Następnego dnia chłopacy nie mieli treningu, porannego. Obudziłam się. Ubrałam na siebie dżinsowe spodnie i czarną bluzę. Poszłam do kuchni nagle widzę przed sobą Argentyńczyka w samych bokserkach. Przestraszyłam się przez głowę przemknęły mi różne myśli. Głupio się przyznać, ale nic nie pamiętam z wczorajszego wieczora. Gdy Facu mnie zobaczył odrazu zaczął rozmowę.
-Cześć śpiochu! Na co masz ochotę?-robił jajecznice więc nie dał mi wyboru.
-Jajecznice?-uśmiechnęłam się do niego.
-Za chwilkę będzie.-puścił mi oczko. W głowie miałam jedną myśl czy wczoraj miedzy nami do czegoś doszło. Nie wytrzymałam i musiałam zapytać.
-Facu...czy my...-nie musiałam dokańczać.
-Nie... A co chciałabyś?-zaśmiał się.
-To czemu jesteś w bokserkach?-podniosłam brew do góry. Musiałam wyglądać dość śmiesznie bo Argentyńczyk nie mógł powstrzymać śmiechu, ale po chwili się opanował.
-Wiesz wziąłem u ciebie prysznic i jeszcze nie zdążyłem się ubrać.-puścił mi oczko.
-Aaaaa...-krzyknęłam.
-Przypilnuj naszego śniadania, a ja pójdę się ubrać, żeby cię nie rozpraszać.-zaczęłam mieszać jajecznice. Oczywiście Facu nie mógł iść normalnie zaczął kręcić swoim tyłkiem.
-Lubisz to mała.-klepną się w pośladek. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. Po chwili Facundo wrócił do mnie już ubrany. Zaczęłam nakładać jedzenie na talerze. Podałam mu i usiedliśmy w kuchni. Ciągle patrzył się na mnie.
-Co tak patrzysz? Czy ja jestem gdzieś brudna?-odruchowo przetarłam twarz.
-Nie...masz bardzo piękne oczy.-uśmiechnął się. Na początku sie wahał czy to powiedzieć, ale w końcu to z siebie wydobył.
-Dziękuję.-czuje jak moje policzki rumienieją. Zjedliśmy, Facu poszedł do swojego mieszkania by spakować się na trening o 15:30 już na hali. Nie trwało to długo bo już po chwili był w moim mieszkaniu. Kilka godzin później postanowiłam przebrać bluzę na koszule. Gdy ściągnęłam bluzę usłyszałam za sobą głos Conte.
-Ładny staniczek!-zaśmiał się.
-Co ty robisz? Wyjdź!-byłam zaszokowana i zła co on sobie myśli, że może wchodzić kiedy chcę.
-Spokojnie nie denerwuj się tak.-chyba zrozumiał o co mi chodzi bo odrazu wyszedł. Zapięłam guzik i weszłam do salonu. Usiadłam obok niego.
-Jesteś na mnie zła?-popatrzył na mnie smutnymi oczami.
-Może...-postanowiłam się nie ugiąć.
-Przepraszam...wybaczysz mi?-przysunął się do mnie i objął mnie swoimi wielkimi rękami.
-Tak łatwo mnie nie przekupisz! -popatrzyłam na niego.
-A jeśli obiecam, że nigdy tak już nie zrobię. Chyba, że mi na to pozwolisz.-uśmiechnął się szarmancko.
-Dobra nie czarój już tylko chodź. Bo mamy mało czasu, a ja muszę się jeszcze przygotować na hali sprzęt.-poczorchałam mu włosy i wstałam. Kilka minut później byliśmy już na hali. Jako pierwszy przebrał się Nicolas i odrazu do mnie przyszedł.
-Słyszałem, że Facu spał u ciebie.-zaciekawił się.
-No spał...i co z tego?-nie patrzyłam na niego bo chciałam wyostrzyć jakość zdjęć.
-Jak to co?! Było coś miedzy wami??-po jego minie widać było, że ciekawość wręcz go zjadała.
-Wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?-uśmiechnęłam się lekko.
-Przyjacielowi nie powiesz? No mów...
-Zapytaj Facundo.
-Powiedz mi on nie chce o tym gadać.
-Nie nic nie było.-byłam już nieźle wkurzona jego ciągłym wypytywaniem. Uriarte odszedł wesoły i podszedł do Conte.
-Poważnie? Facu...
-Zamknij morde nie będę jej do niczego zmuszał.-widziałam, że jest równie wsciekly jak ja. Musiałam do nich podejść bo w końcu musieli wygrać mecz, a przy tej ich atmosferze to całej drużynie by się udzieliło.
-Chłopaki teraz się skupcie bo mamy do wgrania mecz!-powiedzieli sobie coś po Argentyńsku i przybili piątkę. Pól godziny później siatkarze prezentowali swoje wyjściową szóste. Mecz nie trwał długo. Jak wszyscy się spodziewaliśmy było szybkie 3:0. MVP spotkania Mariusz Włazły. Facundo przed meczem dał mi klucze do auta. Poszłam tam położyłam mój sprzęt i usiadłam na miejscu pasażera. Conte w samochodzie był dopiero po godzinie. Te wszystkie autografy i zdjęcia długo zajmują. Byłam przekonania, że jedziemy prosto do mieszkania, ale pomyliłam się.
-Facu gdzie jedziemy?-popatrzylam na niego.
-Spokojnie dowiesz się.-uśmiechnął się. Po 15 minutach byliśmy już prawie na miejscu. Szliśmy pod górkę. Gdy doszliśmy na miejsce zobaczyłam coś pięknego stałam obok niego, a przed nami był piękny zachód słońca. Nagle objął mnie od tyłu.
-I co nie jesteś już na mnie zła?
-No wiesz...-odwróciła sie do niego i spojrzałam mu głęboko w oczy. Staliśmy tak wpatrzeni w siebie, nagle nasze usta zaczęły się do siebie zbliżać i przypieczętowaliśmy naszą zgodę pocałunkiem. Czułam się nie ziemsko. Gdy w końcu nasze usta oderwały sie od siebie złapał mnie za rękę. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę, aż w końcu postanowiliśmy wrócić do mieszkania.
CZYTASZ
Prawdziwa Miłość
RomanceTa histowia opowiada o o młodej dziewczynie Annie Wolańskiej, która jest fotografem. Poznaje przystojnego siatkarza Facundo Conte, który zaczyna się nią interesować tak samo jest nią zainteresowany Andrzej Wrona. Który z chłopaków rozkocha w sobie d...