszła do stołka i usiadła,a za duża tiara opadła jej na oczy.
-Mmm... Masz duży talent i moc... Może Slytheryn...
-Nieee...-pisnęła Helena
-Dlaczego? Tam są ludzie tacy jak ty...
-Nieee...Tam są... Proooszę...-szeptała
-No dobrze... W takim razie Ravenclaw!- ryknęła tiara,ale dzikie okrzyki stołu zagłuszyły ją.
Helena ruszyła w stronę stołu swojego nowego domu.
Po drodze uśmiechnęła się smutno do Merida,ale ta ochoczo biła brawo i uśmiechała się szczerze.
-Brad Eleven!- wyczytała profesor War i uśmiechnęła się do Heleny.
Ten chłopak trafił do Gryffindoru i zaczął rozmawiać z Meridą.
Następnie było dwóch chłopaków,którzy trafili do Slytherynu. Potem Puchonka ,a następnie...
-Czkawka Ważki!
Ledwo profesor War włożyła tiarę na głowę Czkawki ta wykrzyknęła:
-Huffelpuf!
„Co?! Zostaliśmy rozdzieleni! Pięknie! No i co teraz?! -myślała Helena bawiąc się widelcem. Miała nadzieję,że ceremonia zaraz się skończy.
Jakieś 30 minut potem(Helena myślała,że wiek) ceremonia dobiegła końca,a głos zabrał dyrektor.
-A teraz proszę się najeść!-krzyknął wesoło niski,chudy statuszek w żółtej pelerynie.
Na stołach pojawiły się nagle różne potrawy. Helena zamrugała ze zdziwieniem i nałożyła sobie kurczaka na talerz.
-Cześć Hel.-usłyszała za swoimi plecami głos jej kuzyna. Nie! To nie może być prawda!
Helena odwróciła się powoli i zobaczyła...
-Cześć Rupi.-za nią stał we własnej osobie Rupert. Miał jasne,rozczochrane włosy,szare,duże oczy i taki sam nos jak jego kuzynka.
-Jesteś w Ravenclawie. Ja też-Rupi pokazał niebieską odznakę.
-No to ... F...fajnie...chyba- to ostatnie Helena mruknęła do siebie.
Po skończonej kolacji dyrektor Ginger powiedział:
-A teraz prefekci zaprowadzą pierwszotocznych do PW ich domów.
Od stołu przy, którym siedziała Helena wstała wysoka dziewczyna o czarnych włosach do pasa.
-Idziemy-zarządała i ruszyła szybkim krokiem. Nagle na Helę ktoś skoczył od tyły.
-Łiii!- wrzasnęła i mocno objęła przyjaciółkę.
-Cześć Merida,ale czy ty nie powinnaś iść do twojego PW?
-Może i tak,ale czego się nie robi dla przyjaciół?-tę radosną wymianę zdań przerwał prefekt Ravenclawu.
-Przepraszam,ale wiecie,że wasze grupy już poszły?- obie pokiwały głowami.
-No i masz! Co roku trafiają się takie dwie lub trzy jak wy.-chłopak westchnął i zaprowadził dziewczyny do wyjścia.
-Ej,Max! Kociątko** ci się zgubiło!
-Tobie też Franck,ale dzięki.-mruknął drugi chłopak. Był równie wysoki jak Franck,ale miał ostrszejsze rysy i niższy głos. Max chwycił Meridę za ramię i poprowadził dość brutalnie w przeciwną stronę.
Helena i Franck szli w milczeniu. Chwilę potem dotarli do PW,a raczej do drzwi do PW.
-Ile lat ma staruszka?- spytały drzwi,a Helena cofnęła się z przerażeniem w oczach.
-Więcej.- odparł bez wachania Franck i przepuścił Helenę w drzwiach.
-Dź...Dzięki,ale co to było?
-W Gryffindorze i Slytherynie ,aby wejść di pokoju jest hasło. U nas jest zagadka. A teraz... twój pokój jest po prawej stronie. Odnajdziesz,bo na drzwiach są tabliczki z nazwiskami.
-Dziękuję... Franck.-kiedy chłopak usłyszał swoje imię uśmiechnął się szeroko.

--------------------------------
-No pospiesz się mała! - poganiał Meridę
Max.
-Ohhh... - warknęła. Ten przy głób działał jej na nerwy.- No przecież idę.
-A coś ty taka wściekła? Będzie super!- Merida poczuła,że nie wytrzyma z Maxem ani chwili więcej i postanowiła nie odpowiadać na jego zaczepki.
Chwilę potem dotarli do portretu Młodej rycerki*** .
- Podaj hasło.- rzuciła wesoło. - Zielony motyl.- portret przesunął się i dwójka weszła.
- Twoja sypialnia jest po prawej.- poinstruował Meridę Max.-Dobranoc siostrzyczko.
-Branoc.- mruknęła śpiąca dziewczyna i poszła do dormitorium.


Cześć wszystkim( ktörzy to czytają). Oto drugi rozdział,z którego jestem nawet całkiem dumna.
A teraz pora na wyjaśnienia.:
*olbrzym- Sergiusz Hagrid,syn Hagrida i madamr Maxim. ;)
**kociątko- w gimnazjach  na I mówi się "koty".
***Młoda rycerka- portret,który wpuszcza uczniów Gryffindoru do PW.( zamiast Grubej Damy).
Ta książka dzieje się przed serią HP.- Voldemort nie istnieje.

W Hogwarcie- pomieszanie z poplątaniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz