Kochanie damy sobie radę.

433 19 2
                                    

Kilka tygodni później. Siedze sama w łazience patrzę na test. Czy to prawda? Czy ja mogę być w ciąży? Wciąż patrzę, a tu ten sam wynik dwie kreski. Nie, nie mogę w to uwierzyć. Nagle po chwili ktoś wchodzi do mieszkania. Szybko ocieram łzy. Wstaje i idę do przed pokoju.
-Kochanie wróciłem! Gdzie jesteś?-w mieszkaniu rozległ się jego dośny głos.
-Tu jestem...-wciąż mimowolnie zaczęły mi płynąć łzy po policzkach.
-Co sie stało skarbie?!-podbiegł do mnie.
-Facundo...ja...ja jestem w ciąży...
-Naprawdę? Kochanie to wspaniała wiadomość!-zaczął skakać po całym mieszkaniu z radości. Nagle podbiegł do mnie i uniusł mnie wysoko nad siebie.
-Facu! Puść mnie.-nie potrafię cieszyć się tak jak on. Jestem zbyt przerażona. Nie potrafię sobie wyobrazić mnie jako matki mam tyle planów, marzeń... Usiedliśmy na kanapie.
-Aniu...Kochanie poradzimy sobie. Słyszysz pomogę ci.-przytulił mnie i pocałował w czoło. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Obydwoje wiedzieliśmy kto to.
-Hej gołąbeczki! No dość już tych przytulanek.-krzyknął Nico. -Cześć.-cicho powiedziałam. Usiadł szybko koło Facu i popatrzyl na mnie.
-Ej co się stało?-po tych słowach przesiadł się do mnie.
-Ty cwaniaczku chcesz być chrzestnym?-zaczął się śmiać Facundo.
-Hoho no no jestem w szoku, ale się zgadzam!-poklepał Conte po plecach.
-To teraz kochanie ja się wszystkim już zajmę. Będę gotował, sprzątał i tak dalej.-uśmiechnął się.
-Ty sprzątać?-Uriarte wybuchnął śmiechem.
-Zamknij się baranie! Uwierz mi skarbie teraz będę miał dwa tygodnie wolnego to ci udowodnie.
-Facundo sprzątacz!-znów rozległ się śmiech Nicolasa. Po chwili Conte zgromił go wzrokiem.
-Hej stary wyluzuj.-uśmiechnął się Argentyńczyk. Już nie byłam załamana chłopaki bardzo mnie rozweselili. Dzień i wieczór minął mi świetnie. Następnego dnia obudził mnie Facu z ciepłą herbatką.
-Dzień dobry słonko. Na co masz dziś ochotę?-otworzyłam oczy, a tam zobaczyłam uśmiechniętego Argentyńczyka. -Witaj skarbie! Na razie na nic, ale przygotuj się na jakieś zachcianki.-posłałam mu promienny uśmiech. Siedzieliśmy tak jeszcze przez chwilę w końcu postanowiłam sie ubrać. Po chwili rozległ się dzwonek do drzwi. Byliśmy pewni, że to znów Uriarte. Nic bardziej mylnego.
-No wchodź już!-krzyknął z pokoju Conte. Nagle jakiś mężczyzna wszedł do mieszkania.
-Dzień dobry synu!-Facu przywitał się z ojcem.
-Tata? Co ty tu robisz?-mówiąc to był wyraźnie zaszokowany.
-Wpadłem cię odwiedzić, a kto to?
-Dzień dobry jestem Anka...-powiedziałam nieśmiale.
-Tato Ania jest moją dziewczyną...-ojciec Conte przyjacielsko mnie przywitał.
-Od kiedy? Czemu nic nie mówiłeś?-usiedli na kanapie, a ja zaczęłam robić kawę.
-No będzie już rok no nie mówiłem bo nie było czasu wiesz treningi, mecze i tak dalej.
-Planujecie coś poważniejszejgo czy tylko to taka przygoda?
-No tato oświadczyłem się Ani. No i jest w ciąży.
-Facu powiedz mi ty ją kochasz czy tylko żenisz się z nią dla wpadki?
-Kocham ją i to najbardziej na świecie!-wyszczeżył swoje zęby.
-No to gratulacje, no ale wiesz mogłeś się chodź zabezpieczyć.-roześmiał się pan Hugo i poklepał Facu po ramieniu.
-Tato...
-Proszę ma pan tu kawę.-uśmiechnęłam się do niego.
-Dziękuję, ale mów mi Hugo.-odwzajemnił mój uśmiech.
-Dobrze...Hugo.-usiadłam obok Facu.
-No to, w którym miesiącu ciąży jesteś?-zrobił łyk kawy.
-Jeszcze nie miesiąc dopiero 3 tydzień.
-No to jeszcze musisz poznać matkę Facu mówię ci dogadacie się jesteście do siebie bardzo podobne z charakteru.-rozmawialiśmy bardzo długo. Hugo jest naprawdę świetny.

_______________________________
Przepraszam, że tak długo nie pisałam, ale nareszcie coś oddałam. Może krótsze, ale wydaje mi się, że warte uwagi. Dajcie znać czy wam się podoba. :)

Prawdziwa MiłośćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz