Rozdział 5 COMPELLING

299 16 3
                                    

UWAGA! Zmieniłam imię Divo Racas na Caden Racas!!

Miłego czytania

_______________________________________________________________

Był to już czwarty dzień morskiej podróży. Ludzie nie widzieli lądu od długiego czasu, a królową nudziło oglądanie fali rozbijających się o drewniane dechy. Postanowiła zobaczyć statek „Kraken" od wewnątrz. Poznała marynarzy i uczestniczyła w różnych grach, które towarzyszyły mężczyznom podczas długich rejsów. Nauczyli ją grać w warcaby, w kości i wiele gier karcianych. Chciała także brać udział w grach zręcznościowych. Jak w ich przypadku przeciąganie liny lub walka na gołe pięści. Na jej szczęście ani Oberyn ani kapitan oddziału egzekującego na to nie pozwolili. Po pierwszym tygodniu nauczyła się przyśpiewek, które umilają wieczory przy morskim winie. Rzeczą jasną i naturalną było zainteresowanie wszystkich osobników płci męskiej królową Arianne. Jednak Caden nie odstępował jej na krok. Paru marynarzy próbowało go przekupić lub zagiąć mówiąc: „- Wiemy, że też tego chcesz. Upijemy ją i dla każdego będzie jak potulny baranek." Po tych słowach zastępca kapitana stracił trzy zęby i dwa palce u prawej ręki.

- Caden, chcę się wykąpać. – stwierdziła brunetka wpadając bez zapowiedzi do małej kajuty dwóch strażników z grupy A. *Miała już spać* - syknął sam do siebie blondyn.

- Więc na co czekasz? Idziemy. – odparł wstając z koji i podążając za dziewczyną. Chciał mieć to już z głowy.

- Ty to masz szczęście Racas. – westchnął towarzysz. Był od niego starszy o cztery lata i nazywał się Boris Costello z Wolnego Miasta Pentos. Jego ojciec był Magistrem w Pentos, a cała rodzina żyła niczym lordowie w Westeros. Okazało się, że to jednak nie powołanie Borisa. Nie chciał całymi dniami siedzieć na spotkaniach rady miasta. Uciekł, a schronienie dała mu królowa Arianne. Nauczyła go walczyć i zrobiła z niego wice dowódcę oddziału.

- Szkoda, że on tak nie uważa. – odburknęła Anne wychodząc z kajuty. Caden zmierzył ją wzrokiem ale nic nie powiedział. Dziewczyna cały czas twierdziła, że ma ją w głębokim poważaniu, i że nie interesuje go co się z nią stanie. A tymczasem blondyn robił wszystko by była bezpieczna wśród grupy obleśnych marynarzy. Nie zawracał sobie głowy pozostałymi towarzyszkami. Nymeria zabawiała się co wieczór z innym, a dziewczyna z jego drużyny, Olvia Rao dawała sobie doskonale radę sama. Caden wiedział, że królowa też dałaby radę, ale wolał nie ryzykować. I nie lubił tego wzroku śledzącego każdy jej ruch. Po prostu czuł, że jego miejsce jest przy niej. *ale czy nawet podczas kąpieli?* - zastanawiał się w wolnych chwilach stojąc pod drzwiami pomieszczenia, które aktualnie robiło za łaźnię dla królowej i jej dwóch podwładnych.

- Już? – zapytał po dobrych czterdziestu minutach wojownik. Czasami aż mu się chciało śmiać z życia. Myślał wtedy, że Bóg Słońca z niego w ten sposób drwi. Przez x lat był płatnym zabójcą tylko po to by przed trzydziestką skończyć jako strażnik beczki z wodą.

- Chciałbyś! Dopiero włosy wypłukałam! – zakpiła. Caden czuł pulsującą żyłkę na czole. Zza drzwi można było usłyszeć tłumiony chichot. Drażnienie go było jej ulubionym zajęciem na statku. – Ale jeśli nie chce ci się sterczeć za drzwiami możesz poczekać po drugiej stronie. – stwierdziła po chwili nadal się śmiejąc. Takie teksty też już wiele razy słyszał i za każdym razem powtarzał jej, że jest królową i to co robi jest niestosownie niezależnie od tego gdzie aktualnie się znajdują, a w myślach dodawał jeszcze „i nie wiem czy zdołałbym się powstrzymać przed zrobieniem tego o czym reszta marynarzy mówi otwarcie".

- Pośpiesz się! – syknął prostując plecy. Starał się nie wyobrażać sobie takich sytuacji. Skupiał się wtedy na głośnych śpiewach dochodzących z nad pokładu. Kolejne minuty mijały, a Caden tracił cierpliwość do swojej przełożonej. Przed utopieniem dziewczyny uratował go Oberyn Martell.

GRA O TRON - MARTELL Niezachwiani, Nieugięci, Niezłomni.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz