Rozdział 10

4 0 0
                                    


  (Cały czas oczami James'a) :
Nie wiem ile czasu mi zostało. Muszę ją szybko znaleźć. Nie wiem co zrobię, jak coś złego jej się stało. Nie widzę świata poza nią. Ale nie mogę jej tego powiedzieć. Nie potrafię. No dobra,koniec tych rozmyślań...muszę się skupić nad tym by ją odnaleźć i bezpiecznie stąd wyprowadzić. I to szybko.
-Sophie,widzisz ją !?
-Tak. Widzę. Musisz iść na północny-zachód aż dojdziesz do małego wodospadu. Potem kieruj się cały czas na północ aż dojdziesz do polany. Z tego miejsca musisz pójść parę kroków, na wschód. Jak ujrzysz wysoki,stary dąb,musisz szybko do niego podbiec. Tam będzie Abby.
-Okej,dzięki. Informuj mnie na bieżąco. Muszę wiedzieć, co tam się dzieje.
-Nie ma sprawy. Tylko proszę,pośpiesz się. Boję się o nią.
Ja też-przyznał w duchu James, i ruszył przed siebie.
~~~~~
Uff...na szczęście jestem już blisko. Jeszcze tylko parę metrów i już przy niej będę. Tylko oby była cała i zdrowa. Ejj,chwila ! Co to jest !? Ślady stóp ? Ale skąd ich tu aż tyle ? Przecież były tutaj tylko dwie..

~~~~~  

-Sophie ?
-Tak ?
-Posłuchaj,będziesz musiała szybko wezwać pomoc.
-Ale co się dzieje ?
-Mamy tutaj nieproszonych gości.
-Okej,dobra. Już się robi.
~~~~~
Tak,nareszcie ! Już ją widzę. Ale za to nigdzie nie widzę tych naszych "gości". Jestem ciekaw gdzie się podziali. No ale dobrze że ich tutaj nie ma. Może niepotrzebnie prosiłem Sophie by wezwała pomoc.
-Abby ? Abby ? Słyszysz mnie ? Proszę,ocknij się...proszę.
-J-James...to ty ?
-Tak...tak Abby. To ja. Jestem przy tobie. Nic złego ci się przy mnie nie stanie. Będziesz bezpieczna.
Pogłaskałem ją czule po włosach.
-Nie byłbym tego taki pewien ! - usłyszałem za sobą nieznajomy głos.
Odwróciłem się. To był ON.
-Blake...!

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz