#17

759 85 6
                                    

Przez następny tydzień unikaliśmy się, aż pewnego dnia...

- Yui! Zaczekaj! - zaraz... ten głos... odwróciłam się.

- Akashi. - szepnęłam.

- Możemy porozmawiać? Zanim mi odmówisz i każesz spadać, proszę wysłuchaj mnie. Daj mi chociaż minutę. - patrząc w jego oczy nie mogłam mu odmówić. Były przepełnione tęsknotą i bólem.

- Dobrze. Chodź w inne miejsce. - kiwnął głową, a ja zaprowadziłam go na dach.

- Nie wiem od czego zacząć... - jezu... dożyłam tej chwili w której Akashi Seijūrõ nie wie co powiedzieć. - Przepraszam. Nie chciałem cię skrzywdzić. To wszystko moja wina. Wcale tak nie myślę... nie jesteś żałosna... jestem takim idiotą. Masz prawo mnie nienawidzić... lecz chcę żebyś wiedziała... Kocham cię, Fukuda Yui. - podszedł do mnie i przytulił.

- Akashi... ja... po tym wszystkim nie wiem czy dam radę zaufać ci po raz drugi.Zresztą nie wiem czy tylko tak mówisz czy naprawdę mnie kochasz. Przepraszam. - poczułam łzy w kącikach oczu. Nie chciałam żeby historia po raz kolejny się powtórzyła. Wybiegłam z dachu zostawiając go samego.

Po zajęciach miałam jeszcze 2 godziny zanim zacznie się trening. Poszłam do domu a tam na mnie czekał Kise. Muszę mu powiedzieć, że nadal kocham Ajashi'ego. Kise jeat dla mnie jak brat, najlepszy przyjaciel. Nie chcę nikogo więcej zranić.

- Kise... - zaczęłam dosyć niepewnie.

- O co chodzi? Coś się stało? Chodzi o Akashi'ego, prawda? - zapytał. Miał smutne oczy.

- Kise, nie chcę nikogo ranić. To co jest między nami jest jednostronne. To prawda kocham cię... Jak brata lub najlepszego przyjaciela. - zacisnął pięści.

- Ty go nadal kochasz, prawda? - w odpowiedzi kiwnęłam nieznacznie głową.

Kise był wściekły wyszedł i trzasnął drzwiami.

*Perspektywa Kise*

Nie mogłem się rozpłakać, nie teraz. Poszedłem na halę sportową liceum Rakuzan. Wszedłem zauważyłem Akashi'ego. Podszedłem do niego i złapałem go za koszulkę. Mógł mi przejechać nożyczkami po twarzy. Nie obchodzi mnie to.

- Słuchaj, ty czerwona pokrako. Yui ze mną zerwała, jeżeli do niej wrócisz. Masz ją dobrze traktować, rozumiesz? Jeżeli choć usłyszę że ją skrzywdziłeś, znajde cię i zamorduje. Możesz mnie zabić nożyczkami. Nie obchodzi mnie to. Ważne żeby Yui była szczęśliwa. Ona tęskni za tobą. Radzę ci coś z tym zrobić. Żegnam - Akashi stał w miejscu i się nie ruszał, a ja wyszedłem.

*Perspektywa Yui*

Zaraz mam trening muszę się szykować.

Kiedy dotarłam na miejsce, chłopaki już się rozgrzewali. Wszyscy z wyjątkiem Sei'a. On siedział na ławce. Nie ruszał się.

Trening szybko zleciał. Akashi był za cicho jak na niego. Przebrałam się i wyszłam z hali sportowej. Byłam pogrążona w swoich myślach, tuż przy ulicy. Nagle usłyszałam krzyk.

- Yui! - 

Coś czerwonego mnie odepchnęło. Potem była już tylko ciemność.

Akashi Seijūrō  - Znamy się?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz