Rozdział 11

37 6 3
                                    

Kiedy Justin poszedł, uświadomiłam sobie, że nie obejrzałam tego filmu do końca. Przewinęłam do momentu, na którym skończyliśmy zanim zaczął mnie dręczyć łaskotkami. Film był cudowny i wiedziałam, że obejrzę go na pewno jeszcze nie raz. Ale wtedy naszło mnie pytanie, czy przyjaźń damsko-męska zawsze musi się kończyć zakochaniem się w sobie? W sumie nie potrzebnie się martwię, bo jesteśmy przyjaciółmi dopiero od kilku godzin. Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. I wtedy mnie olśniło. Hannah! Ona zawsze wiedziała co robić. Rozsunęłam zasłony, na zewnątrz było ciemno, ale było widać ocean. Zgasiłam telewizor, zapaliłam lampy przy łóżku i wyszłam na balkon. Wybrałam numer Hannah i czekałam, aż odbierze.

-Halo? - usłyszałam niepewny głos.

-Hannah? To ja Bella! - powiedziałam do telefonu.

-Bells?! O matko, ty kretynko! Ty wiesz która jest u mnie godzina? Masz szczęście, że nie śpię! - powiedziała wesoło do telefonu.

-Kurna, na śmierć zapomniałam! - odpowiedziałam przepraszającym tonem.

-Już dobra nic się nie stało - zaczęła się śmiać do telefonu - Dobra laska, opowiadaj co u ciebie! - i rozpoczęłam swoją opowieść. Mówiłam o domu mojej cioci, o Lucy, jej przyjaciółkach, plaży, słońcu, aż wreszcie przyszedł temat na piwnookiego chłopaka...

-No nie gadaj!! I ty idiotko powiedziałaś, że chcesz być tylko jego przyjaciółką?! Facet chce cię nauczyć pływać na desce, zanosi cię do domu, ogląda film, śmieje się z tobą, mówi ci prosto z mostu, że cię pragnie, a ty nic?!

-Hannah ile razy mam ci mówić, że to zwykły podrywacz? Tyle ile on lasek zaliczył w swoim życiu, to pewnie ja tylu facetów na ziemi nie widziałam - westchnęłam - Ale on jest tak cholernie i nieziemsko przystojny! Co ja mam robić? Nie chce się tu wiązać na nic, chociaż z Justinem to i tak nic nie możliwe, bo by mnie zostawił, ale nie chcę. Zakocham się w kimś, a potem i tak będę musiała wyjechać. To niemożliwe.

-Gdyby to był zwykły podrywacz, to by ci dał spokój. Jak będzie z tobą kiedyś, to zrób fotkę i wyślij mi na facebooku. Już ja go ocenię, czy jest ciebie wart - powiedziała, a ja zaczęłam się śmiać do telefonu. I to właśnie dlatego zadzwoniłam do Hannah - Matko Bella zapomniałam ci o czymś powiedzieć!! - zapiszczała mi do telefonu.

-Co się stało wariatko? - zaśmiałam się.

-Tydzień temu byłam z Wesem na randce! A dwa dni temu byłam z nim na imprezie! - wykrzyczała mi do telefonu.

-Z Wesem? Z TYM WESEM?! - krzyknęłam do telefonu - Idiotko czemu do mnie nie zadzwoniłaś!!! I jak całuje ?! - spytałam, a ona zaczęła się śmiać do telefonu.

-Nikt mnie tak nie całował - powiedziała już bardziej zaczarowanym głosem - Bells ta randka tydzień temu była lepsza niż się spodziewałam. Zabrał mnie nad jezioro, a potem jego koledzy zaczęli puszczać fajerwerki. Ja wkurzona, że ich zaprosił i że to są jakieś kpiny, chciałam iść, kiedy na niebie wystrzeliło pytanie: Hannah, czy pójdziesz ze mną na bal?

-Żartujesz? - zapiszczałam radośnie - Hannah to cudownie! Chyba jesteś szczęśliwa co? - spytałam bardziej spokojnym tonem, ale nadal uśmiechając się do siebie.

-Bells, bo ja się chyba zakochałam - powiedziała, a ja się jeszcze bardziej wyszczerzyłam - Słuchaj, niby spotykamy się od tygodnia, ale rozmawiamy jakbyśmy zawsze to robili. Fakt, że jak byliśmy w szkole też ze sobą gadaliśmy codziennie i w ogóle, ale wiesz ten fakt, że jesteśmy razem po prostu mnie uszczęśliwia. Byliśmy przecież przyjaciółmi, ale przyjaźń damsko-męska nigdy nie wypali. Zawsze któreś się zakocha, prawda? - odparła, a ja przetrawiłam jej słowa - Bells, jeżeli chcesz być z nim tylko jako przyjaciele to nie ma sprawy, ale uwierz mi, że im bardziej będziecie się poznawać, to tym bardziej będziecie ze sobą się lepiej czuć i będziecie oboje tego pragnęli.

-Hannah, on póki co to pragnie dobrać się do mojego tyłka, niż do moich uczuć - powiedziałam z wyrzutami, a ona zaczęła się śmiać.

-Nie wierzę, tylko ty potrafisz zepsuć jakiś moment sprośnym komentarzem! - odparła nadal się śmiejąc, a ja za nią - Laska, muszę kończyć. Moim rodzicom chyba nie podoba się fakt, że gadam z kimś o 4 nad ranem. Zadzwoń jeszcze to pogadamy.

-Dzięki Hannah - powiedziałam uroczo - Dobranoc.

Czy serio tak wychodzi z przyjaźniami damsko-męskimi? Nie zamierzam się zakochać, on tym bardziej... Ale przez to, że zachowuje się jak normalny facet i nie jest z inną laską jest mi ciepło na sercu. Czy to coś znaczy?

JUSTIN

Wróciłem do domu i poszedłem od razu pod prysznic. Całe moje myśli zajęła Isabell. Wchodząc pod prysznic, myślałem tylko o tej brunetce. Zimna woda spływała po mnie strumieniami. Czemu nie mogłem o niej zapomnieć? Niby dziewczyna, jak dziewczyna, ale inna. Inna niż wszystkie. Nie boi się mnie przezwać. Nie boi się mi przeciwstawić swoim ciętym języczkiem. I to mnie pociąga, pociąga mnie jak nic innego. Nie chce żebym ją dotykał. Każda tego chce. Każda mnie pragnie i chce jak najszybciej w swoim łóżku. Ale nie Isabella. Nie ta dziewczyna. Powinienem dać jej spokój. Jedyną obawę jako mam to, to że się we mnie zakocha. Muszę ją zostawić w spokoju.

Wyszedłem spod prysznica, owinąłem ręcznik wokół bioder i wróciłem do pokoju. Zaskoczeniem dla mnie było, gdy na moim łóżku leżała Bethany

-Witaj kochanie - powiedziała romantycznie.

-Co ty tu robisz? - spytałem.

-Jakbyś nie wiedział - uśmiechnęła się zawadiacko i podeszła do mnie - Coś późno wróciłeś skarbie, coś się stało? - spytała ze sztucznym smutkiem i zaczęła dłońmi jeździć po mojej klacie.

-Nie twój interes - powiedziałem szybko.

-Widzę, że ktoś w nie humorze - powiedziała i zaczęła całować moją klatkę piersiową, jednocześnie zdejmując ręcznik z moich bioder.

*****************************************

-Stary, kurwa mać o to mi mianowicie chodzi - powiedział Charlie, kiedy Bethany wyszła z domu.

-O co? - spytałem. Znów zaczyna ten cholerny temat.

-O Bethany. Robisz jej nadzieję, a oboje wiemy, że i tak z tego nic nie będzie.

-Charlie, odpuść wreszcie, dobra? Robimy to bez konsekwencji, przynajmniej ja.

-Gdzie dzisiaj byłeś? - spytał.

-U Belli - powiedziałem, a na jego twarzy pojawił się gniew - O co ci chodzi?

-O tu do kurwy nędzy, że chcesz ją omotać, a potem kurwa ją rzucisz! Ona nie warta złamanego serca!

-A co ty do cholery możesz wiedzieć co chcę zrobić?

-Bo cię kurwa znam i nie pozwolę, aby kolejna, zajebista laska, mądra i piękna cierpiała i to przez takiego kutasa jak ty!

-A co cię to kurwa obchodzi?! Podoba ci się czy jak? - wykrzyknąłem.

-Nawet jeżeli mi się podoba, to kurwa nie masz jebanego prawa, żeby ją skrzywdzić! - wykrzyknął w furii - Powiem jej o Veronice.

-Co ty kurwa powiedziałeś?

-Powiem jej, niech wie w co się pakuje.

-Nie masz żadnego, cholernego, jebanego prawa!- krzyknąłem. Ona nie może się dowiedzieć, nie wiem czemu mi na niej zależy, nie mam jebanego, kurwa pojęcia ale nie może się dowiedzieć.

-Mam! Mam dosyć! I się kurwa dowie, jaki jesteś naprawdę! - krzyknął i poszedł na górę.

Nie, ona nie może się dowiedzieć jaki naprawdę jestem. Nie może się dowiedzieć. Nie może.

Just FriendsWhere stories live. Discover now