Na moje nieszczęście tatuażysta był 10 km od domu. Zajrzałam do portfela. Ledwo wygrzebałam z niego 1,50 na bilet. Autobus podjechał. Wsiadłam z słuchawkami na uszach. Usiadłam do tyłu. Położyłam torbę na kolana i wyciągnęłam telefon z bluzy. Autobus ruszył. Oglądałam Wielmożnego Igora na Snapchacie. Raz za czas się zaśmiałam po cichu. Po 10 minutach jazdy autobus się zapełniał. Na jednym z przystanków wsiadł do autobusu pewien chłopak. Raczej był w moim wieku. Dosiadł się akurat obok mnie i się przywitał. Po chwili zaczęliśmy rozmawiać o youtubie,ponieważ Marcin (tak miał ten chłopak na imię) zobaczył kogo oglądam i powiedział,że też ogląda Igora. Zaczęliśmy opowiadać o różnych challengach,a później zapytał się mnie gdzie jadę.
-Postanowiłam zrobić sobie tatuaż- odpowiedziałam.
-Nie boisz się tak całkiem sama?
-Nie... nie wiem...nie myslałam o tym.
- Może chcesz,żebym pojechał z tobą?
Nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście! Mega przystojny facet chce mi towarzyszyć w najstraszniejszym i najboleśniejszym momencie mojego życia!
- Tak, bardzo chętnie.