Rozdział 6

59 8 3
                                    

Poczułam nieświeży oddech na mojej twarzy. Następnie mokre liźnięcie po nosie. Otworzyłam oczy, aby móc zobaczyć szkodnika, który mi przeszkadzał śnić o piwnych oczach.

-Dropsy! - zawołałam radośnie. Śliczny golden retriever pomachał przyjacielsko ogonem. Bawiłam się z nim jak był jeszcze szczeniakiem. Nie do wiary, że mnie rozpoznał - Chłopie, jak ty wyrosłeś! - powiedziałam, a złota płachta włosów skoczyła mi na łóżko. Zaczęłam się śmiać i przytulać do mojego starego przyjaciela - Chyba pora wstawać, co?

Była prawie 10, kiedy zeszłam na dół. Wszyscy prawdopodobnie jeszcze spali, a ja byłam bardzo głodna. Uznałam, że nic się nie stanie, kiedy porządzę się sama w kuchni.

-Bierz wszystko śmiało, nie krępuj się - podskoczyłam z przerażenia, a zza ściany wyłoniła się ciocia z torebka na ramieniu - Mam nadzieję, że bardzo cię nie wystraszyłam - powiedziała promiennie.

-Nie, spokojnie - odwzajemniłam uśmiech

-To dobrze. Bells jadę z Carol do miasta pozałatwiać parę spraw. Przyjedziemy po południu.

-Ok. A gdzie mama? - spytałam, a ciocia wyglądała na zmieszaną, co nie było częstym widokiem.

-Czeka już w samochodzie - odpowiedziała szybko - Dobra, ja lecę. Na razie słońce! - i wyszła z domu. Czy mam się martwić jej dziwnym zachowaniem?

Podeszłam do lodówki. Uznałam, że płatki na mleku to będzie dobre śniadanie. Zastanawiałam się co mogę dzisiaj porobić. Moje myślenie przerwała Lucy, która tanecznym krokiem weszła do kuchni. Dzień chyba jej sprzyjał, bo wyglądała olśniewająco. Miała na sobie różową spódniczkę, biały top, który sięgał jej do pępka oraz japonki. Wyglądała jak modelka, w porównaniu ze mną, która miała na sobie poobcierane, krótkie, jeansowe spodenki czarną bluzkę na ramiączka.

-Hej! - powiedziała promiennie - Jak się spało?

-Hej, cudownie. Serio, łóżko jest takie wygodne, a widok z mojego pokoju jest nieziemski - odpowiedziałam

-Widzę, że już jesz - uśmiechnęła się - Słuchaj, idę dzisiaj na plażę ze znajomymi. Przyłączysz się? - spytała wyczekująco. Czy to dobry pomysł? Jeżeli jej znajomy wyglądają jak ona, to chyba nie mam szans na dobrą opinię - Oj no chodź, nie daj się prosić! - spojrzałam na nią. A może nie będzie tak źle? Przecież w każdej chwili mogę stamtąd iść pod pretekstem bólu głowy.

-No dobra, zgadzam się - a moja kuzynka zapiszczała z radości.

-Ok, to za pół godziny bądź gotowa - powiedziała i czmychnęła się przygotować.

Udałam się na górę, Aby włożyć swój nowy strój kąpielowy. Co prawda był czarny, ale mi się podobał. Na niego założyłam lekką tunikę, która była z białego materiału. Wzięłam torbę, telefon, słuchawki i okulary. Zeszłam na dół dokładnie o tej porze, co prosiła mnie Lucy.

-O jesteś już. Przepraszam, że musiałaś czekać. Nie mogłam znaleźć swoich okularów.

-Nie, nie czekałam. Sama dopiero zeszłam - uspokoiłam ją

Poszłyśmy przez ogród, rozmawiając o chłopakach. Dowiedziałam się, że Lucy ma chłopaka o dwa lata starszego. Mam nadzieję, że go dzisiaj zobaczę. Z opowieści Lucy wywnioskowałam, że na Miami Beach są niezłe ciacha. Zignorowałam wspomnienia o nieziemskiej klacie i piwnych oczach. Opowiadała mi też, że jej przyjaciółki bardzo chcą mnie poznać, co uznałam za miłe. Właśnie weszłyśmy na plażę. Było tutaj o wiele więcej osób niż wieczorem. W sumie, czemu się dziwić? Jest taki skwar, że jedyne o czym każdy myśli to wykąpać się w oceanie.

Just FriendsWhere stories live. Discover now