Patryk czy Facundo?

450 21 2
                                    

Patrzyliśmy na to wszystko. Żadne z nas nie chciało zburzyć tej ciszy. Wluliłam się w niego, a on dodatkowo przykrył mnie swoim swetrem. Siedzieliśmy i obserwowaliśmy gwiazdy, księżyc.
-Nie chce wracać.-nagle powiedział Facundo.
-Ja też...-spojrzałam na jego twarz, którą oświetla księżyc.
-Chce zostać tu z tobą na zawsze... Kocham cię i to bardzo!- pocałował mnie w czoło.
-Ja ciebie też. Szkoda, że już jutro musimy wyjechać.-oparłam głowę o jego ramię. Szczerze mówiąc nie martwiła się o nic bo spakowaliśmy się już w miarę ogarneliśmy dom. Tak bardzo chce tu jeszcze zostać z nim.
-Kochanie ty cała drżysz. Chodź wejdziemy już do środka.-noc minęła nam szybko. Odrazu po wejściu do domu poszliśmy spać. Następnego dnia wstaliśmy wcześnie rano i wyruszyliśmy w drogę powrotną do Bełchatowa. Nie wiem dlaczego, ale dzisiejszego dnia byłam smutna nie miałam ochoty z nikim rozmawiać. Dlaczego? Bo wieczorem gdy kładłam się spać mój telefon zadzwonił. To był Patryk moja była miłość. Znów mówił, że mnie kocha znów chce zawrócić mi w głowie. Nie chce go już znać. On wciąż chce tylko zepsuć mi życie. To prawda kiedyś się kochaliśmy byliśmy najszczęśliwsza parą na świecie. Właśnie, ale to było dawno temu. Kocham Facundo i nic tego nie zmieni...
PERSPEKTYWA FACUNDO
Ania od rana jest jakaś nieobecna. Nie wiem dlaczego może to przez ten wieczorny telefon. Wiem tylko tyle, że dzwonił do niej jakiś chlopak. Wyszła do drugiego pokoju i rozmawiała z nim przez chwilę. Nigdy nie wychodzi z pokoju. Poszedłem za nią wiem nie powinienem, ale martwiłem się o nią. Krzyczała do telefonu, że to już koniec, że ma się już odczepić. Nie mogłem nic zrozumieć o co w tym chodzi. Oczywiście chciałem z nią pogadać, ale nic nie chciała mi powiedzieć.
PERSPEKTYWA ANI
Jedziemy tak już dłuższy czas. Patrzę wciąż w okno. Wciąż myślę o Patryku. Nagle Argentyńczyk powiedział.
-Powiesz mi w końcu co cię dręczy?-popatrzył na mnie smutnym wzrokiem.
-Nie nic...-nie chce mu mówić o Patryku bo to nie istotne.
-Przecież widzę...-nie dawał za wygraną.
-Tęskie za chłopakami ze Skry.-musiałam mu cokolwiek powiedzieć bo by się nie odczepił i tym samym sprowokowałam go do interwencji. Nagle zatrzymał się na poboczu. Zgasił silnik.
-Nigdzie nie pojedziemy dopóki nie powiesz mi o co chodzi.-spuściłam głowę w dół nie chciałam mu zaprzątać myśli.
-Nigdy nie dajesz za wygraną?
-Jeśli chodzi o ciebie to nigdy. Kochanie wiesz, że możesz powiedzieć mi wszystko.-popatrzył na mnie pobłażliwie i uśmiechnął sie lekko.
-Wiem...ale ja...-nie mogłam z siebie tego wyrzucić nie wiem dlaczego.
-Jak to powiesz będzie ci lepiej uwierz mi.
-Wczoraj dzwonił do mnie Patryk mój były chłopak....
-I co nie jesteś pewna?-wiedziałam, że chodziło mu o zaręczyny. Wyczułam w jego głosie strach.
-Jestem pewna wszystkiego.-uśmiechnęłam się delikatnie.
-Tylko?
-Sama nie wiem. Wiesz co nie przejmójmy się nim. Jedźmy już bo się znów spóźnimy.-po moich słowach ruszyliśmy w stronę Bełchatowa. Kilka godzin później byliśmy już na miejscu. W mieszkaniu czekał już na nas Nicolas.
-Dzień dobry!
-Cześć!-jak zwykle chłopaki musieli pobić się troszkę na żarty. Czasem zachowują się jak dzieci.
-Hej, a ja?!-musiałam się upominać, o to żeby Nico się ze mną przywitał. Po chwili podszedł i przytulił mnie bardzo mocno.
-Cieszę, sie że już jesteście!-wykrzyczał. Tego samego dnia Conte wprowadził sie do mnie. Chłopaki wieczorem wyszli na miasto, ale ja nie mogłam zostać sama. Więc za dzwoniłam po Justyne. Na nią mogłam zawsze liczyć. Dominika pojechała jak zwykle na swoją wycieczke. Ona bardzo lubi podróżować, a już zwłaszcza z tym swoim chłopakiem. Justyna była u mnie po kilku minutach. Miałam szczęście bo przyjeżdżała obok mojego miasteczka. Jak zwykle wpadła do mieszkania bez pukania i przytuliła mnie mocno.
-No cześć! Opowiadaj jak było!
-Hej! A może pierwsze ty opowiesz?
-No wiesz Justin jest szalony i robił mi niespodzianki.
-O jakie?-zaciekawiłam sie.
-Skok z spadochronu i romantyczne kolację we dwoje wiesz jak to z nim czasem bywa.
-No no to nie możesz narzekać.-zaśniałam się.
-No, a ty?-poczerwieniałam.
-Co ty taka czerwona? W buraka sie chcesz zamienić?!-na te słowa obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-Dobra no mów. Zrobiliścje to?!-przysunęła się bliżej do mnie coraz bardziej zaciekawiona. Skinęłam głowa. W tej chwili nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Kiedy? No mów.-uśmiechnęła się.
-Ostatniego dnia...
-Dalej!
-No siedzieliśmy przed domem. Potem poszliśmy sie położyć. Nagle zadzwonił Patryk no byłam zła. Nie chciałam gadać o tym z Facu. Gdy widziałam, że jest mu przykro zaczęłam coś mu tam mówić. I nagle mnie pocałował. Jakby chciał tym powiedzieć "nie przejmój się". Ten pocałunek trwał bardzo długo oderwaliśmy swoje usta dopiero w tędy gdy zabrakło nam powietrza w pucach. Patrzył na mnie przez chwilę i znów nasze usta zaczęły sie do siebie zbliżać...
-Dalej już nie musisz mówić wiem co było potem.-uśmiechnęła sie lekko. Przez cały wieczór gadałyśmy o Conte i Boberze.

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz