51

163 16 5
                                    

Jeśli Ci się podobało zostaw gwiazdkę i komentarz. Od razu mówię , że nie znam się na medycynie.

Obudziłem się 2 godziny później, a raczej obudził mnie lekarz, który miał dobre/złe wieści. Stał na de mną i coś mówił. Jednak nic nie rozumiałem. Byłem w tak zwanym stanie " słyszę , ale nie wiem co". Natychmiast się poderwałem i potrząsnąłem moją głową.

- Wszystko..dobrze?- Zapytał zatroskany lekarz.

- Tak..tak..- Powiedziałam , ale przypomniałem sobie o Jasiu.- A jednak nie. Co z nim?

- Z kim?- Zapytał zdziwiony lekarz.

- Z tym chłopakiem , którego przywieźli. Jasia Dąbrowskiego, wypadł z okna.- Powiedziałem i przez oczy przemknęło mi to wydarzenia. Na samo wspomnienie łzy , stanęły mi w oczach. - Co z nim?- Zapytałem bezgłośnie.

- Aaa..z tym chłopakiem.- Powiedział i otworzył jakąś kartę ,i zaczął przesuwać po niej długopisem.- Miał złamany nos i złamał nogę , do tego zemdlał i się jeszcze nie obudził.- Powiedział , marszcząc brwi w zadumie.

- Ufff..- Powiedziałem ciesząc się z tego , że żyje. Jednak po chwili przebiegły mi słowa lekarza " złamał nogę ". Przełknęła mi gula, złamał nogę , przeze mnie, a jeśli .... nie wiem..stało by się coś gorszego..i trzeba było by ją...amputować?

Nie, nie tego to bym sobie w życiu nie wybaczył. Jeśli bym zrobił z Jasia kalekę. Nigdy. Nigdy. 

Z moich oczu poleciało kilka łez, które szybko otarłem.

- Czy...mogę się z nim zobaczyć?- Wychrypiałem.- I czy już się wybudził?

- Oczywiście. Tak wybudził się tylko proszę go nie męczyć.- Powiedział i odszedł.

--------

Wszedłem do sali 120. Do sali Jasia. Była cała biała , a w rogu znajdowała się szpitalne łóżko. Powoli podszedłem do niego , a moim oczom ukazał się Jaś. Akurat spał. Przez chwilę patrzyłem na to jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. 

Po chwili jednak zdałem sobie sprawę , że patrzę się jak głupi, więc usiadłem na krześle przy łóżku. Przyjrzałem się chłopakowi. Miał jakieś rurki podłączone do ciała, obandażowany nos i rękę w gipsie.

To wszystko przeze mnie. Cud , że żyje. 

Ukryłem twarz w dłoniach i zacząłem płakać.

- To wszystko Twoja wina Tomek. Jesteś głupi i nieodpowiedzialny. Gdybyś to przerwał Jaś nie siedział , by w szpitalu.- Obwiniałem siebie.

Jednak poczułem na swojej ręce czyjąś dłoń. Powoli ściągnąłem swoje dłonie z twarzy i zobaczyłem dłoń Jasia.

- To nie..twoj..a wi,..na- Wychrypiał.- Sa..m chciałem się w to ..bawić.

- Nie , nie Jaś to nie twoja wina.- Powiedziałem i z moich oczu , spłynęła łza.

- Nie to moja wina i nie kłóć się ze mną.- Powiedział i się zaśmiał.- Wszystko będzie dobrze.- Powiedział słabo się uśmiechając.

- Nie, nie...będ..- Chciałem powiedzieć , ale nie dał mi dokończyć.

- Będzie i zamknij się już.- Zaśmiał się ściskając moją dłoń.



Jaś i...Gimper?I Poprawiane!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz