~8~

509 45 6
                                    

Nawet nie zauważyłam kiedy skończyły nam się kolejne drinki, kolejne zapiekanki i kolejne piosenki. Ja byłam już lekko pijana, Harry po jednym mohito oczywiście musiał zastopować bo kieruje. No więc co? No więc Klara piła dwoma słomkami z dwóch szklanek. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć kiedy wybiła północ a ja zaczęłam zwierzać się ze swojej przeszłości. O pracy, o szkole, o chłopaku który niby chce a jak widać nie ma go tu. O wszystkim. W końcu Harry zauważył chyba, że mi już starczy. Po naprawdę nieudolnym śpiewaniu jakiejś starej piosenki Jennifer Lopez opadłam na przystolikową czerwoną kanapę.

- Harryyyy...- chłopak zablokował swój telefon po trzech minutach nagrywania mnie i zwrócił na mnie uwagę- ...Harry zabierz mnie do domu. Proszę - zrobiłam minę małego pieska i przymknęłam oczy.

Kiedy je otworzyłam nie byłam już w barze. Nie byłam też w samochodzie, ani w żadnym innym miejscu które bym znała. Zmarszczyłam czoło i natychmiast podniosłam się do pozycji siedzącej. Pomiędzy zastanawianiem się gdzie ja do cholery jestem a próbowaniem przypomnieć sobie wczorajszy wieczór, do mojej głowy dotarły jakieś bliżej nieokreślone mi dźwięki. Dwa dźwięki: chrapanie i dzwonek do drzwi. Wstałam, szybko owinęłam się kocem leżącym na podłodze i wyszłam z pokoju. W miarę możliwości próbowałam zlokalizować zródło obydwóch odgłosów. Mam drzwi, gorzej z osobnikiem chrapiącym.  No cóż...chyba mogę je otworzyć prawda? Chętnie przejrzałabym się najpierw w lustrze ale do dzwonka dołączyło pukanie więc na to już czasu nie miałam. Otworzyłam te drzwi, otworzyłam je i wow wow wow zastygłam.

- Ile trzeba do Ciebie pukać Style... O przepraszam panią. - najwyraźniej zdziwiony zaczął się wycofywać.

- Nie! - podniósł brwi a ja zdałam sobie sprawę, że zabrzmiało to wyjątkowo komicznie i przerażajaco jednocześnie - Umm..Liam, to nie tak jak myślisz. Ja tu jestem przez przypadek i potrzebuje Twojej pomocy. - powiedziałam błagalnym tonem. - Klara- kontynuowałam i podałam mu rękę. Chłopak odwzajemnił gest ale z wiadomych przyczyn nie przedstawiał się.

- To może wejdziemy do środka - zaproponował i zamknął za nami drzwi. Widać było, że chłopak trzyma się na dystans. - więc co to za przypadek?

- Wczoraj wieczorem byłam z Harrym w barze. Wypiłam za dużo, byłam zmęczona, usnęłam a on najwyraźniej mnie tu przywiózł bo nie zna mojego adresu. Nie chcę tam wchodzić, bo nic nas nie łączy więc byłabym bardzo wdzięczna gdybyś go obudził bo bardzo mi się śpieszy.

- Okej to brzmi wiarygodnie - uśmiechnął się życzliwie. - Tam masz jego garderobę, weź coś sobie skoro Ci się śpieszy bo ledwo wrócił z LA i napewno nie wstanie zbyt szybko. Może zostawimy mu wiadomość a ja Cię odwiozę?

Przejrzałam wzrokiem całe mieszkanie w poszukiwaniu swoich rzeczy i zlokalizowałam je w wyjątkowo domyślnym miejscu- na szafce w korytarzu. Mój stosunkowo dobry humor zniknął kiedy tylko zauważyłam, że jest 10:30 a ja mam ponad dwadzieścia nieodebranych połączeń od moich rodziców. Nie fajnie, oj nie fajnie.

-------
Przepraszam bardzo za taką przerwę i kłaniam się nisko w pas. Nie było to spowodowane moim lenistwem, a problemami z dostępem do wattpada. Big loooovveeee dla was <3

Wedding dress | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz