UWAGA! SCENA SAMOBÓJSTWA
Lucrecia's POV
Siedziałam skulona przy ścianie i wpatrywałam się w jeden punkt. Czułam jak całe moje ciało jest brudne i zapewne pięknie już nie pachnie. Od kilku dni jestem w innym pomieszczeniu. Dalej jest to jakaś piwnica, jednak bardziej zadbana niż ta, w której byłam przed nalotem zamaskowanych ludzi.
Z każdym dniem czułam się coraz bardziej zmęczona, a mój stan psychiczny się pogarszał. Każdego kolejnego dnia czułam, że nikt mnie już nie uratuje, a wszyscy o mnie zapomnieli. Nie wiem co się dzieje z moimi najbliższymi. Widzę jedynie upływające dni przez małe okienko w ścianie.
Jestem tu już tyle dni i nikt nie jest w stanie mi wytłumaczyć co się dzieje i dlaczego tutaj jestem. Każdego dnia przychodzi tu mężczyzna w ciemnych, blond włosach i podaje mi posiłek ale nie jest skory na żadne rozmowy, czy wytłumaczenie po co ja tu jestem.
— Wstawaj, szef chce cię widzieć. — nagle do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna, który mnie porwał. Podszedł do mnie i złapał mnie za ramię. Na moich policzkach pojawiły się kolejne łzy. Mężczyzna wyprowadził mnie z pomieszczenia, a ja potykałam się o swoje nogi w zniszczonych już sandałach, które miałam na imprezie. Nie byłam nawet w stanie podnieść głowy, więc całą drogę do nieznanego mi pomieszczenia, w którym znajdował się mężczyzna przemierzałam w ciszy i nawet nie patrzyłam co mnie otacza. Widziałam tylko ciemne, drewniane podłogi, po których stąpałam z mężczyzną. Mężczyzna z blizną przystanął, dalej trzymając mnie za ramię i zapukał w drewniane drzwi, by po chwili wejść do środka. Mój oprawca popchnął mnie w stronę dużego czarnego biurka, przed którym stał ten sam blondyn, który przychodził do mnie z jedzeniem.
— Chciałbym porozmawiać na osobności z naszym gościem. — niski, męski głos rozniósł się po małym pomieszczeniu. Mężczyzna z bliznami kiwnął głową i zostawił mnie samą z blondynem.
— Pewnie chciałabyś skorzystać z łazienki, prawda? — zagadnął po tym jak przez dłuższą chwilę przyglądał się mi. Oczywiście, że marzę o długiej kąpieli i skorzystania z normalnej toalety, ponieważ załatwianie się w jakimś wiaderku nie należało do najprzyjemniejszych.
— Tak. — szepnęłam nawet nie patrząc na twarz mężczyzny, który na moje słowna westchnął głośno.
— I co ja mam z tobą zrobić? — zapytał zapewne retorycznie, więc nie wysilałam się na jakąkolwiek odpowiedź. — Zaufaj mi, a wtedy łatwiej zniesiesz ten czas. — dodał po chwili namysłu. Otworzyłam szeroko oczy i w tym momencie spojrzałam na niego po raz pierwszy od wejścia do tego gabinetu.
— Jak? — szepnęłam, będąc na pograniczu wyczerpania psychicznego.
Jak mój oprawca może mnie prosić o zaufanie? W żaden sposób nie zawiniłam, a spotyka mnie coś takiego.
— Przyjdzie odpowiedni moment na pytania. Teraz nie zadawaj ich. — westchnął. — Będziesz mogła skorzystać z łazienki pod warunkiem, że nie zrobisz niczego lekkomyślnego. Żadne skakanie z okna nie pomoże ci bo jesteśmy na odludziu, a moi ludzie strzegą tego miejsca z każdej strony. — zakończył wywód.
Patrzyłam się na niego w ciszy bo nie miałam nic odpowiedniego do powiedzenia. Nie mam pojęcia czy chce mnie wykorzystać w najobrzydliwszy sposób czy może zabić. W mojej głowie było pełno scenariuszy ale żaden nie kończył się szczęśliwie. Blondyn złapał moje ramię i zaczął wyprowadzać z pomieszczenia.
Przerażona szłam za nim nawet nie oglądając się przed siebie. Nagle przystanęliśmy przy kolejnych brązowych drzwiach na tym samym piętrze co gabinet, w którym przed chwilą byliśmy. Otworzył drzwi do pomieszczenia i popchnął do środka, a moim oczom ukazała się niewielka łazienka. Była zachowana w ciemnych odcieniach poprzez szare, połyskujące płytki. W rogu znajdował się przeszklony prysznic z czarnymi oblamówkami, a obok czarna, połyskująca szafka i zlew z dużym lustrem.
— Idź się umyć. Swoje rzeczy masz na szafce. Tylko szybko. — odpowiedział i stanął twarzą do drzwi. Zmarszczyłam brwi na myśl, że tutaj będzie czekał aż się umyję.
— Mogę prosić o chwilę prywatności? To jest niekomfortowe. — zapytałam zawstydzona.
— Przecież masz. — warknął dalej stojąc odwrócony plecami.
— Mógłbyś poczekać za drzwiami? Naprawdę, ja nic nie zrobię. — jęknęłam przestraszona.
— Chcesz wrócić brudna na dół? — krzyknął zirytowany.
— Przepraszam. — szepnęłam i zaczęłam się rozbierać cały czas spoglądając na mężczyznę czy przypadkiem nie odwrócił się, jednak on dalej stał twarzą do drzwi. Odłożyłam swoje brudne ubrania i weszłam pod prysznic. Starłam się jak najszybciej umyć, aby nie naruszyć cierpliwości blondyna. Zakręciłam kurek i woda przestała spływać na moje ciało. Niepewnie wychyliłam się i wyciągnęłam rękę po puchowy, czarny ręcznik, który leżał na połyskującej, czarnej szafce przy prysznicu i opatuliłam się nim.
— Długo? — mruknął zirytowany.
— Chwila. — zająknęłam się i szybko wytarłam ciało. Sięgnęłam po ubrania, które leżały na szafce i zmarszczyłam brwi.
Skąd znalazły się tu moje ubrania? Nie pytając już o to mojego towarzysza założyłam czarne, luźne spodnie i biały top. Zakładając skarpetki zauważyłam żyletkę leżącą na półce. Spojrzałam na mężczyznę czy dalej jest odwrócony do drzwi. Stał dalej w tej samej pozycji, więc bez zawahania zabrałam przedmiot i schowałam do kieszeni spodni.
— Jestem gotowa. — westchnęłam przeczesując ręką moje mokre włosy.
— Świetnie. — odpowiedział zirytowany i złapał moje ramię. Jego długie palce wbijały się w mój obojczyk, kiedy schodziliśmy drewnianymi schodami. Minęliśmy przestronny salon, który był urządzony w stylu dosyć... gotyckim. Niespodziewanie popchnął mnie w stronę kolejnych drzwi i je otworzył. Moim oczom ukazały się stare, drewniane schody, które skrzypnęły pod moim ciężarem.
— Musisz tu zostać. — mruknął i zaprowadził mnie do tej samej piwnicy, w której jestem już od kilku dni. Po chwili usłyszałam zamykanie drzwi na klucz i oddalające się kroki mojego oprawcy. Gdy już nie słyszałam żadnych kroków postanowiłam wyciągnąć skradziony przedmiot. Obróciłam w dłoniach żyletkę, a po mojej twarzy spłynęły łzy. Nie mogę już tak żyć bo wiem, że oni mnie nie wypuszczą. Nie chcę żyć zamknięta w jakiejś piwnicy.
— Przepraszam. — szepnęłam sama do siebie i sunęłam ostrzem po skórze nadgarstków. Czułam pieczący ból, a łzy spływały kaskadami po mojej twarzy. Poczułam lekkość, gdy krew zaczęła wypływać z ran, a ja miałam wrażenie, że odpływam. Chyba tak miało zakończyć się moje życie. W starej piwnicy bez swoich bliskich.
Witam w nowym rozdziale!
Wyjątkowo jest to dla mnie ważny rozdział. Pamiętajcie, aby zwracać szczególną uwagę na swoich bliskich i sami pielęgnujcie swoją psychikę.
Trzymajcie się ciepło, kochani!
CZYTASZ
Honey: Porwij me serce
RomanceOjciec trzymający pod kloszem swoją ukochaną córkę postanawia, aby ten klosz ściągnąć. Po tej decyzji świat nie jest już taki jak był pod ochroną ojca. Zagubiona dziewczyna dopiero poznaje jaki ten świat jest zły, a może po prostu to zło jest jej wł...