Rozdział 10 *

279 19 4
                                    

13:45

Aleksandra czekała na mężczyznę pod mostem w parku, szanując jego prośbę, z karteczki zostawionej na kocu.

-Chyba nawet mi głupio, że musiałaś czekać. - Aleksandra usłyszała jego głos przy uchu.

-Nic się nie stało... - Usiadła na piasku. - Zaczynajmy. Wydaje mi się, że czas jest teraz ważny. - Sięgnęła po notatnik i ołówek do torby.

-Podoba mi się to zaangażowanie. - Usiadł obok. - Mam jednak pytanie. Chcesz się mnie aż tak bardzo pozbyć, czy jednak chodzi o to kim jestem?

-Jakie to ma znaczenie? - Spojrzała na niego bawiąc się ołówkiem.

-Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie.

-Jakie to ma znaczenie?! - Podniosła na niego głos.

-Żadne. Chce po prostu wiedzieć.

Aleksandra to zignorowała. Jakby nigdy nic zaczęła wywiad i zarazem kolejną notatkę.

-Znam już przebieg poprzednich zbrodni. Ale ta ponoć jest inna. Co jest w niej takiego wyróżniającego?

Westchnął ciężko. Aleksandra w jego oczach stała się okropną służbistką.

-Była przypadkowa i zabiłem dwie osoby. - Rzucił kamyk w wodę.

-Przypadkowa? - Zdawała się być zaintrygowana.

-Tak. Były to dwie kobiety. Widziały mnie, gdy zakrwawiony opuszczałem garaż.

-Więc zginęły zaraz po ojcu przyjaciółki? - Lekko zbił ją z tropu.

-Nie tak zaraz. - Westchnął - Znalazły mnie dopiero po dwóch tygodniach. Weszły do mojego mieszkania i zaczęły się odgrażać, że mnie wsypią. Chciały grubej kasy za milczenie.
-Grubej? - Oderwała wzrok od kartki i przeniosła go na mężczyznę. - To znaczy jak dużo chciały?

-Pięćdziesiąt tysięcy na głowę. Nie miałem tyle wtedy i nie mam tyle obecnie.

-Rozumiem. Więc jak doszło do zabójstwa?

-Powiedziałem im, że mogą zapomnieć o kasie, bo i tak jej nie dostaną. Wtedy szczuplejsza blondynka, nieco wyższa od ciebie, rzuciła się na mnie. (Aleksandra ma ok. 167 cm wzrostu.)

-Podrapała cie, czy coś? - Ze skrywaną zgrozą odkryła, że czuje dreszczyk podniecenia, w oczekiwaniu na kolejne szczegóły.

-Nie zdążyła. Uderzyłem ją u podstawy czaszki i padła nieprzytomna na ziemię. -Puścił kaczkę po wodzie. - Wtedy ta druga, niska brunetka przy kości, mnie zaatakowała.

-Domyślam się, że i ona nic ci nie zrobiła. - Nie patrzyła na niego.

-Troszkę mnie poturbowała. - Wstał i otrzepał spodnie. - Przynieść ci kawy? - Zmienił temat.

-Tak, poproszę. - Uśmiechnęła się. - Latte, jeśli to nie problem.

-A jednak się nie zmieniła. - Szepnął do siebie.

-Mówiłeś coś? - Aleksandra spojrzała na niego.

-Wydawało ci się... No to idę po tą kawę.

16:00

-Proszę, latte dla panienki... - Usiadł za nią, w taki sposób, że miał ją między udami.

-Dziękuję. - Przyjęła kubek, ale nie skomentowała pozycji, w której obecnie się znajdowali.

-Na czym skończyliśmy? - Upił łyk z kubka.

-Mówiłeś, że ta druga cie trochę poturbowała. Czemu? Nie broniłeś się?

-Nie, to nie tak. Ja po prostu nie zauważyłem kiedy na mnie ruszyła. - Odetchnął (jej zapachem :P ). - Miałem rozcięty łuk brwiowy i wargę.

-Jak sobie z nią poradziłeś?

-Nożem sprężynowym. Tym samym, który mam zawsze przy sobie. Zadałem jej 6 pchnięć. Jedno w szyję, cztery w brzuch i jedno w serce.

Aleksandra czuła lekkie podniecenie. Nie chodziło tu o to, że zabił, czy nawet , że jej się podobał. Chodziło o to jak opowiadał. O to, że pragnęła poznać więcej szczegółów.

-A co z tą drugą? - Oparła się plecami o jego tors.

-Cóż. - Uśmiechnął się gdy to zrobiła. - Powiesiłem ją na balustradzie schodów. A najlepsze jest to, że tak naprawdę to nie było moje mieszkanie. Właściciel gdzieś wybył, a ja się zadekowałem.

-A potem zabiłeś? To chyba nierozsądne.

-Nierozsądne to jest zostawić po sobie ślady.

Siedzieli w tej samej pozycji jeszcze trochę. Dokończyli kawę i każde miało pójść w swoją stronę.

-Zaczekaj... Miałeś mi pokazać swoją twarz.

-Wiem o tym. Wszystkie zabójstwa już znasz. Ale jest coś co według mnie urozmaici ten materiał. - Podał jej małą karteczkę. - Obowiązuje strój wieczorowy, resztę informacji masz tu.

-No dobrze... - Wzięła od niego karteczkę i zdębiała. Numer stolika, godzina, fałszywe nazwisko i... Adres jednej z najdroższych restauracji w mieście. Jednak nim zdążyła wydusić słowo, jego już nie było.

________________________________________________________________________
Wielkimi krokami zbliżamy się do końca opowiadania.

Wywiad z seryjnym zabójcąOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz