Zachęcam wszystkich do zostawiania komentarzy i gwiazdek :)
Nie przyglądając się dłużej, sama zabrałam się za strzelanie i próbowałam oddać choć jeden celny strzał. Niezbyt mi to wychodziło, jednak czułam w tym wszystkim dobrą zabawę.
Mogłam oderwać się od wszystkiego co działo się w ostatnim czasie i kompletnie nie myśleć o zmartwieniach. Czułam się tak błogo, jakbym przebiegła długi maraton i w końcu mogłabym położyć się do łóżka na odpoczynek.
Może dzięki takim zagrywkom uda mi się w stu procentach zdobyć zaufanie Noah, a ja stanę się wolna od błędów ojca.
— Myślę, że starczy na dzisiaj. Jesteś głodna, Lucrecio? — nagle zapytał blondyn, gdy odłożył broń na drewniany stół.
— Bardzo. — westchnęłam, a mężczyzna zabrał ode mnie broń i zaczął się kierować w stronę domu.
— Niedługo wrócimy tutaj z powrotem. Widzę, że podoba ci się. — uśmiechnął się, gdy mijaliśmy ochroniarzy Noah.
Mężczyzna jedynie skinął w naszą stronę i odszedł, a my weszliśmy do domu. Udaliśmy się w stronę tej samej jadalni, w której zawrzeliśmy umowę.
Blondyn zajął swoje miejsce jak ostatnio, a ja na przeciw jego. Na stole były już podane dania i kieliszki z czerwonym winem.
— Smacznego, Lucrecio. — mruknął Noah i upił łyk wina z kieliszka.
Jedliśmy w milczeniu naszą kolację, ponieważ nikt nie chciał psuć tej jak nad zwyczaj przyjemnej ciszy.
Co jakiś czas zerkaliśmy na siebie, lecz po chwili któreś z nas odwracało wzrok na swój talerz. Delektowałam się swoim pysznym kurczakiem z farszem grzybowym i puree ziemniaczanym.
— Myślę, że musisz w końcu porozmawiać z Valerio. — nagle ciszę przerwał Noah.
— Nie wydaje mi się, że to jest odpowiedni na to moment. — chrząknęłam.
— Może lepiej będzie jak oboje porozmawiacie i zakopiecie topór wojenny. — upił solidny łyk wina.
— Problem w tym, że nie wiem czy chcę go zakopać. — westchnęłam.
Od kiedy zobaczyłam Valerio w tym domu, poczułam się dotkliwie zdradzona. Nie wiem czy będę mogła znów zaufać mojemu już byłemu przyjacielowi. Zawiódł mnie w momencie, kiedy czułam od niego największe wsparcie.
— On nie jest zły. — mruknął Noah.
— Zdradził mnie i nie wiem czy będę w stanie znów na niego spojrzeć jak kiedyś. W ostatnim czasie wszyscy, którzy byli dla mnie ważni tak po prostu mnie zostawili i zdradzili. Nie mam nikogo, Noah. — zamrugałam oczami bo znów czułam, że zbierają mi się łzy.
— Wiem jak to wygląda, jednak musisz wiedzieć, że Valerio nie chciał cię skrzywdzić. Jemu zależy na waszej przyjaźni. — niespodziewanie blondyn wstał ze swojego krzesła i podszedł w moją stronę.
Oparł się biodrami o stół i przyglądał się mojej twarzy. W tym momencie walczyłam sama ze sobą, aby łzy nie opuściły moich oczu. Nie chcę kolejny raz płakać.
— Jakby nie chciał mnie skrzywdzić to nie pozwoliłby na to wszystko. — uniosłam dłonie, pokazując na mężczyznę. — Jakby nie chciał mnie skrzywdzić to byłabym w swoim domu i zajmowałabym się swoim nudnym życiem, które bardzo lubiłam! — krzyknęłam, a łzy niekontrolowanie płynęły po policzkach.
Nie chciałam tego, jednak nie potrafiłam się powstrzymać. Czułam znów ból w sercu, który z kolejnymi łzami był mocniejszy. Zdrada jest największym bólem jaki doświadczyłam w życiu.
— Uspokój się.
— Mam się uspokoić? Ja? Czy ty się słyszysz w tym momencie? — krzyknęłam, wymachując dłońmi.
Wstałam z krzesła, a mężczyzna niespodziewanie złapał mnie w swoje ramiona i przycisnął do swojej twardej klatki piersiowej.
— Już spokojnie, Lucrecio. — szepnął i zaczął głaskać moje włosy.
Zaciągnęłam się jego zapachem i poczułam woń perfum, pomieszanej z dymem papierosowym. Ta mieszanka wraz z ramionami Noah były dla mnie ukojeniem.
Wtuliłam się mocniej w ciało blondyna i pozwoliłam sobie, aby łzy swobodnie spływały po mojej twarzy.
— Przepraszam, jestem okropną beksą. Nie powinnam tego robić. — westchnęłam w ramię mężczyzny, na co roześmiał się i dalej tulił mnie do swojego ciała.
— Nigdy nie spodziewałem się, że będę pocieszał porwaną kobietę. — zaśmiał się, głaskając mnie po włosach.
— Nie chcę tak żyć. — szepnęłam zrezygnowana.
— Kiedyś to wszystko... Minie. — zawahał się, a jego ciało nieznacznie się napięło. — A teraz idź do siebie. Muszę wyjść. — mruknął i odsunął się ode mnie.
— Dobranoc, Noah. — pociągnęłam nosem i wyszłam z pomieszczenia, nawet nie czekając na odpowiedź ze strony blondyna.
Po drewnianych schodach udałam się do swojego, tymczasowego pokoju i położyłam się na łóżku.
Jedynie co mogłam robić to leżeć bezczynnie w łóżku i rozmyślać, ponieważ nie miałam żadnej styczności ze światem zewnętrznym od kilku miesięcy.
Nie mogę skorzystać z telefonu, ani nawet z głupiej telewizji. Nie wiem co się dzieje na świecie i jedyną moją rozrywką jest wymyślanie historii, które i tak nigdy się nie wydarzą. Czasami są tak bardzo absurdalne, że nie mogę uwierzyć jak na nie wpadłam.
Przez brak kontaktu ze światem moja wyobraźnia jest jeszcze bardziej pobudzona i stwarza mi figle.
Tworzę wewnętrzne monologi sama ze sobą lub odtwarzam w głowie stare rozprawy, które wygrałam w swoim życiu, a czasami nawet wyobrażam sobie sprawę, którą mam prowadzić.
Przez ten czas wymyśliłam tyle przemówień końcowych i argumentów na korzyść klienta, że teraz byłabym w stanie wygrać każdą rozprawę przez kolejne lata.
Stałabym się wielkiej sławy prawnikiem z dużą ilością wygranych spraw. Założyłabym swoją kancelarię, która byłaby znana w całej Anglii, a nawet w wielu innych krajach.
Poznałabym mężczyznę swojego życia, który razem ze mną prowadziłby kancelarię. Gdyby rozrosła się do dużych rozmiarów, oddałabym ją mężczyźnie swojego życia i zostałabym jego żoną. Wzięlibyśmy kameralny ślub w pięknej kaplicy na Sycylii, a potem delektowalibyśmy się naszym małżeństwem na jakiejś wyspie podczas miesiąca miodowego.
Razem mielibyśmy gromadkę uroczych dzieci, a ja byłabym przykładną żoną i matką dla mojego cudownego męża i dzieci. Nigdy nie zdradzilibyśmy się i obchodzilibyśmy się z należytym szacunkiem.
Spełniłabym swoje marzenia i byłabym szczęśliwa, jednak teraz zostaje mi siedzenie w tym przeklętym pokoju i gapienie się w sufit.
Wszystko brzmi jak marzenia nastolatki i w jakimś stopniu mogą brzmieć beznadziejnie, jednak nie dbam już o to.
Nigdy nie poznam swojego idealnego mężczyzny i właściwie to mogę zapomnieć o tym bo pewnie Noah nie będzie chciał mnie wypuścić. Jeżeli mężczyzna zaufa mi do takiego stopnia to będę mogła stąd odejść i zapomnieć o wszystkim.
Wtedy Stany Zjednoczone stoją przede mną otworem. Moi dziadkowie od strony mamy są rodowitymi Amerykanami, więc może w nich miałabym wsparcie chociaż od kiedy rodzicie wzięli ślub tak dziadkowie nigdy nie odezwali się do mamy, a w szczególności do ojca.
Z opowieści Lilith wiem, że dziadkowie nigdy nie przepadali za moim ojcem i uważali go za największe zło. Najwidoczniej nie pomylili się i chcieli uchronić swoją córkę przed demonem, jednak nie wyszło im to.
Mnie też nie udało się ochronić i jestem w tym miejscu. Chciałabym ich poznać i dowiedzieć się o swojej rodzinie coś więcej, ponieważ ja wiem bardzo mało i są to jedynie krótkie opowieści Lilith lub mojego ojca.
Witajcie, kochani!
Bardzo się cieszę, że ktoś tu zagląda i dziękuję za to :)
CZYTASZ
Honey: Porwij me serce
RomanceOjciec trzymający pod kloszem swoją ukochaną córkę postanawia, aby ten klosz ściągnąć. Po tej decyzji świat nie jest już taki jak był pod ochroną ojca. Zagubiona dziewczyna dopiero poznaje jaki ten świat jest zły, a może po prostu to zło jest jej wł...