Zachęcam do pozostawienia komentarzy lub gwiazdek!POV's NOAH
Siedziałem w jednym z klubów mojego ojca na obrzeżach miasta. Był to jeden z luksusowych klubów, który w ukrytych pokojach zajmował się hazardem i prostytucją. Popijałem whisky z lodem w pomieszczeniu, w którym starsi i bogaci mężczyźni grali w pokera, a wokół nich kręciły się dziewczyny mojego ojca.
W pokoju unosił się zapach dymu tytoniowego po spaleniu zapewne dużej ilości papierosów i cygar przez rozgrywających. Samo pomieszczenie wyglądało jak z filmów pokroju Ojca Chrzestnego.
Na ścianach znajdowała się bordowa, welurowa tapeta z drewnianymi obiciami. Podłoga wyłożona jasnym, drewnianym parkietem, który lśnił w świetle dużego, kryształowego żyrandola oraz kryształowych lampek. Na pustej ścianie znajdował się ogromny obraz ze złotą ramą, za który ojciec wydał ogromną kwotę.
Obok drewnianych drzwi stało masywne, drewniane biuro, przy którym zazwyczaj zajmował miejsce krupier, a aktualnie ja przy nim siedzę, obserwując rozgrywkę i młode dziewczyny, które poubierane były w dosyć skąpe stroje.
— Może dołączysz? — młoda brunetka uśmiechnęła się do mnie, prężąc swoje zgrabne ciało w krótkiej, złotej sukience na cienkich ramiączkach.
Śmiało mogę powiedzieć, że wyglądała gorąco, jednak powstrzymywał mnie fakt, że ma zapewne dziewiętnaście lat i jest dziwką mojego ojca.
— Nie mam humoru na towarzystwo, moja droga. Szukaj innego. — mruknąłem z pogardą i skierowałem swój wzrok na złoty posąg w rogu pokoju.
— Może jeszcze zmienisz zdanie. — przesunęła swoim zadbanym paznokciem po mojej szczęce i odeszła do stołu, przy którym odbywały się rozgrywki.
W żaden sposób nie miałem ochoty na pobyt tutaj, a kolejna szklanka whisky nie pomaga mi ani trochę. Przyjechałem tutaj jedynie po to, aby porozmawiać z ojcem, który ma dla mnie ważne informacje.
— Szef zaprasza do swojego biura. — do pomieszczenia wparował jeden z ochroniarzy mojego ojca, ubrany w standardowy uniform, który składał się z czarnego garnituru i czarnej koszuli oraz złotej plakietki z imieniem.
Odstawiłem swoją szklankę i ruszyłem do wyjścia. Gabinet ojca znajdował się obok pokoju, w którym się siedziałem. Bez żadnego uprzedzenia wszedłem do pomieszczenia i zająłem miejsce przed mahoniowym biurkiem ojca.
— Wzywałeś mnie, ojcze. — zacząłem pewnie i spojrzałem się na mężczyznę przede mną.
Wyglądał jak moja kopia tylko o wiele starsza, jednak jak na sześćdziesiąt lat trzymał formę. Głównie formę w organizacji i interesach.
— Tak, synu. Dostałem informację, że przez niedotrzymanie obietnicy Davis został ściągnięty wczoraj. Nikt z rodziny nie wiedział o jego organizacji, więc albo się rozpadnie, albo przejmie jego prawa ręka. Już w żaden sposób nikt nie zagraża nam, więc możesz wypuścić dziewczynę albo oddać ją mi. Akurat brakuje mi jednej dziwki w Sheffield. — mruknął, odpalając swoje cygaro.
— Czyli tylko o to chodziło? Przecież mogłeś sam go zabić. — warknąłem zirytowany.
— Chciałem, żeby cierpiał i przy okazji nie ściągać na siebie uwagi. Alex był rozwścieczony, że Davis nie dotrzymał obietnicy, a wiesz jak to u niego się kończy. Bardzo powolna i bolesna smierć, a utrata jedynej córki musiała również go złamać. Dostał odpowiednią karę. Pora zakończyć plan i zrobić porządek z dziewczyną. — zaciągnął się swoim cygarem i pokazał dłonią na drzwi na znak, że rozmowa jest zakończona.
Bez zbędnego gadania kiwnąłem głową na pożegnanie i opuściłem budynek klubu. Nie podoba mi się decyzja ojca i to, że straciłem tyle czasu na nic. Teraz jedynie zostało mi wypuszczenie Lucrecii, jednak nie chciałem tego robić. Jeszcze nie w tym momencie. Ta piękna kobieta owładnęła mój umysł w ostatnim czasie i nie chciałem jeszcze jej uwolnić. Nie mogę też powiedzieć jej o śmierci ojca bo wiem, że nie ma ona nikogo. Było mi jej żal, a wszystko stało się przeze mnie.
— Wracamy, szefie? — mój ochroniarz stał przy aucie i czekał na moje polecenie.
Kiwnąłem głową na potwierdzenie i wsiadłem na tył czarnego auta.
Całą drogę nie mogłem skupić się na niczym innym. W myślach miałem tę drobną kobietę. Zawładnęła moim umysłem i nie potrafiłem jej w żaden sposób wymazać. Zasługuje na szczęście, jednak nie jestem gotowy na jej odejście. Nie powinienem o niej myśleć, a nawet nie czuć, że zaczyna mi zależeć na Lucrecii.
Pijąc kolejną szklankę whisky w salonie, rozmyślałem w dalszym momencie o słodkiej brunetce. Nie mam pojęcia czy to tak alkohol na mnie działa czy jakaś siła wyższa ale potrzebowałem przytulic ją do siebie. Potrzebowałem, aby objęła mnie swoimi ramionami.
Nie wiele myśląc skierowałem się do jej pokoju. Bez zbędnego pukania wparowałem do pomieszczenia pochłoniętego ciemnością. Kobieta leżała odwrócona do mnie plecami i zapewne spała bo nie odwróciła się na dźwięk otwieranych drzwi.
Niepewnie podszedłem do łóżka i położyłem się obok niej, przez co wzdrygnęła się.
— Nie śpisz. — stwierdziłem, a dziewczyna przekręciła się swoim ciałem w moją stronę.
— A ty śmierdzisz alkoholem. — mruknęła smutno.
Jej oczy nie wyrażały nic oprócz zawodu. Były opuchnięte od płaczu, a policzki zaróżowione.
— Bardzo czuć? — zapytałem kompletnie bez namysłu.
Nie wiedziałem nawet po co tu przyszedłem i o czym z nią rozmawiać.
— Tak, chyba dużo wypiłeś. — skrzywiła się, na co zaśmiałem się cicho.
— Wiesz, Lucrecio. Straciłem wiele osób w swoim życiu, na których mi bardzo zależało. Tak naprawdę zależało. — zacząłem cicho. — Moja matka umarła jak byłem młody i nawet nie zdążyłem się z nią pożegnać. Moja siostra odeszła rok temu. Przegrała z chorobą w momencie, kiedy pokłóciliśmy się o pracę. Moja narzeczona została zamordowana dzień przed ślubem przez zatargi mojego ojca z innymi organizacjami. Wszyscy, na których mi zależało odeszli. — mój głos zadrżał.
— Przykro mi. Musiała być to ogromna strata i nie mogę sobie nawet wyobrazić jak było ci ciężko wtedy. — powiedziała cicho i ujęła moją dłoń w swoją.
— Lucrecio, a ty mnie zostawisz? — wypaliłem, na co dziewczyna znieruchomiała. — Chyba zaczęło mi na tobie zależeć. — dokończyłem, gdy nie usłyszałem żadnej odpowiedzi od kobiety.
— Noah, nie wiem co ci powiedzieć. Mam mętlik w głowie i sama nie wiem czy ja myślę racjonalnie czasami. Jestem zamknięta w czterech ścianach, odizolowana od ludzi i całego świata. Od wszystkiego. — powiedziała, a jej głos się załamał.
— Chcę ci to wynagrodzić. Zobaczysz, wszystko wróci do normy i będziemy mogli normalnie żyć. Razem.
— Jesteś w stanie zapewnić mi to? Że już nigdy więcej nie będę musiała przechodzić tego wszystkiego? — w jej oczach można było dostrzec małe iskierki, które ledwo tliły się.
— Postaram się wszystko zmienić i żebyś zapomniała o tym wszystkim co było. Będziesz miała wszystko. — szepnąłem i wpiłem się w pełne, malinowe usta kobiety, które za każdym razem doprowadzały mnie do szaleństwa.
Lucrecia bez żadnego sprzeciwu oddawała mi każdy pocałunek z taką samą żarliwością.
— Jak to wszystko rozwiążemy? — przerwała pocałunek i ułożyła swoją głowę na moim ramieniu.
— Nie pytaj. Damy radę. — westchnąłem ciężko i ucałowałem czoło brunetki.
Sam nie wiedziałem do końca jak to wszystko rozwiązać i jak przekazać jej informację o śmierci ojca.
Witajcie!
Rozdział późno ponieważ cały dzień w trasie.
CZYTASZ
Honey: Porwij me serce
RomanceOjciec trzymający pod kloszem swoją ukochaną córkę postanawia, aby ten klosz ściągnąć. Po tej decyzji świat nie jest już taki jak był pod ochroną ojca. Zagubiona dziewczyna dopiero poznaje jaki ten świat jest zły, a może po prostu to zło jest jej wł...