Rozdział 9

38 7 4
                                    

Godziny do zachodu minęły jak z bicza strzelił. Założyłam białe, krótkie spodenki, japonki, lekką, pastelową, różową bluzkę na długi rękaw i rozpuściłam włosy. Wychodząc na plażę, zobaczyłam, że znowu jest mało osób. Czemu ludzie tu nie przychodzą? Gdybym mieszkała prawie na plaży, codziennie bym przychodziła, aby zobaczyć ten widok. Zaczęłam iść w stronę skał, a dojście tam znowu zajęło mi sporo czasu. W głowie miałam jedynie pytanie, czy on tam będzie. Z rozmowy z nim wywnioskowałam, że chętnie by przeszedł ze mną na inne, INTYMNIEJSZE poznanie. Ale ja nie chciałam się dać. Nie miałam zamiaru się oddać komuś, kto jest palantem. Racja, jest przystojny. Jest cholernie przystojny. Ale wygląd to nie wszystko, przynajmniej wmawiałam tak sobie idąc w kierunku skał. Już z oddali zobaczyłam białą koszulkę, która tam siedzi i wpatruje się w ocean. Co on do cholery tam robi? Co on sobie wyobraża? Właśnie weszłam na skały i miałam mu coś powiedzieć, gdy on zaczął:

-Cześć aniele - powiedział spoglądając na mnie. Zilustrował mnie od góry do dołu - Po twojej minie mogę sądzić, że nie jesteś zadowolona z tego, że tu siedzę.

-A czemu tu właściwie siedzisz? - spytałam siadając niedaleko niego.

-A czemu nie? - spytał i spojrzał na mnie -Bella, czemu się zezłościłaś jak się dowiedziałaś, że miałem wiele dziewczyn? - spytał wciąż patrząc na mnie.

-Wiele dziewczyn Justin? A któraś w ogóle zdobyła takie miano chociaż na jeden wieczór? Z tego co się dowiedziałam, to zmieniasz dziewczyny jak skarpetki. Traktujesz je jak tanią zabawkę.

-Czyli w skrócie chcesz powiedzieć, że je wykorzystuję? - spytałem - Słuchaj, nie dotknąłbym żadnej laski, gdyby tego nie chciała. Nie zrobiłbym czegoś takiego. To, że większość sama pakuje mi się do łóżka to nie moja wina.

-No jasne, to teraz wina tych biednych dziewczyn, że obiecały sobie za dużo?

-Dlaczego w ogóle wszystkich obchodzi to z kim śpię? Najpierw Charlie, teraz ty.

-Może Charlie wie co jest dla ciebie dobre, nie pomyślałeś o tym? Jako twój przyjaciel troszczy się o ciebie i nie chce, żebyś żył na jednorazowych numerkach?

-Nie nadaję się do długich związków. Lubię kobiety i tyle. Było ich sporo, ale każda się we mnie zakochiwała i chciała ze mną spędzić resztę życia. Owszem, były atrakcyjne, ale życie to krótki film i trzeba z niego korzystać - powiedział.

-Jesteś po prostu męską dziwką - powiedziałam oschle.

-Słucham?

-Jesteś cholerną seksowną, nieziemsko przystojną męską dziwką.

-Cholera, żadna kobieta, z którą nie spałem, w życiu mnie nie obraziła. Ale w końcu uważasz mnie za seksowną męską dziwkę, to jakiś plus, prawda? - spytał.

-Jesteś wkurzający - powiedziałam i wstałam. Nie zamierzałam siedzieć tu z tym palantem.

-Gdzie idziesz? - zawołał -Bella, przepraszam! - krzyknął. Wkurzał mnie jak cholera. Uznałam, że ze skały do ziemi jest mała wysokość i skoczę. Jednak moje wyliczenia były złe. Po skoczeniu upadłam na kostkę, która dziwnie się wygięła. Podniosłam się, ale zaraz znowu upadłam. Kurwa. Moja kostka. Powstrzymałam łzy i spróbowałam się podnieść. Nagle silne ramiona mnie powstrzymały.

-Nie wstawaj. Tylko to pogorszysz - powiedział Justin, siadając obok mnie - Usiądź.

-Znalazł się doktor House - prychnęłam pod nosem.

-Czy chociaż raz możesz mi się nie sprzeciwiać? - powiedział ostro, a ja zrobiłam co mi kazał - Dziękuję - powiedział już łagodniej i zaczął badać kostkę. W pewnym momencie dotknął miejsca, na które spadłam, a ja zasyczałam z bólu - Boli? - kiwnęłam głową - Wygląda na zwichniętą. Trzeba nałożyć lód. Daleko mieszkasz?

-Prawie nad samą plażą - powiedziałam.

-To dobrze - odparł i wziął mnie na ręce.

-Co ty robisz? - spytałam zaskoczona.

-A jak chcesz się dostać do domu? - spytał, a ja milczałam.

Niósł mnie przez chwilę w ciszy. Żadne z nas się nie odzywało. W końcu zaczęły mnie dopadać wyrzuty sumienia. Może poważnie go obraziłam? A może on wcale taki nie jest, jak wszyscy mówią? Zaczęłam mu się przypatrywać. Co to był za widok. Jego rysy na twarzy były wyraźne, a na brodzie miał lekki zarost. Włosy seksownie i niechlujnie były ułożone na głowie. Nic dziwnego, że każda laska szła mu do łóżka.

-Znowu się na mnie gapisz - powiedział nadal się na mnie nie patrząc i nie uśmiechając, ale dało radę wyczuć nutę rozbawienia.

-Przepraszam - powiedziałam i spuściłam wzrok.

-Nie masz za co - powiedział i się na mnie spojrzał. Jego wzrok powaliłby każdego - Wiesz, że cię pragnę, prawda? - powiedział bez zastanowienia, a ja po prostu osłupiałam - Ale wiem też, że najchętniej byś się nie zadawała z męską dziwką - uśmiechnął się pod nosem - Więc może zawrzyjmy układ co? Spróbujesz mnie zmienić i moje zachowanie. Będziesz moją mentorką, czy jak to się nazywa i wprowadzisz mnie w ten cały świat randek i tym podobnym. Czy to twój dom? - spytał, a ja kiwnęłam głową. Zaniósł mnie do środka i posadził na stole. Podszedł do lodówki i przyłożył mi lód na kostkę. Cholera. Boli. Ale zaraz mi się nasunęła myśl.

-Ale ja się na tym kompletnie nie znam - powiedziałam.

-Dasz sobie radę, myślę że kilka romansideł i filmów załatwi sprawę - powiedział mrugając do mnie.

-A co ja będę z tego miała? - spytałam

-Satysfakcję, że dużo kobiet nie ucierpi w przyszłości - powiedział bez zastanowienia i wyciągnął do mnie rękę - Przyjaciele?

-Tylko przyjaciele - odparłam i uścisnęłam jego dłoń. Mam nadzieję, że nie będę tego żałowała.

Just FriendsWhere stories live. Discover now