Szczęśliwy przypadek pt.8

79 9 1
                                    

Studio nagraniowe telewizji było niestety w mieście obok, dlatego podróż trwała 2/3 godziny. 

Spałam dalej opierając głowę na główce Maknae, która spokojnie leżała na moim ramieniu. Przebudziłam się czując gwałtowne szarpnięcie. Otworzyłam szybko oczy. Przestraszyłam się, że mieliśmy wypadek. Odetchnęłam z ulgą gdy okazało się, że zamyślony kierowca nucąc piosenkę rozpędził się i musiał nagle zahamować by nie przejechać na czerwonym świetle. Gdy zobaczył w lusterku, że na niego patrze pokazał mi dłoń z kciukiem w górę i się uśmiechnął. Ja również się niepewnie uśmiechnęłam i znów oparłam głowę o główkę najmłodszego.

Długo nie posiedziałam jednak w tej pozycji, gdyż JungKook'i obudził się otwierając i przecierając piąstkami oczka. Uniósł głowę spoglądając na mnie i uśmiechając się jeszcze trochę zaspany. Wyglądał tak uroczo. Poczochrałam go po włosach. 

Po jeszcze jakiś 30 minutach byliśmy na miejscu. W między czasie reszta śpiochów już się pobudziła. Momentalnie w busie zrobiło się głośno. Zatrzymując się na parkingu podziemnym należącym do studia wysiedliśmy z busa. Wszyscy rozprostowali kości i ruszyliśmy na wskazane miejsce. 

Po wejściu do odpowiedniej sali, skierowali chłopaków od razu do garderoby i pokoju gdzie czekały na nich stylistki. Ja za to zostałam zaprowadzona od razu na plan gdzie usiadłam na krzesełku po stronie kamer. 

Nie minęło dziesięć minutek a zjawił się uśmiechnięty i gotowy do nagrania lider. Wstałam podziwiając jego fryzurę i ubiór. Wyglądał na prawdę przystojnie i porządnie. Zaczęliśmy rozmawiać. Po chwili zaczęła do nas dochodzić reszta a ostatni przyleciał V. Ten to zawsze na końcu hehehe.... 

Nagranie się rozpoczęło a ja siedziałam z boku na przeciwko nich za kamerami dopingując ich i trzymając za nich kciuki. Jak zawsze bezbłędnie sobie poradzili. Byli już przyzwyczajeni do tych wszystkich kamer i czuli się swobodnie. Zachowywali się naturalnie tak jacy są na prawdę. 

Czas minął nam bardzo szybko i nie zdążyłam się obejrzeć a chłopcy po kolei zaczęli przychodzić do mnie już gotowi i przebrani w swoje ubranka. Po jeszcze krótkiej rozmowie liedra, menadżera i reżysera ruszyliśmy do wyjścia z budynku. Głodni zdecydowaliśmy, że jedziemy na obiadek. 

Rozmawialiśmy i śmialiśmy się czekając na nasze zamówienia. Suga tak gestykulował rękoma opowiadając ostatnio zaistniałą sytuację, że wylał sobie wodę na spodnie. No ładnie sierotka. Wszyscy zaczęliśmy się z niego śmiać a on zrobił obrażoną jak i zarazem uroczą minkę.

Jedzonko było przepyszne. Chłopcy wiedzą co dobre.. te małe łasuchy. Najedzeni pojechaliśmy do dormu chłopców. Ochlapuś (Suga), poprosił mnie bym pomogła mu narysować logo do kolejnej płyty, albo chociaż podała mu jakiekolwiek pomysły. Usiadłam na krześle przy biurku obok niego. Dał mi pełno kartek, ołówek i czarny cienkopis. Sam zajął się tworzeniem muzyki a ja zabrałam się za wymyślanie.

Tak zleciały nam trzy godziny. Narysowałam przeróżne loga, wzory i symbole. Ucieszony podziękował mi tuląc się. Miał z czego wybierać. Zaproponował posłuchanie mi muzyki jaką skomponował w czasie gdy ja rysowałam. Włączył ją lecz nie za głośno by reszta łobuzów nie usłyszała. To co on komponuje a nie jest jeszcze skonsultowane z tekściarzem i muzykiem z wytwórni oni nie mogą usłyszeć. Taka mała niespodzianka. Podczas słuchania otrzymałam wiadomość na KakaoTalk od Gabiś. Odczytałam odpisując od razu. Chłopak siedzący koło mnie, z ciekawością w głosie zapytał kto to. Odpowiedziałam mu, że to ta Gabi co zaryła banią w kabinę. Zaśmiał się przypominając sobie ta historię. Opanowując śmiech zapytał czy może jej coś napisać. Oczywiście, że się zgodziłam. Podałam mu telefon a on zaczął wystukiwać szczupłymi paluszkami w klawisze na ekranie. Szczęśliwy oddał mi telefon, a ja z zaciekawieniem przeczytałam co on tam nawymyślał.

         "Hej Gabiś przyjaciółko Rikoś.
          Mam nadzieję, że nie zdradzasz
          mnie swojego Bias'a z jakimś
           dziwnym typkiem.
           Pozdrawiam cieplutko.

                                      ~ Miętuskowy Suguś"

Na pewno ucieszy się z tej wiadomości. W końcu jej najukochańszy Bias wysłał jej wiadomość. 

Podziękowałam mu za mile spędzony czas i musiałam się pożegnać. Przytuliłam go bardzo mocno i wyszłam z pokoju. On został kontynuując komponowanie. Hobi, V i Monster siedzieli w kuchni, Jin był w łazience robiąc pranie, no i jak to najmłodsi bawili się w pokoju. Zdecydowałam, że pójdę pierw do tych dwóch wariatów. Uchyliłam drzwi i wsadziłam głowę pomiędzy framugę a ścianę, zerkając na to co robią. Obaj zasnęli trzymając pady w ręku. Cookie siedział na ziemi ze zwieszoną głową a V leżał rozwalony na brzuchu na łóżku z ręką z padem zwisającą z łóżka. Uśmiechnęłam się widząc tą sytuację. Podeszłam cichutko na paluszkach do Tae i pogłaskałam go po głowie szepcząc dobranoc. To samo zrobiłam Cook'iemu i wyszłam z pokoju zamykając ostrożnie drzwi. Następnie poszłam do Mamusi zespołu do łazienki. Schylał się  właśnie po pranie gdy weszłam do pomieszczenia. Coś mnie podkusiło i sięgnęłam cicho po taką packę na muchy w kształcie łapki. Podeszłam cicho do niego i pacnęłam nią go lekko w tyłek. Ten zdziwiony zerwał się do góry i spojrzał na mnie mrożącym spojrzeniem. Jednak po chwili uśmiechnął się, zabierając mi packę i odkładając ją na najwyższą półkę bym jej nie dosięgnęła.. Cwaniaczek. Gdy zapytał czemu przyszłam, powiedziałam, że  przydreptałam by się  pożegnać, ponieważ uciekam już do hotelu, dlatego że  jest już późno. Uśmiechnął się i przytulił mnie czule.
Uśmiechnięta wyszłam z pomieszczenia kierując się do kuchni. Chłopcy dalej tam siedzieli. Podeszłam do nich. Spojrzeli na mnie pytająco. Oznajmiłam im, że już się zbieram do siebie. Uśmiechnęli się i przytulili mnie po kolei na pożegnanie. 

Wyszłam z ich dormu radosna. Mimo, że chłopcy dziś mieli tyle obowiązków to i tak się cieszyłam z tak spędzonego dnia. Trzymając torby z prezentami w rękach czekałam na Minhyung'a. Długo to nie trwało a podjechał swoim prywatnym samochodem. Wsiadłam i pojechaliśmy do hotelu. 

Będąc już w pokoju opadłam na łóżko torby stawiając na ziemi. Wyjęłam telefon i z niego zadzwoniłam do Gabi na skype. Gdy odebrała położyłam telefon obok siebie i zaczęłam jej opowiadać. Nie mogła uwierzyć, że tą wiadomość na prawdę napisał Suga. Przez jakieś 30 minut tłumaczyłam jej, że to naprawdę on. 

Dwie godziny minęły nam szybko. Byłam zmęczona więc pożegnałam się z nią i rozłączyłam. Podreptałam do łazienki i wzięłam szybką kąpiel. Czyściutka zakopałam się w mięciutkiej pościeli i momentalnie zasnęłam.

~~~~~~~~~~~~~

~Rikuśia♥

𝐒𝐳𝐜𝐳𝐞𝐬𝐥𝐢𝐰𝐲 𝐩𝐫𝐳𝐲𝐩𝐚𝐝𝐞𝐤Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz