Szczęśliwy przypadek pt.5

100 12 1
                                    

Miał przepiękne te oczy. Niby brązowe jak każdy Koreanczyk tutaj ale te były wyjątkowe.

Ta chwila minęła i wpadliśmy na pomysł pójścia do liderka podpatrzeć jak idzie im praca. Poszliśmy pod drzwi i zaczęliśmy podsłuchiwać. Melodia była cudowna. Pewnie to piosenka, która będzie na następnej płycie.

Czas u chłopaków minął mi bardzo szybko i cudownie. Niestety musiałam się już pożegnać i wracać do hotelu. Wraz z MinHyungiem wsiedliśmy w taksówkę i wróciliśmy.
Tak jak poprzedniego dnia będąc już w pokoju zadzwoniłam do Gabrysi i przegadałyśmy parę dobrych godzin. Zasnęłam dopiero nad ranem. Zapadłam w błogi sen.
Miałam nadzieję, że pośpię sobie chociażby do południa. Jednak ktoś popsuł mi moje cudowne plany. Przekręcając się na drugi bok telefon zaczął dzwonić. Po omacku sięgnęłam po niego i odebrałam zaspanym jeszcze glosem pytajac kto mówi
J: Annyeong. Jak się spało? Dzisiaj kolejny dzień z nami. Monsterek zdecydował, że pojedziemy na plażę i pooprowadzać cie po mieście.
R: aashhh cześć... jak ty tak możesz mnie budzić tak wcześnie rano???? Oki z chęcią pozwiedzam. O której będziecie po mnie lub o której mam przyjechać do was?
J: przyjechać? My czekamy na dole. Pod hotelem
R: nieee no niezle.... jak ja jeszcze w łóżku leżę. ...
J: mogę wejść po ciebie na górę?
R: no możesz możesz tylko nie spiesz się bo chciałabym sie chociaż ubrać.
J: jasne jak słońce
Rozłączył się a ja niechętnie zgramoliłam się z łóżka. Wybrałam dzinsowe rurki, koszule fioletowa zakładając na to czarną bluze z elemantami skóry po bokach. Oczywiście nie mogłam zapomnieć o łańcuszku srebnyn z małą kuleczką,który dostałam od przyjaciółki na urodziny. Zdążyłam jeszcze upiąć włosy w kitkę gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Podeszłym i je otworzyłam wracając do głębi pokoju i sięgając po kosmetyczke. Jimini zamknął za soba drzwi i wszedł za mną do pokoju. Odwrociłam się w jego stronę a on wtulił się we mnie na przwitanie. Odwzajemnilam uścisk. Mial takie ciepłe ramiona... czułam się tak przytulnie. Po chwili odsuneliśmy się a on jak gdyby nic klapnął na łóżko i zaczął grać na swoim telefonie. Poinformowalam go, ze ide na chwile do lazienki skończyć makijaż i zaraz wracam. Standardowo zrobiłam kreski, nałożyłam cień , tusz i podkład. Gotowa wyszłam z łazienki. Widok który zostałam rozbawił mnie. Chłopak spał w najlepsze tuląc się do poduszki. Nie mogłam się powstrzymać i zrobiłam mu zdjęcie jego telefonem, który leżał obok niego. Podeszłam do niego i lekko szturchnełam go w ramie. Po jakiejś chwili przebudził się i zerwał z łóżka kierując się w stronę drzwi. Ruszyłam za nim biorąc jeszcze tylko telefon. Wyszliśmy z pokoju, następnie z hotelu. Przywitałam się ze wszystkimi chłopakami i wsiedliśmy do busa. Dzis siadłam obok Alienka. Wiedziałam że ta podróż nie bedzie spokojna siedząc obok niego. Od razy zaczęliśmy rozmawiać i śmiać się. Co chwila stroił swoje głupkowate miny, które kocham. Przez chwilkę jakby odpłynęłam i zdałam sobie sprawę, że właśnie siedzę obok swojego Ub, rozmawiam z nim tak po prostu, że to dzieje się naprawdę. Zawsze zastanawiało mnie jak będzie wyglądała moja rozmowa z nim. Jak będę się zachowywać, a tu BUM traktuję i gadam z nim jak ze zwykłym kumplem.
Z zamyślenia wyrwał mnie sam Viviaszek sptrykając mnie palcem w rękę. Spojrzałam na niego uśmiechając się. Za to on sie wyszczerzyl.
Usłyszałam dźwięk sms'a. Sięgnęłam po niego odblokowując. Zaśmiałam się widzać na tapecie Jimina. Widocznie cwaniaczek musiał zrobić te zdjęcie i ustawić jak byłam w lazience. Uroczo.
Oczywiście wiadomość nie mogła dotyczyć niczego innego jak przypomnienia mi setny raz, że kończy mi się ważność konta.
Odłożyłam telefon do kieszeni gdy bus sie zatrzymał. NamJoon krzyknął, że jesteśmy na miejscu. Ucieszyliśmy się i zaczęliśmy wysiadac.

Spacerowaliśmy po przepięknej plaży. Wygłupy nie mogły nas opuścić. Chłopaki ganiali się i popychali upadając na piasek. Z ukrycia zaczęłam robić chłopakom zdjęcia. Śmiałam się z nich. Oni czuli się jak jedna wielka rodzinka. Byli na prawdę szczęśliwi.
Na moim telefonie przybyły kolejne selfi z chłopakami z wypadu na plażę.
Gdy kierowaliśmy się do busa, zaczęli narzekać, że są głodni. Nie jedli śniadanka
W sumie ja tez nie więc zdecydowaliśmy, że jedziemy do restauracji. Wsiedliśmy i ruszyliśmy.

Najedliśmy się do syta. Obiad to zjemy chyba dopiero jako kolacje.

Kolejne miejsce naszej wyprawy to był przepiękny park z wielką fontanną.
Spacerowaliśmy do niej aż się sciemniło. Wtedy było jeszcze piękniej. Romantycznie i cudownie. Przez te wszystkie kręte alejki skończyło się tak,że każdy poszedł gdzie indziej. Szłam sobie spkojnie w ciszy gdy nagle ktoś objął mnie od tyłu. Usłyszałam cichy śmiech. Wszędzie go rozpoznam.
R: Jimini głuptasku co mnie straszysz?
J: ojejku przepraszam -chichot- romantycznie prawda? Cudownie tu jest. Chciałbym zabrać tu kiedyś swoja dziewczynę bądź jej się tu oświadczyć. Przepięknie. Niestety nie pozwalają nam miec dziewczyn jak na razie. Uważają, że i tak to nie wypali przez brak czasu.
R: Oppa powiem ci, że to jest na prawdę przykre. Ale jestem pewna, że każdy z was znajdzie sobie tą wymarzoną dziewczynę i bedziez nią szczęśliwy.

Chłopak uśmiechnął się i mocniej się we mnie wtulił. Usmiechnęłam się sama do siebie bo on nie widział mojej twarzy.
Po chwili zaczelismy szukać reszty chłopców. Śmiejąc się jak i bojąc czasem dziwnych kształtów i szmerów.
Panowała cisza. Słychać było tylko nasze kroki i oddechy. Usłyszeliśmy nagle szelest z krzaków. Stanęliśmy czując jak ciarki przechodzące nam po plecach. Gdy dalej nie słyszeliśmy już dziwnych dźwięków ruszyliśmy dalej.
Sytuacja powtórzyła się jeszcze pare razy. Gdy nagle na plecy cos mi wskoczyło. Zaczęłam sie miotać jakbym chciałam odlecieć na księżyc. Gdy zrzucilam z siebie coś co na mnie wskoczyło, odwrocilam sie w tamtą stronę. Gdy zobaczyłam V myślałam, że go rozszarpie go gołymi rękoma. Zaczęłam na niego krzyczeć dalej trzesąc się ze strachu. Zdezorientowany Alien wstał i przeprosił mnie przytulając się. Uśmiechnełam się. Jednak to alie a on ma te swoje dziwaczne pomysły

Po zebraniu reszty członków zespołu wsiedliśmy do busa i ruszyliśmy. Odwiezli mnie do hotelu a sami pojechali do dormu.
Kolejny dzień z nimi jest dniem wyjatkowym i udanym.

Idąc na bolących nogach po tych wycieczkach weszłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko momentalnie zasypiając.
Dobranoc kochane Bangtanki.

~~~~~~~~~~~~~~~
Dziekuje za gwiazdeczki pod moim opowiadaniem choc nie ukrywam, że spodziewalam sie ich wiecej.

~Rikuśia♡

𝐒𝐳𝐜𝐳𝐞𝐬𝐥𝐢𝐰𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐩𝐚𝐝𝐞𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz