Rozdział XII

840 19 2
                                    

Zachęcam wszystkich do zostawiania komentarzy i gwiazdek :)


Nie przyglądając się dłużej, sama zabrałam się za strzelanie i próbowałam oddać choć jeden celny strzał. Niezbyt mi to wychodziło, jednak czułam w tym wszystkim dobrą zabawę.

Mogłam oderwać się od wszystkiego co działo się w ostatnim czasie i kompletnie nie myśleć o zmartwieniach. Czułam się tak błogo, jakbym przebiegła długi maraton i w końcu mogłabym położyć się do łóżka na odpoczynek.

Może dzięki takim zagrywkom uda mi się w stu procentach zdobyć zaufanie Noah, a ja stanę się wolna od błędów ojca.

— Myślę, że starczy na dzisiaj. Jesteś głodna, Lucrecio? — nagle zapytał blondyn, gdy odłożył broń na drewniany stół.

— Bardzo. — westchnęłam, a mężczyzna zabrał ode mnie broń i zaczął się kierować w stronę domu.

— Niedługo wrócimy tutaj z powrotem. Widzę, że podoba ci się. — uśmiechnął się, gdy mijaliśmy ochroniarzy Noah.

Mężczyzna jedynie skinął w naszą stronę i odszedł, a my weszliśmy do domu. Udaliśmy się w stronę tej samej jadalni, w której zawrzeliśmy umowę.

Blondyn zajął swoje miejsce jak ostatnio, a ja na przeciw jego. Na stole były już podane dania i kieliszki z czerwonym winem.

— Smacznego, Lucrecio. — mruknął Noah i upił łyk wina z kieliszka.

Jedliśmy w milczeniu naszą kolację, ponieważ nikt nie chciał psuć tej jak nad zwyczaj przyjemnej ciszy.

Co jakiś czas zerkaliśmy na siebie, lecz po chwili któreś z nas odwracało wzrok na swój talerz. Delektowałam się swoim pysznym kurczakiem z farszem grzybowym i puree ziemniaczanym.

— Myślę, że musisz w końcu porozmawiać z Valerio. — nagle ciszę przerwał Noah.

— Nie wydaje mi się, że to jest odpowiedni na to moment. — chrząknęłam.

— Może lepiej będzie jak oboje porozmawiacie i zakopiecie topór wojenny. — upił solidny łyk wina.

— Problem w tym, że nie wiem czy chcę go zakopać. — westchnęłam.

Od kiedy zobaczyłam Valerio w tym domu, poczułam się dotkliwie zdradzona. Nie wiem czy będę mogła znów zaufać mojemu już byłemu przyjacielowi. Zawiódł mnie w momencie, kiedy czułam od niego największe wsparcie.

— On nie jest zły. — mruknął Noah.

— Zdradził mnie i nie wiem czy będę w stanie znów na niego spojrzeć jak kiedyś. W ostatnim czasie wszyscy, którzy byli dla mnie ważni tak po prostu mnie zostawili i zdradzili. Nie mam nikogo, Noah. — zamrugałam oczami bo znów czułam, że zbierają mi się łzy.

— Wiem jak to wygląda, jednak musisz wiedzieć, że Valerio nie chciał cię skrzywdzić. Jemu zależy na waszej przyjaźni. — niespodziewanie blondyn wstał ze swojego krzesła i podszedł w moją stronę.

Oparł się biodrami o stół i przyglądał się mojej twarzy. W tym momencie walczyłam sama ze sobą, aby łzy nie opuściły moich oczu. Nie chcę kolejny raz płakać.

— Jakby nie chciał mnie skrzywdzić to nie pozwoliłby na to wszystko. — uniosłam dłonie, pokazując na mężczyznę. — Jakby nie chciał mnie skrzywdzić to byłabym w swoim domu i zajmowałabym się swoim nudnym życiem, które bardzo lubiłam! — krzyknęłam, a łzy niekontrolowanie płynęły po policzkach.

Nie chciałam tego, jednak nie potrafiłam się powstrzymać. Czułam znów ból w sercu, który z kolejnymi łzami był mocniejszy. Zdrada jest największym bólem jaki doświadczyłam w życiu.

— Uspokój się.

— Mam się uspokoić? Ja? Czy ty się słyszysz w tym momencie? — krzyknęłam, wymachując dłońmi.

Wstałam z krzesła, a mężczyzna niespodziewanie złapał mnie w swoje ramiona i przycisnął do swojej twardej klatki piersiowej.

— Już spokojnie, Lucrecio. — szepnął i zaczął głaskać moje włosy.

Zaciągnęłam się jego zapachem i poczułam woń perfum, pomieszanej z dymem papierosowym. Ta mieszanka wraz z ramionami Noah były dla mnie ukojeniem.

Wtuliłam się mocniej w ciało blondyna i pozwoliłam sobie, aby łzy swobodnie spływały po mojej twarzy.

— Przepraszam, jestem okropną beksą. Nie powinnam tego robić. — westchnęłam w ramię mężczyzny, na co roześmiał się i dalej tulił mnie do swojego ciała.

— Nigdy nie spodziewałem się, że będę pocieszał porwaną kobietę. — zaśmiał się, głaskając mnie po włosach.

— Nie chcę tak żyć. — szepnęłam zrezygnowana.

— Kiedyś to wszystko... Minie. — zawahał się, a jego ciało nieznacznie się napięło. — A teraz idź do siebie. Muszę wyjść. — mruknął i odsunął się ode mnie.

— Dobranoc, Noah. — pociągnęłam nosem i wyszłam z pomieszczenia, nawet nie czekając na odpowiedź ze strony blondyna.

Po drewnianych schodach udałam się do swojego, tymczasowego pokoju i położyłam się na łóżku.

Jedynie co mogłam robić to leżeć bezczynnie w łóżku i rozmyślać, ponieważ nie miałam żadnej styczności ze światem zewnętrznym od kilku miesięcy.

Nie mogę skorzystać z telefonu, ani nawet z głupiej telewizji. Nie wiem co się dzieje na świecie i jedyną moją rozrywką jest wymyślanie historii, które i tak nigdy się nie wydarzą. Czasami są tak bardzo absurdalne, że nie mogę uwierzyć jak na nie wpadłam.

Przez brak kontaktu ze światem moja wyobraźnia jest jeszcze bardziej pobudzona i stwarza mi figle.

Tworzę wewnętrzne monologi sama ze sobą lub odtwarzam w głowie stare rozprawy, które wygrałam w swoim życiu, a czasami nawet wyobrażam sobie sprawę, którą mam prowadzić.

Przez ten czas wymyśliłam tyle przemówień końcowych i argumentów na korzyść klienta, że teraz byłabym w stanie wygrać każdą rozprawę przez kolejne lata.

Stałabym się wielkiej sławy prawnikiem z dużą ilością wygranych spraw. Założyłabym swoją kancelarię, która byłaby znana w całej Anglii, a nawet w wielu innych krajach.

Poznałabym mężczyznę swojego życia, który razem ze mną prowadziłby kancelarię. Gdyby rozrosła się do dużych rozmiarów, oddałabym ją mężczyźnie swojego życia i zostałabym jego żoną. Wzięlibyśmy kameralny ślub w pięknej kaplicy na Sycylii, a potem delektowalibyśmy się naszym małżeństwem na jakiejś wyspie podczas miesiąca miodowego.

Razem mielibyśmy gromadkę uroczych dzieci, a ja byłabym przykładną żoną i matką dla mojego cudownego męża i dzieci. Nigdy nie zdradzilibyśmy się i obchodzilibyśmy się z należytym szacunkiem.

Spełniłabym swoje marzenia i byłabym szczęśliwa, jednak teraz zostaje mi siedzenie w tym przeklętym pokoju i gapienie się w sufit.

Wszystko brzmi jak marzenia nastolatki i w jakimś stopniu mogą brzmieć beznadziejnie, jednak nie dbam już o to.

Nigdy nie poznam swojego idealnego mężczyzny i właściwie to mogę zapomnieć o tym bo pewnie Noah nie będzie chciał mnie wypuścić. Jeżeli mężczyzna zaufa mi do takiego stopnia to będę mogła stąd odejść i zapomnieć o wszystkim.

Wtedy Stany Zjednoczone stoją przede mną otworem. Moi dziadkowie od strony mamy są rodowitymi Amerykanami, więc może w nich miałabym wsparcie chociaż od kiedy rodzicie wzięli ślub tak dziadkowie nigdy nie odezwali się do mamy, a w szczególności do ojca.

Z opowieści Lilith wiem, że dziadkowie nigdy nie przepadali za moim ojcem i uważali go za największe zło. Najwidoczniej nie pomylili się i chcieli uchronić swoją córkę przed demonem, jednak nie wyszło im to.

Mnie też nie udało się ochronić i jestem w tym miejscu. Chciałabym ich poznać i dowiedzieć się o swojej rodzinie coś więcej, ponieważ ja wiem bardzo mało i są to jedynie krótkie opowieści Lilith lub mojego ojca.

Witajcie, kochani!
Bardzo się cieszę, że ktoś tu zagląda i dziękuję za to :)

Honey: Porwij me serceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz