#9

950 99 22
                                    

Minęły dwa tygodnie. Moje relacje z Akashim były coraz lepsze. Ludzie mówili że się przyjaźnimy, śmiało mogę to potwierdzić. Praktycznie cały dzień spędzaliśmy razem. Rano chodziłam na spacery, a Akashi biegał, w ciągu dnia w szkole siedzieliśmy ze sobą, a po południu chodziliśmy na treningi. Po treningach szliśmy na szejki. Czyli od 7 do 20 byliśmy w swoim towarzystwie. 13 godzin na dobę z Akashim, jezu... jego fanki już patrzyły na mnie z zazdrością.

...

Zaczynam się bać.

*Trening*

- Yui, pozwól na chwilę. - zawołał mnie trener.

Zdziwiłam się, rzadko z nim rozmawiałam jeżeli chodziło o sprawy drużyny. Najczęściej te sprawy omawiałam z Akashim.

Podeszłam do niego.

- Zbliża się maj, więc trzeba ustalić datę obozu. Zajmiesz się tym z Seijūrõ? - powiedział trener.

- Oczywiście, sądzę że lepiej jechać nad morze. Tam chłopaki mogą biegać po piasku, co ułatwi im poruszanie po boisku. Będą mogli szybciej nabierać prędkości. Za to pływanie będzie rekreacją i rozluźnieniem mięśni. - powiedziałam.

Trener patrzył na mnie zdziwiony.

- Nie powinnaś była, zapisać się do żeńskiego klubu koszykówki jako zawodniczka? Masz bardzo dużą wiedzę oraz zawsze mówisz zawodnikom jaką strategię zastosować w danej akcji. - mówiąc to patrzył mi prosto w oczy.

- No tak nigdy się tym nie chwaliłam. Kiedyś byłam zawodniczką klubu koszykówki, ale doznałam kontuzji kostki i stawu skokowego. Nie mogę się przemęczać. - nareszcie komuś to powiedziałam. Jednak nie zauważyłam że Akashi przusłuchuje się tej rozmowie.

Odeszłam od trenera i podeszłam do Akashi'ego.

- Jak dużo słyszałeś? - zapytałam z nadzieją, iż usłyszał jak najmniej.

- Myślę, że całkiem sporo. Za to wyjaśniło się, dlaczego zawsze masz w zabadrzu tak dobre strategie. Na jakiej pozycji byłaś? - nigdy nie sądziłam, że będę rozmawiać na temat mojego nikłego talentu do koszykówki z kapitanem Pokolenia Cudów.

- Byłam rozgrywającą. - odpowiedziałam.

- Teraz, to już naprawdę wszystko się wyjaśniło. - powiedział, i po raz pierwszy widziałam u niego szczery uśmiech.

Nie zauważyłam nawet, że skończył się trening a my jesteśmy jedynymi osobami, które zostały na hali.

- Jedziemy na obóz, prawda? - zapytał.

- Tak -

- Może chciałabyś, być ze mną w pokoju? - w sumie, Akashi przestał mnie przerażać. Lecz miałam jedną, jedyną obawę...

- Ale nie zgwałcisz mnie w nocy? - zapytałam, z nutką strachu.

- Oczywiście że nie. Co ja jestem Daiki? - powiedział.

Roześmiałam się. Słyszałam plotki o Aomine Daiki'm. Podobno był i jest dużym zboczuchem.

- Obiecujesz? -

- Obiecuję. -

Dalej, nawet nie wiem kiedy Akashi uniósł mój podbródek, i delikatnie wpił się w moje usta. Nie wiedziałam co zrobić. Mózg mi mówił skończ to, przecież nie jesteście razem. Jednak ciało pragnęło więcej.

Oczywiście jak to bywa... ciało wygrało...

Po kilku minutach oderwaliśmy się od siebie, w tej chwili Akashi wypowiedział najważniejsze słowa w moim życiu...

Akashi Seijūrō  - Znamy się?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz