Zjechaliśmy windą na sam dół, do jakichś podziemi, gdzie podobno mieściła się sala jadalna. Zapytałam się ich czemu nie mówią po prostu na to stołówka. Powiedzieli, że to miejsce nie wygląda jak stołówka, i dlatego mówią na to inaczej. Po wyjściu z windy zobaczyłam przed sobą duże drzwi, w kolorze ciepłego brązu. Otworzyłam je. Moim oczom ukazała się duża sala, w której było pięć długich stołów dla rekrutów i agentów oraz jeden dla nauczycieli, byłych agentów i mojego wuja Harrisona. Dziś na obiad były naleśniki z syropem klonowym. Nałożyliśmy sobie po kilka naleśników i usiedliśmy przy jednym ze stołów. Wszyscy ze sobą rozmawiali, jak starzy przyjaciele. Od razu poczułam że w końcu znalazłam miejsce, które mogę nazwać swoim własnym domem. Nagle mój wuj podszedł do mównicy. Byłam ciekawa co on zamierza zrobić.
-Witam wszystkich -zaczął.- jak zwykle co miesiąc, mam zaszczyt przedstawić wam nowych rekrótów.
Patrzyłam jak każdy nowy rekrut podchodzi do mojego wuja, i przedstawia się wszystkim.
-A teraz zapraszam moją siostrzenice Abby, która jest z nami dopiero od niedawna. Abby, chodź tutaj !
Po usłyszeniu tych słów, gwałtownie pobladłam. Nie mogłam się ruszyć. Nagle ktoś, zaczął szeptać mi do ucha :
-No idź ! Dasz radę, wierzę w ciebie - wyszeptał James i lekko ścisnął moją dłoń.
Nagle w przedziwny sposób nabrałam odwagi. Wstałam i podeszłam do mojego wujka, pewnym krokiem. Stanęłam obok niego i powiedziałam :
-Cześć ! Jestem Abby ! - uśmiechnęłam się szeroko.
Gdy wróciłam na swoje miejsce, siedzieliśmy jeszcze parę minut przy obiedzie i kończyliśmy jeść. Gdy Sophie skończyła swój posiłek, powiedziała że musi coś załatwić i że wróci do pokoju na 17. Spojrzałam na duży zegar wiszący nad wejściem. Była godzina 15:30.
-Jeśli chcesz, to odprowadzę cię do pokoju i posiedzę z tobą dopóki Sophie nie wróci. - powiedział James, uśmiechając się przy tym.
-Z chęcią - powiedziałam.
-No to papa ! - krzyknęła do nas Sophie, odchodząc.
-Cześć ! - powiedzieliśmy z James'em równocześnie.
~~~~
-Dziękuje - powiedziałam cicho gdy szliśmy do pokoju.
-Za co ? - spytał.
-Za pomoc. Dodałeś mi odwagi.
-To nic -powiedział- nie masz za co dziękować. Lubię ci pomagać.
-Ale mimo wszystko dziękuje - powiedziałam i nie wiem co mnie zmusiło czy natchnęło, ale z tego wszystkiego pocałowałam James'a w policzek.
Uśmiechnął się do mnie, po tym, szeroko. Później gadaliśmy, wygłupialiśmy się. Nawet próbowaliśmy obejrzeć obejrzeć film, ale co chwile łaskotaliśmy się nawzajem. Nawet nie zauważyliśmy gdy Sophie wróciła. Kiedy ją zobaczyliśmy, James pożegnał się i życzył nam dobrej nocy. Gdy odchodził, pocałował mnie jeszcze w policzek i powiedział :
-Do jutra !
CZYTASZ
Przeznaczenie
AléatoireZ pozoru zwykła nastolatka... Do czasu gdy jej życie diametralnie się zmienia. Czy odnajdzie się w nowym świecie?